Od Armii Czerwonej do Chin
Rozmowa z Andrzejem Niedzielenką, dyrektorem Muzeum Miedzi w Legnicy.
Jędrzej Rams: Najbliższe spotkanie Duszpasterstwa Ludzi Pracy '90 w Legnicy wypełni Pański wykład o tradycjach muzealnych Legnicy. Są to długie tradycje?
Andrzej Niedzielenko: – Jeżeli do tych tradycji zaliczymy zbiory kolekcjonerskie książąt i bogatych mieszczan, to trwają one od wieków. Pierwsza zorganizowana wystawa datowana jest jednak na połowę XIX wieku. Muzeum otwarto jednak dopiero w 1911 r. w obszernej willi przy dzisiejszej ulicy Muzealnej. I tym samym ulica zyskała swoją obecną nazwę. Te bogate i szczególnie cenne zbiory tego muzeum uległy całkowitemu rozproszeniu i zniszczeniu pod koniec II wojny światowej. Wiele lat Legnica nie posiadała muzeum, a cenne obiekty wypływały z miasta. Dopiero w 1962 r. rozpoczęło się tworzenie od podstaw polskiego muzeum w Legnicy.
Muzeum Miedzi kolekcjonuje tylko wyroby miedziane?
– Jasne, że nie. Pracujemy w dwóch nurtach. Pierwszy z nich obejmuje dzieje miasta i obszaru historycznie z nim związanego, a drugi miedź i jej wykorzystywanie przez człowieka. Obie te dziedziny, choć wiodące, nie stanowią jednak całej oferty Muzeum. Wystarczy przyjść i zobaczyć najnowszą, egzotyczną wystawę dotyczącą wynalazków pochodzących ze starożytnych Chin. Tak więc mamy bardzo szerokie spectrum wystaw…
Nie mniej egzotyczna była chyba Armia Radziecka, która współtworzyła kulturę miasta…
– Tak, to prawda (śmiech). Ten temat akurat jest jednym z naszych najnowszych pól badawczych. Wszelkie zbiory o Rosjanach oznaczamy jako sovietica. Muzeum jeszcze przed likwidacją garnizonu rosyjskiego w Legnicy rozpoczęło zbieranie materiałów i przedmiotów ilustrujących pobyt tej armii w naszym mieście. Myślę, że w naszej okolicy niewielu ma lepszą wiedzę o Rosjanach niż nasze Muzeum.
■ Jędrzej Rams - Gość Niedzielny nr 49/167 z dnia 7.12.2008 r