Franciszkanie na Górze św. Anny
Na Śląsku jest kilka gór o znaczeniu szczególnym. Jednak pod względem znaczenia i prestiżu Góra św. Anny zajmuje pierwsze miejsce w jego polskiej historii. Poeta ks. Norbert Bonczyk pisał o niej: „Tu ma Śląsk swoją Wandę, tu ma swój Wawel święty”. W grudniowy mroźny wieczór przybył do Legnicy franciszkanin o. dr Błażej Bernard Kurowski, gwardian klasztoru i kustosz Sanktuarium na Górze św. Anny, profesor WSD Antonianum we Wrocławiu. Dla Duszpasterstwa Ludzi Pracy ’90 wygłosił on odczyt pt. „Sekularyzacja klasztoru na Górze św. Anny w 1810 roku”.
Pod pruskim panowaniem
W wyniku wojen śląskich (1740-1762) Śląsk znalazł się pod panowaniem Hohenzollernów. Zmiana państwowości, z austriackiej na pruską, miała swój wymiar wyznaniowy, gdyż nowi władcy okazywali coraz większą niechęć do Kościoła Katolickiego. Przejawiała się ona w ograniczeniu kontaktów duchownych ze Stolicą Apostolską, czy żądaniem odłączenia klasztorów na Górze św. Anny i w Gliwicach od prowincji małopolskiej (z siedzibą w Krakowie), które miały należeć do powstałej w Nysie, w 1755 r., śląskiej prowincji zakonnej pod wezwaniem św. Jadwigi. Prowincja ta miała zjednoczyć wszystkie klasztory franciszkańskie na Śląsku. Wywołało to oburzenie, niechęć i opór polskich zakonników, szczególnie z Góry św. Anny. Opór ten sprawił, że król pruski, powołując się na wstawiennictwo kanclerza Korony Polskiej (protestujący szukali bowiem pomocy także u króla polskiego), przywrócił dotychczasowy status obu tych klasztorów.
Było to jednak zwycięstwo czysto formalne, gdyż prusacy uniemożliwili jakiekolwiek kontakty z klasztorami poza swoimi granicami państwowymi. Król Fryderyk II Wielki objeżdżając w 1789 r. Śląsk wstąpił też na Górę św. Anny. Zwiedził kościół i podziwiał panoramę okolicy z klasztornego ogrodu. Nie zmieniło to jednak niechętnego stosunku władz pruskich do zakonników, którym zabroniono przesiedlania się bez zezwolenia rządowego oraz publikowania zarządzeń i dokumentów papieskich bez stosownego zezwolenia królewskiego. Przeprowadzano też liczne kontrole dochodów klasztornych i jego majątku. Wydano zarządzenie zabraniające ubierania w habit zakonny osób, które nie ukończyły 23 roku życia. Kandydaci do zakonu byli zobowiązani do stawienia się przed komisją składającą się z osoby świeckiej i duchownej, a każdy przybyły z Polski franciszkanin był zobowiązany do złożenia przysięgi przed magistratem w Strzelcach Opolskich. Mimo tych restrykcji sanktuarium na Górze św. Anny rozwijało się. Szczególnie dynamicznie rozwijał się ruch pielgrzymkowy. Świadczy o tym ilość zarejestrowanych pielgrzymów: w 1766 r. – 34.000, w 1780 r. – 65.000, a w 1808 r. – 74.000.
Kasata klasztoru
Okres tego rozwoju przerwała sekularyzacja, czyli kasata klasztoru. Dnia 30 października 1810 r. król Fryderyk Wilhelm III wydał edykt uznający cały majątek ruchomy i nieruchomy klasztorów i kolegiat oraz wszystkie ich dochody za własność państwową. Tylko na Śląsku skasowano wtedy 69 domów zakonnych. Dnia 7 grudnia 1810 r. na Górę św. Anny przybył sędzia miejski z komornikiem celem dokonania formalnej kasacji klasztoru. Dokonali oni inwentaryzacji majątku trwałego i zagarnęli pieniądze zgromadzone w kasie klasztornej. W momencie likwidacji klasztoru przebywało w nim 8 ojców i 3 braci w wieku od 37 do 79 lat. Zostali oni uznani za osoby świeckie. Przyznano im skromne pensje miesięczne. Prawie wszyscy, z wyjątkiem dwóch, rozjechali się. Niektórzy trafili nawet do Rosji. Początkowo fakt sekularyzacji klasztoru nie trafił do świadomości pielgrzymów i mieszkańców. Jednak kiedy zabrakło franciszkańskiego habitu, chóru zakonnego za głównym ołtarzem i płomiennych kazań na ambonie, a konfesjonały były puste wielu ludzi zauważyło, że wraz z odejściem franciszkanów zniknęło błogosławieństwo z Góry św. Anny.
Spór z hrabią
Państwo nie bardzo wiedziało co zrobić z przejętym mieniem na Górze św. Anny. Zabudowania próbowano przekształcić na szpital, lub przytułek, a nawet na więzienie. Cele zakonne nie nadawały się jednak do tych celów, gdyż były bardzo ciasne i niefunkcjonalne. Do komisji sekularyzacyjnej zaczęły napływać liczne listy i petycje miejscowej ludności o utrzymanie pielgrzymkowego charakteru tego miejsca. Podkreślano w nich, że wiele rodzin znajduje pracę i utrzymanie związane z obsługą pielgrzymek. Argumentowano, że około 500 rodzin może pozostać bez jakichkolwiek dochodów. Członkowie komisji zdawali sobie sprawę z tego jakie znaczenie dla ludności Śląska posiadała Góra św. Anny, że była dla niej świętością. Komisja próbowała wszystkich przechytrzyć. Z jednej strony nie chciała narazić się ludności, ale jednocześnie chciała uniknąć wydatków związanych z utrzymaniem tego świętego miejsca. Gdy byli tam franciszkanie żyli oni z jałmużny. Teraz komisja liczyła, że wydatki te poniesie hrabia Leopold de Gaschin (Gaszyna), potomek fundatorów klasztoru i kalwarii, który uważał się za ich właściciela i któremu bardzo zależało, aby to miejsce nie uległo zniszczeniu. Komisja chciała, aby hrabia zaopiekował się wszystkimi zabudowaniami, ale bez finansowej pomocy państwa. Chciała też, aby zatrudniał duchownych z tym, że nie mogli to być franciszkanie. Hrabia natomiast uważał, że duchownych powinno opłacać państwo, w tym ich emerytury. Żądał też zgody na dalsze istnienie klasztoru i pobyt franciszkanów. Gdy rokowania okazały się nieskuteczne hrabia zaczął walczyć o przyznanie mu prawa własności klasztoru. W 1820 r. uzyskał nawet orzeczenie sądu uwzględniające jego roszczenie, ale ostatecznie w 1824 r. sprawę przegrał. Rozstrzygającym dla sądu argumentem był fakt, że w dokumencie założycielskim z 1656 r. hrabia Melchior de Gaschin (fundator klasztoru i kalwarii) podarował klasztor Stolicy Apostolskiej. Tym samym stał się on zdaniem sądu dobrem duchowym i został objęty edyktem sekularyzacyjnym.
Powroty franciszkanów
Wszystkie próby zagospodarowania budynków poklasztornych nie dały spodziewanych efektów. W tej sytuacji rząd pruski w 1832 r. oddał kościół, klasztor i pobliską kalwarię arcybiskupowi wrocławskiemu, który dostrzegał potrzebę ponownego sprowadzenia na Górę św. Anny franciszkanów. Dwanaście lat później osiadł tam, za cichym przyzwoleniem kapituły wrocławskiej, ale z pominięciem zgody władz państwowych, franciszkanin o. Stefan Brzozowski, który schronił się tutaj przed zsyłką na Sybir. Rozpoczyna on działalność duszpasterską i społeczną. W ciągu 8 lat pracy wśród pielgrzymów i w okolicznych parafiach rozwinął na Górnym Śląsku, na bezprecedensową skalę, ruch abstynencki, zakładając Towarzystwa Trzeźwości. Organizował też bractwa III Zakonu św. Franciszka. W 1859 r. franciszkanie objęli ponownie Górę św. Anny. Pochodzili oni z prowincji saksońskiej i nie znali języka polskiego. Dlatego otworzyli nowicjat dla zakonników z miejscowej ludności. Pojawienie się zakonników ożywiło bardzo życie religijne ludu śląskiego.
Po zjednoczeniu Niemiec kanclerz Otto von Bismarck wydał walkę polityczną Kościołowi Katolickiemu, zwaną Kulturkampf (1871-1887). W dniu 3 lipca 1875 r. franciszkanie musieli po raz drugi opuścić Górę św. Anny. Kiedy w 1887 r. rząd pruski odwołał ustawy znoszące zakony franciszkanie znów tam powrócili. Odbudowali klasztor, zadbali o kościół i kalwarię, nadając im w przybliżeniu dzisiejszy wygląd. Po raz trzeci zostali oni usunięci z Góry św. Anny w 1941 r., tym razem przez władze hitlerowskie. Ale już w 1945 r. powracają tu.
Ważne dni Świętej Góry
W 1980 r. obchodzono, z udziałem całego Episkopatu Polski, 500-lecie sanktuarium na Górze św. Anny. Z tej okazji kościół św. Anny został wyniesiony do godności bazyliki mniejszej. Największym jednak wydarzeniem w historii tej Świętej Góry była wizyta Ojca św. Jana Pawła II w dniu 21 czerwca 1983 r. Powiedział on wtedy do milionowej rzeszy pielgrzymów, zgromadzonej na Nieszporach Maryjnych, że przybywają tam tak jak przychodziły wcześniej całe pokolenia pielgrzymów, aby otrzymać synostwo Boże oraz nauczyć się modlitwy, która zespala obok siebie rodziców i dzieci, dziadków i wnuki, i stwarza najgłębsza więź pokoleń.
Słuchacze wykładu wychodzili ze spotkania z głębokim przekonaniem, że Góra św. Anny jest symbolem polsko-katolickiej trwałości, siły i zwycięstwa oraz z nadzieją, że franciszkanie już nigdy więcej nie będą zmuszeni do jej opuszczenia. Zauważyli też, że wywody Ojca Profesora doskonale wpisywały się w treść intencji, odprawionej przed prelekcją Mszy św., dotyczącej szacunku dla historii, kultury, tradycji i wartości naszego Narodu.
■ Adam Maksymowicz - Niedziela nr 4 z 23.01.2011 r.