Święta Hedwig
Przygotowania do zbadania świętości Henryka Pobożnego są dobrą okazją do poznawania duchowości jego matki, Jadwigi Śląskiej.
Tym razem prelegentem w kaplicy ojców franciszkanów był ks. dr hab. Stanisław Araszczuk. Kapłan jest z wykształcenia teologiem liturgistą. Jako członek komisji badającej dokumenty historyczne na temat księcia Henryka Pobożnego wnikliwie poznaje nie tylko jego postać, lecz również osobę św. Jadwigi, która miała duży wpływ na ukształtowanie sumienia syna.
– Duchowość księżnej można podzielić na trzy etapy. Pierwszy domu rodzinnego, drugi okresu wrocławskiego i trzeci już w klasztorze w Trzebnicy – rozpoczął ks. Araszczuk. – W pierwszym okresie młoda Hedwig, jak po niemiecku brzmi imię Jadwiga, przesiąkała atmosferą domu, w którym czczono świętych przodków. Przed ślubem z Henrykiem Brodatym kształciła się w zakonie sióstr benedyktynek. Była uważana za jedną z najbardziej wykształconych kobiet w ówczesnej Europie – uważa liturgista. Drugi okres w rozwoju jej duchowości to czas, kiedy była już żoną księcia wrocławskiego Henryka Brodatego. Właśnie z poślubieniem Henryka związana jest hipoteza księdza profesora. Otóż nie wiadomo skąd na Śląsku pojawił się obraz Matki Bożej Łaskawej z Krzeszowa. Profesor twierdzi, że mógł to być jeden z elementów posagu Jadwigi. Jest to hipoteza podparta kilkoma zaledwie domysłami, lecz według prelegenta – warta rozważenia.
Wracając do duchowości księżnej, była ona wzorową matką, żoną i panią na grodzie w Legnicy. Urodziła kilkoro dzieci, z których przeżyła ją jedynie jedna córka. W okresie, kiedy umierały jej dzieci, mąż, a także zubożała rodzina pozostawiona w Bawarii, Jadwiga spotkała się z duchowością franciszkanów. To od nich przejęła ducha ubóstwa i poświęcenia. – Zamieszkała wówczas w klasztorze cysterek w Trzebnicy i mimo że nigdy nie wstąpiła do zakonu, żyła duchem ich reguły – przypomniał prelegent.
■ Jędrzej Rams - "Gość Niedzielny" nr 47/000 z 27.11.2011 r.