Bogactwo pod ziemią, bieda na ziemi
Rzadko zdarza się, aby legniczanie mieli okazję posłuchać takiego fachowca, jak prof. dr. hab. Mariusz Orion Jędrysek z Uniwersytetu Wrocławskiego, były główny geolog kraju.
Tematem wykładu była polityka surowcowa państwa polskiego. W szczegółach profesor odniósł się do kilku głównych i aktualnych problemów wydobycia surowców takich jak miedź, węgiel kamienny i brunatny oraz gaz łupkowy. – W Polsce nie istnieje służba geologiczna. Państwowy Instytut Geologiczny nie spełnia roli kontrolnej nad wydobyciem w Polsce surowców. Z jednej strony zachowuje się jak jednostka badawcza i podejmuje się badań na zlecenie firm prywatnych, z drugiej – opiniuje wnioski tych samych firm o przyznanie koncesji. To jest chore. Warto wiedzieć, że w ponad połowie polskich powiatów nie funkcjonują powiatowi geolodzy, mający kontrolować wydobycie surowców. W województwie warmińsko-mazurskim jest tylko jeden powiat z takim geologiem – przytaczał fakty prof. Mariusz Orion Jędrysek. Geolog opowiedział w skrócie, w jaki sposób szacuje się zasoby surowcowe. Według niego głównym kryterium jest opłacalność.
– Dobrym przykładem jest sposób wprowadzania podatku od miedzi. Po pierwsze – zły jest sposób jego wprowadzania, a po drugie – opodatkowano nie zysk, ile samą rudę będącą w ziemi. Tym samym zmniejszono i to znacznie obszar opłacalności jej wydobycia. A to zaburza gospodarkę wydobycia tej rudy – uważa profesor.
Jego zdaniem, Polska jest najbogatszym we wszelkie surowce państwem w Unii Europejskiej. Brakuje jednak kontroli i pomysłu nad ich eksploatacją. Tym samym państwo nie czerpie z tego takich zysków, jakie byłoby w stanie uzyskać, gdyby powołało do istnienia służbę geologiczną oraz uporządkowało prawo geologiczne. To ostatnie jest niespójne i pod wieloma względami przestarzałe.
■ Jędrzej Rams - "Gość Niedzielny" nr 13/339 z 01.04.2012 r.