Patriotyzm w Sátoraljaújhely
Tam dbają o tych, których historia oddzieliła od ojczyzny. Nam pozostaje tylko uczyć się, a może kiedyś naśladować.
Sześcioro młodych legniczan (Weronika Mazur, Aleksander Kulik, Oskar Januszkiewicz, Michał Kuryło, Jakub Sprzączkowski, Agata Nakonieczna) między 14 a 20 lipca brało udział w spotkaniu młodych Węgrów z tzw. Basenu Karpackiego. Jest to festiwal patriotyzmu dla młodzieży pochodzenia węgierskiego mieszkającej poza granicami ojczyzny. Skąd wzięli się tam Polacy? W połowie maja Legnicę odwiedził dr Imre Molnar, węgierski historyk, polonista i dyplomata, radca ds. kultury i prasy Ambasady Węgier w Polsce. Przyjechał na zaproszenie Duszpasterstwa Ludzi Pracy ’90. W czasie pobytu w Legnicy oprócz wykładu pt. „Esterházy – bohater i męczennik narodu węgierskiego i polskiego” u ojców franciszkanów w klasztorze przy ul. Rataja, odwiedził też katolickie gimnazjum prowadzone przez oo. franciszkanów oraz Gimnazjum nr 5 im. księcia Jerzego Wilhelma. Opowiedział tam uczniom m.in. o historii Węgier i przyjaźni polsko-węgierskiej. – To było szalenie ciekawe spotkanie. Wiedziałem co nieco o naszej wspólnej historii, jednak sposób i szczegóły, o których opowiadał pan Molnar, wręcz porywały – twierdzi Oskar Januszkiewicz.
Z drugiej strony zaangażowanie niektórych uczniów w rozmowę tak bardzo zachwyciło Imre Molnara, że zaprosił ich do swojego kraju. Jest on bowiem zaangażowany w działalność Fundacji im. Ferenca Rakocziego II, która od połowy XX wieku dba o pielęgnowanie patriotyzmu wśród Węgrów mieszkających w ościennych krajach – Słowacji, Austrii czy Rumunii. Odbywa się to chociażby przez wakacyjne obozy, na których młodzi Węgrzy z zagranicy biorą udział w wykładach, sympozjach i warsztatach poświęconych historii, językowi, geografii i wierze. Tak – wiara katolicka jest ważnym elementem spajającym te węgierskie diaspory. Na stronach fundacji jest mowa o 150 uczestnikach każdego obozu, jednak w tegorocznym wzięło udział ponad 400! – Oni są wielkimi patriotami! Przy każdym pomniku zatrzymywaliśmy się i śpiewaliśmy ich hymn państwowy. Poza tym są wierzący i widzieliśmy związek ich wiary z patriotyzmem – wspominali polscy uczniowie. Dodatkowo w ciągu tych kilku dni młodzi legniczanie doświadczyli bardzo dużo pozytywnych emocji. Jak sami opowiadają, polubiło ich wszystkich 400 uczestników „za nic”. – Jak tylko dowiadywali się, że jesteśmy Polakami, od razu zaczynali mówić po polsku: „dzień dobry” czy „Polak Węgier – dwa bratanki”. To było fantastyczne doświadczenie. Węgrzy, czy to młodzi, czy starzy, zaczepiali nas, chcieli podwozić, bardzo ładnie obsługiwali nas w restauracjach. Dla nich nasza historyczna przyjaźń jest nadal żywa – opowiada Weronika Mazur. Przez cały pobyt za przewodnika służył syn dr. Imrego Molnara, też Imre! – Jego mama jest Polką, więc on bardzo płynnie mówi po polsku. Bez niego na pewno nie poznalibyśmy tylu tajemnic i szczegółów – opowiada Weronika Mazur. Legniczanie ten pamiętny tydzień na Węgrzech spędzili w miejscowości Sátoraljaújhely. Miejscowości, w której rzekomo stacjonowała cesarsko-królewska armia z filmu „C.K. Dezerterzy”. – Dowiedziałam się o Węgrach bardzo wielu ciekawych rzeczy, co cieszy mnie szczególnie, ponieważ jestem nauczycielką historii – mówi Wioletta Małysiak, opiekunka wyprawy. – Zachwycające były np. występy poszczególnych regionów. Każda z reprezentacji pokazywała swoje stroje i pieśni, a we wszystkich pieśniach ludowych przebijał się motyw kochanego Boga, który pozwoli im wszystkim kiedyś się zjednoczyć – dodaje nauczycielka. Co ciekawe, pieśni ludowe nie muszą być nudne. – Oni potrafili tańczyć te wszystkie tańce retro do muzyki współczesnej. Ja nie wyobrażam sobie, żeby ktoś w Polce tańczył poloneza do piosenki „Ona tańczy dla mnie” – śmieje się Michał Kuryło.
■ Jędrzej Rams - "Gość Niedzielny" nr 31 z 04.08.2013 r.
Powyżej: Polacy nie ukrywają, że z chęcią pojechaliby na Węgry jeszcze raz.
Zdjęcie: Aleksander Kulik