Refleksje nad książką Śladami Henryka Pobożnego i Księżnej Anny
Z dużym wzruszeniem przeczytałem kolejną książkę poświęconą staraniom o beatyfikację księcia Henryka Pobożnego i jego małżonki księżnej Anny, przygotowaną do druku przez mecenasa Stanisława Andrzeja Potycza – przewodniczącego Duszpasterstwa Ludzi Pracy ’90 w Legnicy. Książka ta, wydana w ramach serii Biblioteka Diecezji Legnickiej (nr 54), nosi tytuł „Śladami Henryka Pobożnego i księżnej Anny” (Legnica 2013, ss.182). Składa się ona z czterech rozdziałów (1. Wykłady i relacje prasowe; 2. Pamięć o Henryku Pobożnym i księżnej Annie; 3. Społeczne poparcie dla wniosku; 4. Od wniosku do decyzji Biskupa Legnickiego), które poprzedza słowo wstępne Biskupa Legnickiego Stefana Cichego i wprowadzenie, a zamyka zakończenie – podobnie jak wprowadzenie oraz rozdziały 2 i 3 – napisane przez redaktora książki i noty o autorach tekstów zamieszczonych w niej. Zamysł książki doskonale oddał bp Cichy w słowie wstępnym pisząc, że dokumentuje ona: „to wszystko, co działo się w Duszpasterstwie Ludzi Pracy ’90, tak żywo zaangażowanym w promocję wybitnych chrześcijan, jakimi byli Henryk Pobożny i jego czcigodna małżonka księżna Anna”. Opublikowane w książce materiały przedstawiają rzetelnie udokumentowane fakty, a wnioski, oceny i postulaty są precyzyjne, logiczne oraz poparte wypowiedziami wybitnych autorytetów nauki i Kościoła. W świetle tych materiałów dziwić się trzeba, że sprawa wyniesienia na ołtarze książęcej pary stała się aktualna dopiero w ostatnich latach.
Lektura omawianej książki skłoniła mnie do pewnej zadumy i snucia następujących refleksji:
Polska, osłabiona w okresie rozbicia dzielnicowego, stała się po klęsce legnickiej łatwym łupem dla nieżyczliwych jej sąsiadów, czeskich i niemieckich. Aby usprawiedliwić swe wobec niej knowania, a zwłaszcza grabieżcze najazdy, zaczęli oni głosić, że Polska jest krajem pogańskim, mordującym swoich biskupów. Głównym argumentem, jakim w swych insynuacjach się posługiwali, było zabójstwo biskupa Stanisława Szczepanowskiego, choć od jego śmierci minęło wtedy już ponad 160 lat, gdyż zginął on w 1079 roku. Wprawdzie śląskim Odrowążom, głównie biskupowi Iwonowi, udało się te wrogie knowania naszych sąsiadów zniweczyć, przez doprowadzenie do kanonizacji biskupa-męczennika i ogłoszenia go nowym patronem Polski, dzięki któremu – jak trafnie przewidywano - nasze państwo się zjednoczy i odrodzi, co istotnie nastąpiło, ale Śląsk na przemianach tych nie skorzystał. Po kilkudziesięciu latach utarczek z Czechami odpadł od Polski na ponad 600 lat i stał się areną niekorzystnych wydarzeń, zasługujących na miano plag. Najdotkliwszymi z nich były: reformacja, niemiecka kolonizacja (zwłaszcza po wojnie trzydziestoletniej), sekularyzacja oraz germanizacja. W następstwie tych plag największe szkody poniósł Dolny Śląsk, gdyż stał się w przytłaczającej większości niemiecki i protestancki. Powrót Polski na Ziemie Odzyskane, jaki dokonał się po drugiej wojnie światowej – kosztem ogromnych cierpień zarówno polskich jak też i niemieckich przesiedleńców – sprawił, że Dolny Śląsk jest ponownie, jak przed wiekami, polski i katolicki. Jednakże Polska posiada wobec Śląska ewidentne powinności, głównie z tej racji, że utraciła go nie bez własnej winy! Jedną z win, jaką można jeszcze naprawić, jest uszanowanie, a raczej uczczenie, pamięci tych wybitnych postaci śląskich, które dla zasług poniesionych dla Polski i Kościoła, już od dawna powinny mieć swoje miejsce na piedestale narodowych i religijnych bohaterów. Pierwszeństwo należy się tu bezsprzecznie księciu Henrykowi Pobożnemu i jego małżonce księżnej Annie, ale jest także wiele innych postaci godnych uświęcenia, zwłaszcza kapłanów, którzy zginęli śmiercią męczeńską.
[…]
Dziś największym niebezpieczeństwem zagrażającym naszej cywilizacji nie jest ateizm, wyznawany niemal wyłącznie przez część inteligencji, w naszym przekonaniu błądzącej, ale przecież ideowej. Z ateistami można nie tylko sprzeczać się i dyskutować, ale także w wielu obszarach życia społecznego współpracować. Tadeusz Kotarbiński, wybitny przedstawiciel myśli niezależnej, twierdził, że ateista, zastanowiwszy się nad swoim sumieniem, dochodzi do uznania tych samych praw moralnych, jakie głosi Kościół. Dostrzegał możliwość i konieczność współpracy ateistów z ludźmi wierzącymi na polu etyki. Nieszczęściem i zagrożeniem jest dzisiaj nie ateizm, lecz indyferentyzm religijny, polegający na ideowej obojętności i kompletnej ignorancji wobec spraw transcendentnych. Za nim, a często razem z nim, idzie indyferentyzm moralny. Ulegają mu masowo ludzie najbiedniejsi, wyjeżdżający na Zachód „za chlebem”. Kiedy dzięki otrzymanej pracy i zarobkom zaspokoją głód i najważniejsze potrzeby materialne oraz dorobią się mieszkania i kupią samochód, to wydaje im się, że „złapali pana Boga za nogi”. Wielu z nich żyje poza Kościołem i bez religii. Znam najlepiej tych, którzy mieszkają w Niemczech, a do Polski, w rodzinne strony, przyjeżdżają tyko na Wielkanoc i Święta Bożego Narodzenia. Dostrzegam, że po przyjeździe do Polski uczęszczają do kościoła, przystępują do sakramentów i uczestniczą głęboko, a nie folklorystycznie, w życiu religijnym. A są wśród nich i tacy, którzy w swej chciwości dali się w Niemczech wypisać z Kościoła, aby nie płacić podatku kościelnego.
Przedstawiciele idei nowej ewangelizacji Europy są w większości zdania, że realizacja głoszonego przez nich dzieła dokona się głównie przy pomocy Polski i narodu polskiego. Podobną myśl głosił także bł. Jan Paweł II. Długo odnosiłem się sceptycznie do tego zdania, ale obecnie zaczynam się z nim zgadzać. Przekonuję się bowiem, ze istnieje pewna – trudna do określenia – granica zamożności, poniżej której kultura człowieka się nie ima. Dopiero po jej przekroczeniu, które następuje po zaspokojeniu wymarzonych potrzeb materialnych, i nie tylko nacieszeniu, ale także znudzeniu się nimi, człowiek zaczyna myśleć o innych, wyższych wartościach. Postawy naszych rodaków żyjących za granicą bez Boga, a odnajdujących Go na nowo w swych stronach rodzinnych w Polsce, dają dużo do myślenia i pozwalają łączyć z nimi określone nadzieje. Ludzie wjeżdżający do Polski od strony zachodniej tuż po przekroczeniu granicy znajdą się na naszych Ziemiach Odzyskanych, a najwięcej z nich na Dolnym Śląsku. Od tego, jaki będzie poziom gospodarczy tych Ziem, a nade wszystko, jak układać się będą na nich stosunki społeczno-religijne, zależeć będzie stopień i charakter oddziaływania na przybyszów. Pamiętajmy, że nawet najlepsze nauki, zachęty i obietnice, nie zastąpią dobrego przykładu. A dobry przykład chrześcijańskiego życia religijnego jest najskuteczniejszą formą ewangelizacji. Były już takie okresy w naszej historii – w XVI i XVII wieku – kiedy ponad sto tysięcy Czechów i Niemców uciekło ze swoich krajów przed prześladowaniami religijnymi i znalazło w Polsce cichą i bezpieczną przystań, często aż do końca swego życia. Zaczynam wierzyć, że Polska może odegrać przewodnią rolę w dziele nowej ewangelizacji Europy.
Pomocnym w dawaniu tego dobrego przykładu chrześcijańskiego życia będzie nawiązywanie do bohaterów książki „Śladami Henryka Pobożnego i księżnej Anny”, o których S. A. Potycz słusznie pisze w jej zakończeniu: „Ich życie sta¬nowi wspaniały wzór i przesłanie dla żyjących we współczesnych nam czasach zalewu relatywizmu, konsumpcjonizmu i znieczulicy społecz¬nej, czasach kryzysu rodziny (plaga rozwodów, wzrastająca akceptacja dla „małżeństw homoseksualnych”, malejący przyrost naturalny). Tak bardzo jest nam potrzebny wzór przykładnego małżeństwa, dobrych rodziców, klasycznej rodziny; wzór kobiety i matki oddanej rodzinie, troszczącej się o bliźnich; wzór władców i polityków kochających Boga, Ojczyznę, swój lud, prezentujących właściwą etykę postępowania”. Dlatego cieszy, że Biskup Legnicki zapowiedział niedawno (w liście z 10 kwietnia 2013 r. opublikowanym w książce), że wystąpi do Konferencji Episkopatu Polski z wnioskiem o nihil obstat na rozpoczęcie procedury wyniesienia na ołtarze księcia jako męczennika za wiarę.
■ prof. dr hab. Franciszek Antoni Marek - fragmenty artykułu napisanego dla czasopisma PERSPECTIVA – Legnickie Studia Teologiczno-Historyczne