Znaczenie niedzieli w życiu chrześcijan
Dwa ukazania się Chrystusa Zmartwychwstałego apostołom w Wieczerniku, oba pierwszego dnia tygodnia, są nam przedstawione przez św. Jana Ewangelistę jako pierwowzór niedzielnego zgromadzenia Kościoła. Niedziela zrodziła się wraz ze zmartwychwstaniem Chrystusa. Jezus powstał z martwych pierwszego dnia tygodnia. Tego samego dnia wieczorem ukazał się On uczniom zgromadzonym w Wieczerniku i dał im swego Ducha oraz swój pokój. Dla chrześcijan dzień ten stał się dniem Pańskim w pełnym tego słowa znaczeniu. W tym dniu wierzący gromadzą się; przychodzi do nich Jezus mimo drzwi zamkniętych, to znaczy nie z zewnątrz, ale od wewnątrz dzięki Eucharystii; udziela uczniom Ducha Świętego i pokoju; w komunii uczniowie dotykają, a nawet przyjmują zranione i zmartwychwstałe ciało i wyznają swoją wiarę w Niego.
Kiedy chrześcijaństwo dzięki Konstantynowi stało się religią dominującą, niedziela zajęła miejsce żydowskiego szabatu jako dzień świąteczny także w wymiarze cywilnym i dała nazwę pierwszemu dniowi tygodnia, który dotąd nosił nazwę dnia słońca. U chrześcijan trzecie przykazanie Boże dotyczy niedzieli: „Pamiętaj, abyś dzień święty święcił”.
Święcenie niedzieli oznacza trzy rzeczy: uczynienie z niej dnia poświęconego Bogu, dnia poświęconego człowiekowi, dnia poświęconego bliźniemu. Niedziela jest przede wszystkim dniem poświęconym Panu Bogu. Po sześciu dniach pracy, interesów, zmartwień trzeba się koniecznie zatrzymać, sprawdzić, czy kroczymy właściwą drogą, czy realizujemy cel naszego życia. Środkiem najpełniejszym i najwłaściwszym aby tego dokonać, jest udział w niedzielnym zgromadzeniu, jest uczestnictwo we Mszy świętej. Słuchamy wówczas słów Jezusa, wspominamy Jego śmierć i zmartwychwstanie, przystępując do komunii, dotykamy Go jak Tomasz w Wieczerniku.
Niedzielna Msza święta może być i zwykle jest chwilą najdonioślejszego zgromadzenia w danej miejscowości czy osiedlu, momentem, kiedy zbieramy się i pozdrawiamy w świątecznym nastroju, zrywamy z anonimowością, która tak bardzo dehumanizuje współczesne życie.
Niedziela jest też dniem poświęconym człowiekowi. Stwórca w swej mądrości postanowił, że będzie jeden dzień, w którym człowiek odnajdzie samego siebie i swoją wolność. Uświadomi sobie, że ma ciało, które ma wzmocnić, umysł, który należy rozwijać, rodzinę i przyjaciół, z którymi powinien spędzić nieco czasu. Niedziela jest darem uczynionym człowiekowi, aby uratować w nim to, co najcenniejsze. Trzeba ponownie odkryć piękno i konieczność świątecznego wypoczynku. Organizacja pracy i naglące potrzeby rodziny mogą niekiedy usprawiedliwiać pracę w niedzielę, ale nie powinno to stać się regułą i zajmować wszystkie niedziele i całą niedzielę. Gdy mowa o odpoczynku nie można nie wspomnieć o zabawie, rozrywce, rekreacji. Człowiek potrzebuje także tego, żeby odetchnąć od trudu i stresu. Bóg, jak dobry Ojciec, cieszy się, gdy widzi, jak Jego dzieci się bawią. Jest bowiem ukryta mądrość w zabawie. Ona pomaga nam nie brać siebie nazbyt poważnie.
Wreszcie niedziela jest dniem poświęconym innym. Można spędzić niedzielę, starając się ulżyć komuś w cierpieniu i być wieczorem w pełni zadowolonym, ubogaconym. Nie ma bowiem głębszej radości od tej, jaką daje uczucie bycia pożytecznym, gdy sprawi się, że uśmiechnie się ktoś, kto zna tylko smutek. Każdy ma wokół siebie potrzebujących i cierpiących, których może wspomóc. Są ludzie starsi, osoby samotne, upośledzone. Także to jest sposób święcenia dnia świętego. O każdym z tych gestów Jezus mówi: „Mnieście uczynili”.
Jest piękny tekst Pisma świętego, który reasumuje to wszystko, co powiedzieliśmy dotąd o niedzieli: „Ten dzień jest poświęcony Panu, Bogu waszemu. Nie bądźcie smutni i nie płaczcie... Idźcie, spożywajcie potrawy świąteczne i pijcie napoje słodkie – poślijcie też porcje temu, który nic gotowego nie ma: albowiem poświęcony jest ten dzień Panu naszemu. A nie bądźcie przygnębieni, gdyż radość w Panu jest waszą ostoją” (Ne 8,9-10).
Gromadzenie się wiernych w świątyni na Mszy św. nie jest jedynie rezultatem naszej decyzji spotkania się razem. Zostaliśmy zaproszeni. Bóg wezwał nas do dialogu (dlatego właśnie tworzymy „Kościół”). My z naszej strony jesteśmy skazani na poszukiwanie po omacku obecności Boga ukrytego i niedostępnego. Bóg Jezusa Chrystusa przemówił do ludzi, objawił swoją miłość, zawsze starał się zawrzeć z nimi przymierze.
Słowo Boże nie zostało skierowane tylko do ludzi jednej epoki. Jest to Słowo żywe, które działa nieustannie w sercach tych, którzy go słuchają. Znalazło ono pełną realizację w Jezusie Chrystusie, który w słowach i czynach wypełnił plan Bożej miłości. Począwszy od Niego, każde słowo wypowiedziane przez Boga staje się zrozumiałe i nabiera szczególnego znaczenia. W Jezusie, Słowie Bożym, które stało się Ciałem, Bóg przemówił do ludzi nie tylko słowami, ale również czynami, działaniami, podjętymi decyzjami. Z tego względu na Mszy św., w czasie liturgii słowa, Ewangelii zostaje przyznane szczególne miejsce (śpiew Alleluja przed Ewangelią, pozycja stojąca w czasie jej słuchania, ucałowanie księgi przez odczytującego ją kapłana lub diakona). W Ewangelii możemy znaleźć słowo, które dotrze do nas z całą prostotą i siłą, słowo Jezusa, Syna Bożego, człowieka, tak jak my. Każdej niedzieli na Mszy św. liturgia proponuje nam specjalnie dobrane fragmenty Pisma św., od pierwszego czytania (wziętego zazwyczaj ze Starego Testamentu) aż do Ewangelii. To wszystko, co Bóg uczynił (zdarzenia) i powiedział (słowa) w pierwszym przymierzu jest znakiem, zwiastunem, obietnicą tego wszystkiego, co miało być dokonane w Jezusie Chrystusie. Drugie czytanie (przeważnie jest to fragment listu jednego z Apostołów) wskazuje postawy i postępowanie właściwe dla nowego przymierza.
Jeśli Bóg wzywa nas do dialogu, nie może wymagać od nas tylko słuchania Jego Słowa. Odczytane Słowo Boże rodzi naszą odpowiedź wyrażającą się w Psalmie (następuje on po pierwszym czytaniu), w śpiewie Alleluja, w wyznaniu wiary i w modlitwie powszechnej. Słowo głoszone w czasie liturgii nie jest zwykłym słowem, jakich wypowiadamy ogromną liczbę, żeby coś zakomunikować. Jest to słowo powstałe z miłości, czułości, miłosierdzia i prawdy płynącej od Osoby, która ofiaruje nam przyjaźń i zawiera z nami przymierze. Z tego względu jest to słowo łagodnie trafiające do naszego serca, słowo prawdziwie przemawiające do naszego umysłu i słowo owocne, które może przemienić nasze życie. Tak jak deszcz nawadnia ziemię, czyni ją żyzną, zdolną wydać duży plon, tak Słowo Boże ożywia nasze życie i sprawia, że przynosi ono owoce miłości, radości i pokoju. Słowo Boże daje moc i nowe znaczenie naszym słowom. Ileż to razy nie mamy chęci do rozmowy. Czujemy się niezrozumiani, rozdrażnieni, zdenerwowani i naszym milczeniem informujemy innych, że coś jest nie tak. Innym razem nie potrafimy znaleźć odpowiednich słów, szczególnie wtedy, kiedy chcemy wyrazić coś niesłychanie ważnego, kiedy trzeba się przyznać do swoich błędów i poprosić o przebaczenie. Z jaką wielką trudnością wypowiadamy takie słowa. Kiedy natomiast zaczynamy krytykować wszystkich i wszystko, słowa cisną się na usta i z ogromną prędkością, raniąc przy okazji. Nasze słowa trudne, puste, wymawiane rzadko zostają przemienione przez Słowo Boże, które leczy i przemienia nasze serce. Odmienione serce wypowiada nowe słowa.
Msza św. nie jest jedynie chwilą, w której zostajemy ubogaceni Słowem Bożym i wypowiadamy nasze słowa wobec Boga. Jest ona również braterskim łamaniem chleba na pamiątkę śmierci i zmartwychwstania Pana Jezusa. Łamanie chleba nie jest zwykłym posiłkiem, który oddala głód. Łamanie chleba jest gestem, który zobowiązuje. Oznacza on publiczną deklarację gotowości dzielenia się własnym życiem.
Łamanie chleba dla wierzącego jest gestem pociągającym za sobą postawę wdzięczności i dziękczynienia w stosunku do Boga. Chleb nie jest tylko owocem pracy ludzkiej. Bóg zapewnia nam chleb powszedni poprzez deszcze, słońce, ciepło i zimno. Dla chrześcijan łamanie chleba jest przede wszystkim gestem przypominającym nam Jezusa Chrystusa. On to, zanim oddał się na mękę i śmierć, połamał chleb ze swoimi uczniami. W czasie Ostatniej Wieczerzy Pan Jezus pokazał, co w niedługim czasie miało stać się z Jego życiem. Miało być „połamane”, by stać się darem dla wszystkich. W czasach Jezusa dla każdego Żyda było zrozumiałe, że nie można jeść chleba, który nie został połamany. Wielki placek nie mógł być jedzony tak, jak jemy kanapki. Jezus wykorzystał naturalny gest łamania chleba przed wspólnym jego spożyciem, aby wyrazić to, co miało się wydarzyć z Jego życiem. Rzeczywiście, od początku było Ono darem i pozostało nim również w trudnych chwilach cierpienia i śmierci.
Idąc na Mszę św., jesteśmy jakby gośćmi zaproszonymi na wieczerzę Pańską. Chleb otrzymany w darze jest „chlebem, który daje życie” i daje nam siły do stawiania czoła życiu z nowym zapałem. Dar ten może być naszym udziałem dzięki Chrystusowi, który nie zawahał się w obliczu cierpienia i śmierci. Uczestnicząc w niedzielę we Mszy św., nie możemy nie uznać, że tylko miłość gotowa nawet na cierpienie może zmienić świat. W czasie Ostatniej Wieczerzy Jezus wstał od stołu i umył Apostołom nogi. Mycie komuś nóg było czynnością upokarzającą, zarezerwowaną tylko dla niewolników. Czyniąc tak, Jezus nie tylko pokazuje nam, że On chce być „sługą”, ale zachęca swoich uczniów, aby czynili to samo jedni drugim. Do realizacji tak poniżających, dobrych uczynków wzywa On tych, którzy chcą iść za Nim.
Co tydzień spotykamy się razem i wspominamy Zmartwychwstanie Chrystusa. W ten sposób staramy się nie utracić tego, co jest punktem odniesienia dla całego naszego istnienia. Zaproszeni są wszyscy chrześcijanie, wielcy i mali, młodzi i starzy, dorośli i dzieci. Wszyscy tworzą wspólnotę, którą jest Kościół. Właśnie dlatego na Mszę niedzielną przychodzimy jako pielgrzymi z ciężarem swoich doświadczeń (radości, cierpienia, sukcesy, przegrane) i razem poszukujemy oblicza Zmartwychwstałego Pana.
Życie jest wielką przygodą, terenem nieustannych odkryć. Razem z innymi możemy zrozumieć, jak bardzo jesteśmy każdego dnia obdarowywani. W darze otrzymaliśmy nasze ciało ze wszystkimi jego niedoskonałościami, ale i ze wszystkimi możliwościami, z jego harmonią i pięknem. Nie my stworzyliśmy świat, który nam został powierzony. Również osoby żyjące z nami lub obok nas, z którymi czasem trudno dojść do porozumienia, są cennym darem. Ileż im zawdzięczamy! Jezus Zmartwychwstały towarzyszy nam i odkrywa nam miłość Ojca. Duch Święty natomiast otwiera nasze oczy, abyśmy umieli widzieć, rozumieć, tłumaczyć znaki nadziei i miłości. Dzielenie się radością i trudnościami, komunikowanie oznacza dzielenie się własnymi przeżyciami. Nie jest to łatwe zadanie. Nie wystarczy być razem. Dzielić się z innymi można tylko tym, co wypełnia już nasze serce, co sami intensywnie przeżywamy. Żeby to zrealizować, trzeba być sobą, tym, kim się jest w rzeczywistości, a więc osobą, która wie, co to znaczy radość, entuzjazm, poczucie humoru, chęć do życia, ale zna również zmęczenie, niepokój, chwile samotności, zwątpienia i lęku. Nasi koledzy i koleżanki, rodzice i nauczyciele potrzebują tak jak my podzielić się swoimi przeżyciami. Ani my, ani oni nie chcą czuć się samotni. Oni i my chcemy być zaakceptowani, wysłuchani, zrozumiani i podniesieni na duchu.
Jest ktoś, kto powołuje wszystkich chrześcijan do takiego komunikowania, które jest podstawą każdej wspólnoty kościelnej. Od nas zależy, czy przyjmiemy, czy odrzucimy to powołanie Boże. Inicjatywa pochodzi od Boga, to On proponuje każdemu człowiekowi świąteczne spotkanie.
W każdą niedzielę świętujemy zmartwychwstanie Pana Jezusa. „Jezus zmartwychwstał!” – ta wiadomość, którą przyniosły pobożne niewiasty o świcie w niedzielę dwa tysiące lat temu, jeszcze dzisiaj dla nas jest dobrą i radosną nowiną godną rozpowszechniania i świętowania. „Jezus zmartwychwstał!” – śmierć nie była w stanie utrzymać Go w swoich rękach. „Jezus zmartwychwstał!” – miłość, która nie cofa się przed żadną ofiarą, miłosierdzie, które wszystkim wszystko przebacza, wypowiedziały naprawdę ostatnie słowo. „Jezus zmartwychwstał!” – i my wszyscy, którzy wierzymy Jego słowu i żyjemy na wzór Jego uczniów, możemy dostąpić jak On chwały zmartwychwstania. Śmierć budzi w nas lęk. Wszyscy cofają się na jej widok. A jednak istnieje „śmierć”, która przynosi owoce: obumieranie ziarna wrzuconego w ziemię. Istnieje „łamanie” dające życie – jest to łamanie chleba na kawałki, by nakarmić głodnych. Istnieje również cierpienie, które nie jest bezużyteczne, a jest nim oczyszczenie serca z zazdrości, zawiści i pragnienia zemsty.
Niedziela – to wielkie podziękowanie Ojcu. Z tego powodu w niedzielę uroczyście odprawiamy Mszę św. I w świątecznej atmosferze przeżywamy cały dzień. Radosny okrzyk apostołów: „Jezus zmartwychwstał!” stał się 'również naszym okrzykiem, naszą pewnością, że dzisiaj, tutaj, Jezus jest obecny. Oto dlaczego we Mszy św. najważniejszą postawą jest postawa uwielbienia i dziękczynienia. Eucharystia to dziękczynienie. Nasze podziękowanie skierowane jest do Ojca, który wskrzesił Jezusa z martwych i nas wszystkich powołał do życia. Dziękujemy również Jezusowi, że poprzez swoją śmierć i zmartwychwstanie uwolnił nas od grzechu i otworzył nam drogę do nowego życia. Nasze dziękczynienie może zostać wyrażone, ponieważ jesteśmy ożywieni przez Ducha Świętego. Podobnie cały Kościół, który razem tworzymy, wznosi do Boga uwielbienie pełne wiary, nadziei i miłości.
My, którzy przyjęliśmy „chleb połamany” dla nas, dający nam życie, powinniśmy być gotowi do ofiary z własnego życia. Pan Jezus zapraszając nas na Mszę św., otwiera przed nami nową drogę. Jest nią służba innym, służba miłości, która gotowa jest coś stracić, aby kogoś uszczęśliwić. To dzięki Duchowi Świętemu potrafimy celebrować Mszę św. To dzięki Niemu chleb i wino stają się Ciałem i Krwią Chrystusa Zmartwychwstałego. Dzięki Jego światłu słowa Pisma św. docierają do naszego serca, nabierają znaczenia i przemieniają nasze życie. Dzięki darom Ducha Świętego wspólnota chrześcijańska jest w stanie kroczyć szlakiem nakreślonym przez Jezusa. Moc płynąca od Niego sprawia, że możemy uczynić z naszym życiem coś pięknego dla Boga i dla braci. Msza św. jest również przeżyciem braterstwa w radosnym spotkaniu, które będzie nieustannie naszym udziałem, kiedy wszystko się wypełni i powstanie nowe niebo i nowa ziemia.
O świętowaniu i znaczeniu niedzieli w życiu chrześcijanina papież Jan Paweł II dał nam wspaniały List Apostolski „Dies Domini" z 31 maja 1998 r. Warto go przeczytać i przemyśleć.
Święty Franciszek, który był wielkim adoratorem i czcicielem Jezusa Eucharystycznego, pozostawił nam wspaniały psalm IX na jutrznię Niedzieli Zmartwychwstania. Biedaczyna modli się: „W owym dniu [zmartwychwstania] zesłał Pan miłosierdzie swoje, a nocą pieśń Jego. Oto dzień, który Pan uczynił, radujmy się w nim i weselmy" (PS IX,4-5). Kilkakrotnie w swoich Pismach Franciszek zachęca nas do zachowywania przykazań Bożych (LRz 3; 1 Reg 5,16-17; 2 LW 16-17). Należy zachowywać wszystkie przykazania Pańskie (Boże), trzecie również. Źródła franciszkańskie dodają, że w niedziele i święta Franciszek i jego bracia głosili wiernym kazania, w niedzielę miały miejsce pogrzeb św. Franciszka i jego kanonizacja. Ponadto Źródła podają, że w Niedzielę Palmową Franciszek przyjął do zakonu św. Klarę. Sama zaś św. Klara mówi, że jej siostry nie są zobowiązane do postu w niedzielę (3 LKl 32).
■ o. Tadeusz Słotwiński OFM – skrót wykładu z 7 lutego 2002 r.