Impresje śląskie
Po raz kolejny na zaproszenie Duszpasterstwa Ludzi Pracy ’90 przybył do Legnicy prof. dr hab. Franciszek Antoni Marek – znany badacz dziejów Śląska, historyk, nauczyciel akademicki i pierwszy rektor Uniwersytetu Opolskiego. Jednocześnie Ślązak z dziada, pradziada. Tu się urodził, tu podczas wojny ukończył niemiecką szkołę podstawową, a po wojnie Liceum św. Jacka w Katowicach i Uniwersytet Wrocławski. Wygłosił odczyt pt. „Współczesne problemy Śląska”. Spotkał się także z młodzieżą w dwóch szkołach średnich Legnicy. Zainteresowanie słuchaczy (podczas tych spotkań) dziejami Śląska i jego obecną sytuacją było ogromne. Jest to sygnałem, że o skomplikowanej historii tego regionu trzeba rozmawiać nie ukrywając tego co było dobre i złe.
Czują się Ślązakami
Na wstępie profesor wspomniał szkolne lata, kiedy jego ojciec (brał udział w powstaniach śląskich) stale gonił swoje dzieci do nauki. Na pytanie dlaczego muszą się tylko uczyć, kiedy ich koledzy mają więcej wolnego czasu, ojciec odpowiadał, że komu niebo więcej dało od tego się więcej wymaga. Siedmioro rodzeństwa ukończyło studia wyższe, choć w wielkiej biedzie. Po wojnie na skutek przemieszczeń ludności na Śląsk przybyło kilka milionów ludzi z Kresów Wschodnich i z innych regionów Polski. Nie czuli się on związani z tymi terenami. Nie czuli się tu gospodarzami. Ale teraz, po kilku kolejnych pokoleniach jest już całkiem inaczej. Mieszkańcy tych ziem, niezależnie od tego skąd tu przybyli czują się Ślązakami i stali się gospodarzami na tych terenach. Przede wszystkim jednak czują się Polakami. Są jednak siły, które tę śląską jedność usiłują rozbić. Grupa krzykaczy z Katowic chce autonomii, mówi o „narodowości śląskiej” i o „języku śląskim”. Mówią, że jest ich milion. Nawet, jeżeli tylu ich byłoby to cóż to jednak jest wobec 8 milionów mieszkańców tego regionu? Profesor uważa, że dzisiaj tworzenie autonomii Śląska jest nie tylko czymś anachronicznym, ale po prostu jest działaniem antypolskim.
Dziedzictwo przodków
To co było dobre na tych ziemiach, nawet jeżeli było niemieckie mamy obowiązek bronić, szanować i kontynuować. Widać to choćby w pobliskiej od Legnicy Świdnicy. Znajduje się tam, odsłonięta w 2009 r., ławeczka Marii Cunitz (1610-1664) urodzonej w tym mieście. W czasach kiedy nie dopuszczano kobiet do szkół znała ona siedem języków, w tym biegle łacinę. Zajmowała się astronomią. W swoim głównym dziele „Urania propitia” poprawiła sławnego niemieckiego uczonego Keplera w obliczeniach trajektorii planet, co przyniosło jej sławę europejską. Podobnie jest z największym śląskim poetą romantycznym Josephem von Eichendorffem (1788-1857) urodzonym k. Raciborza. W 2012 r. odtworzono jego pomnik w Ogrodzie Botanicznym we Wrocławiu, który został zniszczony w czasie oblężenia Wrocławia w 1945 roku (Festung Breslau). Wydano także z tej okazji dwujęzyczny tomik jego poezji.
Jednak czasami wracając do niemieckiej tradycji idziemy – zdaniem prelegenta – za daleko. Przykładem jest wrocławska „Hala Stulecia” (wybudowana w stulecie bitwy pod Lipskiem), która przez wiele lat po wojnie nosiła nazwę „Hala Ludowa”. Przyjęła się ona i nie stanowiła żadnego problemu.
Nawet prusacy nawiązywali do polskiej historii tych ziem. Po wojnach śląskich we Wrocławiu wydawana była w języku niemieckim gazeta „Schlesische Zeitung” (od 1742 r.). W gazecie tej przedstawiono Hołd Pruski pt. „Pruski Fryderyk Wielki syn Piastów”. Kolejne wojny, a szczególnie wojna trzydziestoletnia spowodowały wyludnienie, szczególnie na Dolnym Śląsku. Sprawiło to, że na ziemie te przybywało coraz więcej ludności niemieckiej. Jednak uczeni niemieccy nie kwestionowali polskości tych ziem.
Wyznaczniki narodowości
Zdaniem wybitnego niemieckiego uczonego Wilhelma von Humboldta (1767-1835), którego imię nosi Uniwersytet w Berlinie, niepodważalnymi wyznacznikami narodowości są: język ludności, pieśni ludu i nazwy miejscowości oraz nazwy geograficzne. Język wyraża tożsamość narodową. Pieśń związana jest z tradycją przodków. Zdaniem tego uczonego Pan Bóg każdy naród obdarował swoim językiem, aby przechowywał w nim swoje tradycje i strzegł w nim swojej odrębności, co lud nazywa dziedzictwem przodków lub tradycją ojców. Św. Augustyn pisał na ten temat „ nie wynoś się nad korzeń, bo to on dźwiga ciebie, a nie ty korzeń.” Benedykt Zientara, nasz wybitny historyk stwierdził, że już w XIII wieku Polacy i Czesi swoim językiem określali narodowość. Pięć wieków później w 1810 r. następuje sekularyzacja, konfiskata klasztorów i ich majątków. Od tego czasu kolejnym wyznacznikiem narodowości staje się religia. Wydano wtedy ministerialne oświadczenie, że religia i język są najwyższą świętością. Występowanie przeciwko nim uznawano za sprzeciwianie się woli Bożej i było traktowane jako świętokradztwo. Dotyczyło to przede wszystkim ludności polskiej zamieszkałej na terenie Śląska. Na 60 tys. spisanych wtedy pieśni ludowych, nie było ani jednej w języku niemieckim. Zdaniem profesora Marka to język i religia zdecydowały, że przez sześć wieków przetrwała polska tożsamość Ślązaków i nawet w państwie pruskim wiedziano, że Ślązacy są Polakami, a ich mową ojczystą jest język Polski.
Frapująca historia Śląska nierozerwalnie związana jest z jego dniem dzisiejszym. Jej trudne meandry, wielokrotne zmiany państwowości i migracji ludności winniśmy poznać, aby wiedzieć, kim jesteśmy i skąd pochodzimy. Niech tych kilka kwestii zanotowanych z wystąpienia prof. Marka zachęci do zapoznania się z całym jego wystąpieniem, którego zapis wideo znajduje się na portalu Radia Plus Legnica (www.legnica.fm), a także z materiałami dot. jego poprzednich wykładów o Śląsku umieszczonymi na portalu Duszpasterstwa Ludzi Pracy ’90 (www.dlp90.pl).
■ Adam Maksymowicz - artykuł napisany dla tygodnika „Niedziela”