Śląski kandydat na ołtarze?
Bp Kiernikowski powołał zespół ds. przygotowania procesu beatyfikacyjnego Henryka Pobożnego.
W uroczystość św. Józefa Opiekuna Zbawiciela biskup legnicki Zbigniew Kiernikowski podpisał dekret powołujący zespół ds. przygotowania procesu beatyfikacyjnego księcia Henryka II Pobożnego. Przewodniczącym zespołu został emerytowany biskup legnicki Stefan Cichy. Pozostałymi członkami są historycy, liturgiści i pasjonaci postaci księcia Henryka. Zespół przygotuje dokumenty, które udowodnią, że warto wszcząć proces beatyfikacyjny. Zostaną one przekazane przez biskupa Episkopatowi Polski.
Decyzja bp. Kiernikowskiego jest owocem wieloletnich starań środowiska skupionego wokół Duszpasterstwa Ludzi Pracy ’90. To właśnie tu powstał wniosek z prośbą o wszczęcie procesu beatyfikacyjnego. Otrzymał go bp Stefan Cichy w 2010 roku, jeszcze podczas trwania I Synodu Diecezji Legnickiej. Wówczas ordynariusz powołał komisję historyczną, która miała zbadać wszelkie dostępne dokumenty o życiu i śmierci księcia i jego żony. Po dwóch latach komisja przedstawiła dowody na heroiczność cnót księżnej, rekomendując biskupowi wszczęcie procesu Henryka Pobożnego jako męczennika za wiarę.
Członkowie komisji ustalili m.in., że książę Henryk II nie zginął na polu bitwy, lecz w obozie Tatarów, gdy odmówił oddania hołdu zwłokom jednego z ich wodzów, który zginął pod Sandomierzem. Jest to ciekawa teza historyczna uzupełniająca m.in. relację Jana Długosza, która aż do naszych czasów jest praktycznie jedynym źródłem historycznym opisującym bitwę pod Legnicą.
Stanisław Andrzej Potycz, członek zespołu, nie ma wątpliwości, że Henryk II Pobożny powinien zostać beatyfikowany. Przemawiają za tym męczeńska śmierć oraz nie mniej pobożne i chrześcijańskie życie:
… powinien być wyniesiony na ołtarze z uwagi na to co sobą reprezentował. Przede wszystkim to był człowiek, który żył ze swoją żoną bardzo pobożnie. To było wzorowe małżeństwo, mieli kilkanaścioro dzieci. I to jest wzór na czasy współczesne, jeżeli chodzi o rodzinę, która jest tak mocno atakowana. Poza tym to był też, można powiedzieć, wzór władcy, który myślał, dbał o Ojczyznę. Idąc na bitwę z Mongołami wiedział co go może czekać, bo pisał o tym w liście do matki – że może być taka sytuacja, która później zaistniała, że zginie. Ale uznał, że musi walczyć w obronie Ojczyzny.
Powołanie zespołu jest pierwszym etapem drogi do ewentualnego wyniesienia na ołtarze legnickiego księcia. Nie oznacza, że beatyfikacja nastąpi. Mimo wszystko, Stanisław A. Potycz jest przekonany, że proces zostanie szybko otwarty oraz szybko i pozytywnie zakończony:
Ja powiem tak, że ksiądz biskup Cichy powiedział mi, że my nie dożyjemy tego. Natomiast ja mu odpowiedziałem, że sądzę, że zarówno on jak i ja dożyjemy tego czasu. Myślę, że to będzie kwestia około 10 lat, a przy dobrych układach może mniej. Dlatego, że jeżeli Zespół Diecezjalny napisze uzasadnienie dlaczego książę Henryk Pobożny ma być wyniesiony na ołtarze w ciągu kilku miesięcy – a sądzę, że nie zajmie to więcej czasu, bo my materiały w tym zakresie mamy już zgromadzone – to, jeżeli ks. biskup podejmie decyzję o rozpoczęciu procesu diecezjalnego pod koniec tego roku, czy nawet za rok … Potem procedury formalne muszą oczywiście potrwać kilka lat, ale mam nadzieję, jestem głęboko przekonany, że tego dożyję.
■ Jędrzej Rams, „Gość Legnicki” (legnica.gosc.pl), 20.03.2015 r., godz. 17:10.