Prawdziwie był to żołnierz Chrystusa
Jest coraz mniej wątpliwości, jak naprawdę zginął Henryk Pobożny, a coraz więcej pewności, że była to śmierć męczeńska.
W legnickim klasztorze ojców franciszkanów odbyło się kolejne spotkanie w cyklu wykładów Duszpasterstwa Ludzi Pracy ’90. Po raz pierwszy w 25-letniej historii prelegentem był przewodniczący kapituły tego duszpasterstwa, czyli Stanisław Andrzej Potycz.
Jego wystąpienie dotyczyło aktualności dotyczących prac zespołu przygotowującego wniosek-uzasadnienie męczeństwa Henryka II Pobożnego. Zostanie on dołączony do wniosku biskupa legnickiego do Episkopatu Polski, gdy będzie się on zwracał o nihil obstat, czyli decyzji Episkopatu Polski, że biskupi nie widzą przeciwwskazań do otwarcia procesu beatyfikacyjnego na poziomie diecezjalnym.
Prelegent przywołał ważne dokumenty, które w większości nie tylko potwierdzają, ale po prostu uzupełniają informacje podane w kronikach Jana Długosza.
Chodzi między innymi o odkryty w 1965 roku w Nowym Jorku opis podróży do imperium mongolskiego mnichów z Europy. Napisał go niejaki C. de Bridia. Znajdziemy w nim m.in. takie słowa:
Tatarzy zaś podążając dalej na Śląsk wszczęli bitwę z księciem Henrykiem, wówczas najbardziej chrześcijańskim [władcą] tej ziemi i kiedy już, jak opowiadali temuż bratu Benedyktowi, chcieli uchodzić [z pola walki], szyki bojowe chrześcijan rzuciły się niespodziewanie do ucieczki. Wtedy księcia Henryka wzięli Tatarzy do niewoli i całkowicie obrabowali, a kazali mu klękać przed martwym wodzem, który poległ w Sandomierzu. Głowę jego jakby głowę barana zawieźli przez Morawy na Węgry do Batu i wkrótce potem rzucili ją między głowy innych poległych.
Ten opis potwierdza, że Henryk nie zginął na polu walki, lecz został zawleczony przed oblicze wodza Tatarów i tam ścięty za odmowę oddania pokłonu zmarłemu pod Sandomierzem władcy Mongołów.
Ważnym wątkiem prelekcji było przytoczenie kilku przykładów męczeńskich śmierci władców poszczególnych dóbr na terenie Rusi Kijowskiej m.in. Michała I Wsiewołodowicza. Taka relacja opisuje to zdarzenie:
Dlatego niedawno zdarzyło się, że kiedy Michał, który był jednym z wielkich książąt Rusi, przybył oddać się w poddaństwo Batu, kazali mu wpierw przejść między dwoma ogniami. Następnie polecili mu, żeby skłonił się w kierunku południowym, przed Czyngis-chanem. Ten odpowiedział, że przed Batu i sługami jego skłoniłby się chętnie, ale nie przed wizerunkiem człowieka zmarłego, ponieważ nie wolno tego czynić chrześcijanom. Gdy wielokrotnie był nakłaniany, żeby się skłonił, a wzbraniał się, wymieniony wódz polecił oznajmić mu przez syna Jarosława, że zostanie zabity, jeżeli się nie skłoni. On odpowiedział, że raczej wolałby umrzeć, niż uczynić to, czego nie wolno. Na to ów [Batu] posłał jednego ze straży przybocznej, który tak długo kopał go [Michała] w serce i brzuch aż ten omdlał. Wtedy jeden z jego rycerzy, który stał przy nim, umocnił go mówiąc: „Pozostań nieugięty, ponieważ męka Twoja nie będzie długotrwała, a natychmiast nastąpi radość wieczna”. Potem odcięto mu kordem głowę. Wspomnianemu rycerzowi również odcięto kordem głowę.
Opisana śmierć jest bliźniaczo podobna do tej, która spotkała Henryka. W różnych opracowaniach dotyczących panowania Mongołów m.in. na terenie dzisiejszej Rosji czy Węgrzech, znajdują się liczne opisy podobnych zdarzeń.
Według Stanisława Andrzeja Potycza w Kościele od samej śmierci Henryka panowało przekonanie o heroiczności jego śmierci, a przez to jego świętości jako męczennika za wiarę. Prelegent uznaje za taki wielowiekowy kult śląskiego księcia, który potwierdzają wypowiedzi ważnych hierarchów kościelnych, w tym papieży. Stanisław Potycz przytoczył wypowiedzi m.in. legata papieskiego Jakuba z Leodium (późniejszego Urbana IV):
Henryk Pobożny zginął w obronie chrześcijańskiej wiary i swojego ludu od miecza Tatarów. czy Jana Pawła II:
Henryk, oddając życie za powierzony jego władzy lud oddawał je za wiarę Chrystusową.
Nadto papież Klemens V w bulli kanonizacyjnej św. Jadwigi zawarł takie słowa odnoszące się do śmierci jej syna:
I cieszę się razem z nim w tym, że zasłużył na połączenie ze swoim Zbawicielem poprzez drogę męczeństwa.
Stanisław Andrzej Potycz zakończył spotkanie takimi słowami:
„Niniejsze rozważania prowadzą zatem do wniosku, że przytoczona na wstępie wypowiedź profesora Gerarda Labudy, iż śmierć Henryka Pobożnego nosi wszystkie cechy męczeństwa jest słuszna. Należy przy tym zauważyć, że ta śmierć była ukoronowaniem chrześcijańskiego, oddanego Bogu i ludziom życia księcia, który jeszcze za życia został określony – przez Alberta Behaima, legata papieża Grzegorza IX – jako najgorliwszy chrześcijanin, książę Polski.”
Obecnie trwają prace wspomnianego na początku tekstu zespołu, którego owocem będzie dokument, który zostanie przedłożony polskim biskupom. Powołanie zespołu było możliwe dzięki wcześniejszej pracy komisji historycznej, która badała wszelkie dowody historyczne dotyczące życia i śmierci księcia Henryka i jego żony Anny. W wyniku badań komisja przedłożyła ówczesnemu ordynariuszowi bp. Stefanowi Cichemu opinię, że książę Henryk może zostać uznany za męczennika za wiarę.
W 774. rocznicę bitwy pod Legnicą, tj. 9 kwietnia br., w sanktuarium św. Jadwigi Śląskiej w Legnickim Polu zostało uroczyście powołane Stowarzyszenia Sióstr i Braci Henryka II Pobożnego i Anny Śląskiej, w skrócie Bractwo Henryka Pobożnego. Akt erekcyjny 19 marca br., w uroczystość św. Józefa oblubieńca NMP, podpisał bp Zbigniew Kiernikowski, ordynariusz diecezji legnickiej.
Artykuł opatrzony został fotografią obrazu autorstwa Waltera Bayera, przedstawiającego Bitwę pod Legnicą 1241 r.
■ Jędrzej Rams – Gość Niedzielny, 12.06.2015 oraz „Jednak święty” w ”Gość Niedzielny” nr 25 z 21.06.2015 r.