Obczyzna, czyli ojczyzna w Biblii
Dla Hebrajczyków życie na obczyźnie było ważniejsze niż życie w ojczyźnie. Nie stabilne bytowanie we własnym kraju, lecz tęsknota za ziemią obiecaną była fundamentem jedności narodu. Ojczyzną nie była dla nich ziemia, na której mieszkali, lecz ta, do której zmierzali. Była obietnicą i darem od Boga. Na tej ziemi Izrael – lud, a nie kraj – był zawsze gościem i emigrantem, zawsze przechodniem, niemającym do niej prawa własności.
W Księdze Kapłańskiej czytamy: Nie wolno sprzedawać ziemi na zawsze, bo ziemia należy do Mnie, a wy jesteście u Mnie przybyszami i osadnikami (Kpł 25,23). Pierwszy patriarcha, Abraham, nie był mieszkańcem Palestyny. Przybył do Ziemi Świętej z Mezopotamii, nie wiedząc nawet, dokąd ostatecznie dotrze i gdzie się zatrzyma. Traktowanie ziemi, na której się mieszka, jako wypożyczonej nam przez Boga, po to, by nią zarządzać i sprawiać, by przynosiła obfity owoc, jest również bliskie przesłaniu Ewangelii.
Tęsknota za ojczyzną
Gdy mieszkający w Judei Żydzi utracili swoją państwowość i zostali przesiedleni do Babilonii, przeżywali głęboką tęsknotę za ojczyzną, czuli się upokorzeni z powodu jej utraty, ale wielu z nich właśnie na wygnaniu doszło do wielkiej fortuny. Dla nich uczucie patriotyzmu nie zawsze wiązało się z chęcią powrotu, bo gdyby zwrócono im ojczyznę, musieliby zakasać rękawy i ciężko pracować nad jej odbudową. W Babilonii już sobie zorganizowali życie. Ich rodziny cieszyły się dostatkiem, a interesy dobrze wróżyły na przyszłość. oleli wyrażać w pieśniach i wspomnieniach tęsknotę za Palestyną, niż angażować się w jej odzyskanie. Mimo że płakali nad wodami Babilonu przy dźwiękach harfy i rozpaczali nad utraconą ojczyzną, to jednak wielu powrócić nie chciało.
Największym prorokiem podczas niewoli babilońskiej był Ezechiel, który przypominał wygnańcom, że z własnej winy stracili ojczyznę, że sami są winni swojego losu i że mają się przygotowywać do powrotu. Jednocześnie tłumaczył, że to nie będzie już ta sama ojczyzna, z jakiej zostali wygnani, lecz zupełnie nowy kraj rządzony przez samego Boga. Prawdopodobnie nie wiedział, że jego proroctwo zrealizuje się jeszcze piękniej i o wiele później, wraz z przyjściem na ziemię Królestwa Bożego.
Przyszło, ale jeszcze nie w pełni. Nie zapewniło nam szczęśliwego bytowania na ziemi. Wciąż jesteśmy w drodze, starając się kochać ludzi i podziwiać mijane krajobrazy. Czy Ten, który przyniósł wieczne zbawienie, kochał swój naród i swoją ziemską ojczyznę?
Mimo że jest tylko przechodniem na obczyźnie, to właśnie ta obczyzna staje się Jezusowi szczególnie bliska i ukochana.
Patriotyzm Jezusa
Kafarnaum, w którym Jezus przebywał najdłużej podczas swojej działalności publicznej, było miejscowością zamieszkaną zarówno przez Żydów, jak i przez ich okupantów, Rzymian. Relacje Jezusa z jednymi i drugimi układały się dobrze. Niejeden ówczesny patriota żydowski mógłby Mu zarzucić, że zadaje się z wrogami ojczyzny. Uzdrowił przecież sługę rzymskiego setnika (por. Mt 8,5-13) i nie powiedział jasno, że najeźdźcy nie powinno się płacić podatków (por. Mt 22,15-22). Gdyby podczas II wojny światowej był tak życzliwy wobec niemieckich żołnierzy, wielu Polaków nie chciałoby Go słuchać.
Ale Jezus inaczej widział ojczyznę: Podnieście oczy i popatrzcie na pola, jak bieleją na żniwo (J 4,35). Przypatrzcie się ptakom w powietrzu, liliom na polu (por. Mt 6,26-28), to jest wasza ojczyzna. Nie miecze i łuki, nie zasieki i mury, lecz ziemia, która żywi każdego, kto o nią dba. Jesteśmy dziećmi ziemi karmionej naszym potem, wrośnięci w nią wspomnieniami, codziennym trudem i nadzieją. Człowiek nie istnieje w oderwaniu od miejsca, w którym się urodził. Szum drzew i śpiew ptaków, które towarzyszyły jego przyjściu na świat, są częścią jego tożsamości. Księga Przysłów mówi, że człowiek, który uciekł z ojczyzny, jest jak ptak, który uciekł z gniazda (por. Prz 27,8). Hebrajski tekst nie mówi tu o opuszczeniu gniazda, by wzlecieć ku samodzielności, lecz o opuszczeniu jedynego miejsca, w którym człowiek może być płodny i powołać do życia kolejne pokolenia świadome swoich korzeni.
Według Goethego poezję można zrozumieć, poznając ziemię poety. Nie przesadzę, jeśli dodam, że chcąc lepiej zrozumieć Ewangelię, powinniśmy poznać ziemską ojczyznę Jezusa. Mam na myśli powietrze, którym oddychał, wzgórza i doliny, które podziwiał, język, którym się posługiwał. Jezus z Betlejem, z Nazaretu, z Kafarnaum, to nie Jezus z Warszawy czy z Nowego Jorku. Gdy mówi o Królestwie Niebieskim, posługuje się obrazami z ojczystej ziemi, czerpie przykłady z miejscowych zwyczajów. Mimo że jest tylko przechodniem na obczyźnie, to właśnie ta obczyzna staje Mu się szczególnie bliska i ukochana. Ludzie, których spotkał w drodze i wybrał, nie są ani Grekami, ani Rzymianami. Wszyscy są z tego samego narodu i mają tę samą przeszłość oraz podobne marzenia. Nie jest bez znaczenia, że Jezus wybierał spośród swoich.
Patriotyzm Jezusa jest wręcz do bólu widoczny w scenie rozmowy z Syrofenicjanką: Przyszła, upadła Mu do nóg, a była to poganka, Syrofenicjanka rodem, i prosiła Go, żeby złego ducha wyrzucił z jej córki. Odrzekł jej: „Pozwól wpierw nasycić się dzieciom; bo niedobrze jest zabrać chleb dzieciom, a rzucić psom” (Mk 7,26-27). Jednak różni się ten patriotyzm od patriotyzmu Zelotów, do których część komentatorów zalicza również Judasza żyjącego nadzieją, że Jezus stanie na czele ogólnonarodowego powstania przeciw okupantowi.
Bóg ukochał mój kraj
Bóg tak umiłował świat, iż nie oszczędził nawet swojego Syna (por. J 3,16). Świat, za który Syn Boży oddał życie, nie jest jakimś abstrakcyjnym pojęciem, lecz światem, w którym dziś żyjemy – porannym wstawaniem, pełną gwaru ulicą, kwiatkiem na parapecie, tomikiem Norwida na półce, naszą ojczyzną.
Od zamierzchłych czasów spotykaliśmy się przy ognisku, by opowiadać o naszych bohaterach. W czasach biblijnych domowe ognisko podsycały opowieści snute przy świecach w świąteczny dzień Szabatu. Nie było wówczas miejsca na złe wspomnienia. Nie pamiętano o przykrościach i porażkach. Opowiadano z wdzięcznością o Bożej Opatrzności i wzruszano się ludzką wielkodusznością.
Gdy Chrystus przyniósł nam zbawienie, usiedliśmy przy stole dziękczynienia i zaczęliśmy opowiadać o spełnionych przez Boga obietnicach, a nie o słownych deklaracjach, zaczęliśmy dziękować, nie narzekać, przebaczać, a nie szukać winnych. Niegdyś przy ognisku, potem przy szabasowych świecach i wreszcie dzisiaj wokół eucharystycznego stołu rodzi się, kształtuje i umacnia nasza tożsamość.
Ojcowizna, ojczyzna i królestwo Boże to nie opowieści o zabijaniu i nienawiści. To duma z postawy naszych rodziców, dziadków i pradziadków, rodzinna tradycja, pasje i trudy wielu pokoleń, uwieńczone wspólnym świętowaniem. To nasza mowa, kultura i sztuka, zapach pól i lasów, to Bóg obecny w naszej codzienności oraz ludzka solidarność w świecie różnych kultur, poglądów i religii. Patriotyzm to nie tylko obrona wytyczonych granic, lecz także otwartość na innych i świadomość własnej tożsamości, gościnność i duma, a zarazem wdzięczność dla kochającego nasz kraj Boga. Opowiadajmy o Jego dobroci przy ognisku, przy świątecznym stole i wokół ołtarza dziękczynienia.
Siłą ojczyzny jest gościnność
Przejawem dumy narodowej, jak i znakiem żywej wiary jest dla bohaterów biblijnych narodowa i rodzinna gościnność, a mimo to Nowy Testament rozpoczyna się od braku gościnności. Czytamy w Prologu do Ewangelii św. Jana: Przyszedł do swoich, lecz swoi Go nie przyjęli (J 1,10). Ewangelista Łukasz opisuje niegościnność gospodarza podczas narodzin Jezusa: I wydała na świat Syna, owinęła Go w pieluszki i złożyła w żłobie, bo zabrakło dla nich miejsca w gospodzie (Łk 2,7). Do dzisiaj powinniśmy się wstydzić i nadrabiać zaległości w gościnności.
Biblijna koncepcja gościnności podobna jest bardziej do gestu dobrego Samarytanina (Łk 10,25-37) niż do postawy Lewiego zabawiającego swoich przyjaciół (Mt 9,10), bardziej podobna do obecnej Marii niż do nieobecnej Marty (Łk 10,38-42). Gościnność to traktowanie przybysza z miłością, w szczególności obcego, któremu trudno się odnaleźć w nowej rzeczywistości. W Księdze Kapłańskiej czytamy: Cudzoziemca, który osiadł wśród was, będziecie traktowali jak jednego spośród was. Będziecie go miłować jak siebie samych, bo sami byliście kiedyś cudzoziemcami (Kpł 19,33). Gościnność to ukazanie przybyszowi naszego życzliwego i hojnego oblicza, to fascynacja jego historią i duma z własnych dziejów. Można by powiedzieć, że to, jak goście czują się w naszym ojczystym kraju, świadczy o jakości naszego patriotyzmu.
Nie nazywajmy ziemskiej ojczyzny NASZĄ, bo NASZA jest jedynie ojczyzna w niebie. Jako pielgrzymi w obcej ziemi podarowanej i umiłowanej przez Boga, zakochani w śpiewie skowronka, w kwitnących sadach, w bajecznych krajobrazach i poezji naszych wieszczów, dzielmy się tym, z czego wyrośliśmy i z czego jesteśmy dumni. Bez lęku i z dumą otwierajmy drzwi naszej ojczystej ziemi, okazując biblijną gościnność.
■ o. dr Wojciech Żmudziński SJ – Civitas Christiana, nr 8-9/2015