Skutki zamętu w relacjach między prawdą, wolnością i sumieniem
Wolność nie polega jedynie na wyborze takiego czy innego działania; dokonując wyboru człowiek „decyduje zarazem o sobie samym“, opowiada się swoim życiem za Dobrem lub przeciw niemu, za lub przeciw Prawdzie i ostatecznie, za lub przeciw Bogu.
św. Jan Paweł II, Veritatis splendor, 65
1. Pewien przybysz z innego kraju zastał ciężko chore dziecko, które trzeba było operować. Ów imigrant nie miał licencji lekarza w USA. Miał jakieś wykształcenie lekarza, ale operacja była poważna, mógł spowodować nawet śmierć dziecka. Podjął się jednak tego ryzyka, narażając także siebie na karę więzienia za nielegalne działania. Operacja się udała, ale rzeczywiście trafił przed oblicze sądu. Tłum ludzi na sali, duże napięcie w oczekiwaniu na wyrok. Ludzie podzieleni co do prawnej i moralnej oceny czynu. Większość broniła lekarza. Sędzia długo wysłuchiwał oskarżycieli i obrońców, zamyślił się, w końcu dość mocno stuknął młotkiem i orzekł: „Złamał pan prawo ludzkie dla prawa wyższego, by zachować prawo boskie. Uwalniam pana od kary.” Wszyscy odetchnęli, bili brawo.
2. Ale to było dawno, b. dawno temu. A nie tak dawno, bo w ub. roku Sąd Najwyższy w USA zdecydował o zmianie definicji małżeństwa. To samo dzieje się w wielu krajach europejskich. To oczywiście jest niepokojące, wręcz przerażające. Co się zmieniło? Prawo się zmieniło? Jakie prawo? Natura ludzka się zmieniła?! Gdzie się podziało to prawo wyższe? Czy coś się zmieniło? Przecież wiele zmienia się w świecie, w człowieku, ale jest coś co się nie zmienia: natura ludzka, godność osoby. Prawo naturalne – to temat tabu.
3. Pierwsze pytanie, jakie w etyce (filozofia moralności – metaetyka!) trzeba postawić: Kim jest człowiek? Zła odpowiedź – błąd antropologiczny – pociąga za sobą straszne skutki. Ten błąd wlecze się od dawna. Sięgnijmy jednak tylko do (tego strasznego filozofa z XIX/XX w.) F. Nitschego czy z minionego wieku J. P. Sartre’a. Poszli oni śladem wcześniejszych materialistów, dla których człowiek to tylko bios. To skrót mówiący o tym, że człowiek jest tylko częścią przyrody, jak mówił Nitsche, najbardziej nieudane zwierzę. Skoro liczy się tylko bios, to ważne, żeby przetrwały tylko jednostki silne. Istotna jest więc walka o byt. Słabi mają być eliminowani. Wg niektórych dokonuje się to przez ewolucję. Jeszcze inni – jak ponad 97% Niemców w minionym wieku zwolenników Hitlera – uważają, że tę eliminację należy przyśpieszyć. Wiemy jak tego dokonywano. Ale czy trzeba aż Auschwitz czy pl. Nan Tien w Pekinie, żeby zrozumieć skutki złej odpowiedzi na pytanie, kim jest człowiek?
Różne są koncepcje, ale zwróćmy uwagę na powracający nurt laicki. Według tego nurtu człowieka i jego historię należy odczytywać w perspektywie radykalnej świeckości – bez odwoływania się do religii. Natura ludzka jest efektem wpływu kultury na biologiczną podstawę rozwijającego się człowieka. Wyzwalanie się człowieka w ciągu dziejów dokonuje się dzięki pracy i nauce. Nurt ten podkreśla troskę o wolność od jakichkolwiek elementów religijnych i jakichkolwiek koncepcji świata. Musimy w tym miejscu zauważyć, że właśnie zwolennicy nurtu laickiego najsilniej narzucają swe koncepcje. Zeświecczenie okazuje się niezdolne do odpowiedzi na pytania współczesnego świata, zatem zabiega o autocelebrację i przekształca się w „religię obywatelską”. Natomiast nihilizm poddał w wątpliwość racjonalność historii oraz istnienie normatywności obiektywnej – norm i zasad wynikających z porządku natury, do których należałoby się dostosować w postępowaniu. Etyka obiektywna, a zatem i Kościół, broni prawa naturalnego jako uprzedniego względem pozytywnego. Ujawnia przy tym, że prawa człowieka stopniowo zaczęły zastępować pojęcie prawa naturalnego aż po jego ostateczne odrzucenie. Dzisiaj na temat takich zagadnień, jak pojęcie rodziny, tożsamości seksualnej, prawa człowieka weszły w konflikt z prawem naturalnym, które jest wypisane w sumieniu człowieka i pozostaje w pełnej zgodności z fundamentalnym prawem Dekalogu i Ewangelii (pierwsza „Deklaracja praw człowieka”). Występując przeciw totalitaryzmom (komunizm, niemiecki nazizm, faszyzm) odwoływał się do prawa naturalnego. Ostatnio jednak nastąpiła zmiana w rozumieniu praw człowieka. Nastąpiła jakby „sakralizacja” tych praw, zwłaszcza w ramach biurokracji rządzącej instytucjami, takimi jak ONZ czy UE. Ideologia czy „religia” praw miała zastąpić pustkę po odrzuceniu Absolutu i wymiaru transcendentnego. Nurt laicki wpisuje się w ataki na Watykan. Dla zwolenników tego nurtu Stolica Apostolska jawi się jako jego przeciwnik na arenie międzynarodowej (np. w prawach kobiet, w sprawie polityki demograficznej). Kościoły reformowane utraciły swą tożsamość, więc nie są atakowane, a wobec religii islamskiej pozostaje zmowa politycznego milczenia. Uniwersalistyczna natura chrześcijańskiego personalizmu (np. tylko w tej religii jest jednakowy ryt inicjacji dla dziewcząt i chłopców) stanowi solidną podstawę kulturową dla praw, także dla praw kobiet. Watykan jest bezwzględnie atakowany, podczas gdy ma on nastawienie dialogu w wielu sprawach, podczas gdy laicyzm zamyka polemikę i ma tendencje zachowania surowej prewencji ideologicznej. Ponadto stosują niejasny język i stroją się w absolutną neutralność.
4. Jeśli człowieka „okroimy” z wymiaru etos, to będziemy mieli aborcję, eutanazję, mnóstwo zboczeń, a etyka do niczego nie będzie potrzebna. Wg zwolenników okrojonej koncepcji człowieka tylko jako bios, jak twierdził np. Nitsche, miłość, sumienie, godność, wiara, wartość i sens życia, dobroć to objawy słabych, którzy są po prostu niepotrzebni. Obciążają tylko budżet i ludzkie podatki. Skoro nie ma prawa naturalnego, to można nie uznawać, że ktoś rodzi się mężczyzną czy kobietą. Skoro wolność jest wartością absolutną, to nie można chrzcić, nie można określić, co to jest małżeństwo, nie można … Nic nie można. „Odstawiony” całkowicie na bok jest Bóg Stwórca (choć nie zaprzeczają, że jest), rodzina i małżeństwo sprowadzone do wymiarów przeżywania przyjemności.
5. A zatem: od poprawnej odpowiedzi na pytanie kim jest człowiek zależy zrozumienie wartości, norm i zasad. Etyka jest orędziem o godności człowieka (ks. prof. T. Styczeń). Chrześcijaństwo w etyce najdobitniej, najwyraźniej i najwspanialej ukazuje tę godność osoby ludzkiej poprzez prawdę, że sam Bóg stał się człowiekiem. To dlatego etyka wciąż i zdecydowanie nie rezygnuje z obrony wielkości człowieka, dla którego najwyższą wartością jest miłość.
6. Wobec powyższego, gdy już mamy odpowiedź na pytanie kim jest człowiek (nie musimy tego rozwijać), współcześnie pojawia się bardzo ciężkie i bardzo poważne pytanie o najwyższą wartość. Według silnych tendencji – bardziej propagandowych i ideologicznych niż naukowych, etycznych – wartością absolutnie najwyższą jest wolność. Kościół nieustannie jest oskarżany, a przynajmniej podejrzewany o ograniczanie wolności. Młodzież, a w naszej Ojczyźnie, boleśnie doświadczonej niewolą, to raczej wszyscy są uwrażliwieni na punkcie wolności, łatwo dają się nastawić (przepraszam za kolokwializm) przeciw Kościołowi, lękliwie strzegąc swej wolności (ACTA…).
Kto daje wolność i jaką wolność? Osobny temat o wypaczeniach w rozumieniu wolności. Oczywiście ten jest dobry, kto daje wolność. Ale do naszego tematu podajmy przykład skutków stawiania wolności na najwyższym podium. Źle pojmowanej wolności. Obama od początku do ostatniej przemowy powtarzał, że strzeże i broni wolności kobiet, które muszą mieć swobodny wybór: urodzić czy nie. Wolność jest wyżej od prawa do życia. Biskupi wam zabraniają, ale ja daję wam wolność. Ileż razy Kościół tłumaczył, że nie głosi jakichś wymyślonych przez siebie zakazów, nakazów, ale że jest to prawo naturalne, Boże prawo, dające wolność. Ze dwa lata temu w Niemczech ogłoszono, że Dekalog już się przeżył, są już nowe, europejskie (=niemieckie) wartości. Trudno im określić dokładnie, jakie to są te wartości. Materialiści, komuniści też nie potrafili określić tych wartości i norm. Etyka ogólna i Kościół strzeże praw, norm i wartości związanych z godnością człowieka. Nie może opuścić człowieka. W nauce Kościoła, w jego dokumentach zawsze jest podana wyraźnie motywacja: Kościół nie może opuścić człowieka i zdać go na pastwę niszczących ideologii, czy zaprogramowanej deprawacji. Kościół miłuje człowieka, szanuje jego godność, akceptuje ze względu na niego samego, wskazuje na wartości i powołanie, cel ostateczny i sens życia.
7. Zwolennicy liberalnej ideologii wprowadzają ogromny zamęt w rozumienie praw człowieka, prawa naturalnego i niwelują etykę normatywną. Sami sobie tworzą etykę, jej po prostu nie ma. Papież Benedykt przestrzegał przed egoistycznymi pomysłami pewnych grup co do tworzenia etycznych norm. Utylitarystycznych czy hedonistycznych. Wprawdzie są to niewielkie grupy, ale o wielkich możliwościach w związku z tym, że są bardzo bogaci i posiadający władzę…
8. Problem wyższego prawa – prawa naturalnego, na którym opierają się inne (pozytywne). Odrzucenie go prowadzi do przekonania, że wszelkie prawo sprowadza się do prawa pozytywnego, czyli że prawo rodzi się wyłącznie w wyniku działalności ustawodawców i trybunałów poszczególnych krajów. Oczywistym jest tedy częsta niesprawiedliwość… Zadałem kiedyś pytanie holenderskiemu liberałowi, skąd wie, że wolność jest tak cenna? Kto tak zdecydował? Jak to? – padła odpowiedź. To jest naturalne prawo! Odpowiedziałem: Przecież nie uznajecie prawa naturalnego, a teraz nagle uznajecie?
Jest jednak od wieków kłopot z prawidłową odpowiedzią na pytanie o pochodzenie prawa, w tym prawa ludzkiego. Na czym się zasadza? Odpowiedź na to pytanie jest również rozstrzygająca w etyce. Tendencje jakie były w dziejach filozofii moralności przejawiają się i dają znać o sobie do dziś. Na przykład odpowiedź N. Macchiavellego: Quot principi placet legis habet… (To, co się władcy podoba, to jest dobre, to jest normą). Z tego m.in. wyrosła protestancka zasada: cuius regio, eius religio (czyja władza, tego religia), której to zasady Kościół katolicki stanowczo i nigdy nie uznał. Ale dziś: to co władza w Brukseli czy Berlinie ustanowi (dyrektywy) jest ważne i dobre. Choćby wbrew prawu naturalnemu – Bożemu. Oczekiwanie, żeby parlament choćby jednym głosem przeważył i ogłosił, iż aborcja jest dozwolona, że małżeństwo… itd. – to wówczas ludzie niegodziwi czują się zwolnieni z moralnej oceny i odpowiedzialności. Wszak odpowiedzialność wg nich jest tylko przed nimi. Dlatego w sądach dochodzi do absurdalnych wyroków, a prokuratorzy wciąż nie dopatrują się niczego złego w najbardziej oczywistych przestępstwach (Nergal).
Jeśli nie ma prawdy obiektywnej w etyce – a tak uważają liberałowie – to w sądach dzieje się potworna niesprawiedliwość. Czyż za mało na to przykładów w dziejach Polski? Czyż za mało męczenników? Dla jakich wartości cierpieli, umierali? W imię Kogo i czego? Czyż nie lepiej podpisać zgodę, choćby nawet na największą niegodziwość i być wolnym? Przecież każdy może mieć własne zdanie, przecież nie ma obiektywnych wartości i norm, przecież są tylko opinie. Każdemu wolno je mieć.
A sumienie? Sumienie jest przeszkodą w przeżywaniu wolności. Trzeba iść do psychoterapeuty. Jest ich coraz więcej. W Niemczech jest ich ponoć dziesięć razy więcej niż księży. Źródłem prawa według liberałów jest władza, no – już nie sam jeden tylko książę, ale partia rządząca, czy postępowa grupa (rasa), która szybciej się w ewolucji z małpy wykształciła. Mając poczucie wyższości „w imię postępu” narzuca wymyśloną ideologię czy kolejną utopię. Odnośnie sprawy wolności, to gdy pytano ateistę Sartre’a o wolność bliźniego, odpowiadał, że to żaden bliźni, to piekło… Podobnie jak T. Hobbes: homo homini lupus est (człowiek człowiekowi wilkiem). Walka klas – hasło, które słyszałem przez całe życie. A w Kościele: miłuj bliźniego, jesteśmy rodziną Bożą.
9. Jeśli wolność jest najważniejsza, to co z „areté” (szlachetnością, bezinteresownością), co z odpowiedzialnością? Czy jest tak jak mówił F. Dostojewski: Jeśli Boga nie ma, to wszystko wolno… Albo też: Bóg może sobie być, ale ja mam prawo do … (wolność!). Z tego wyrasta indywidualizm i subiektywizm etyczny. Nie mówiąc już o powszechnie znanym relatywizmie. W jakimś przygodowym filmie chłopiec pyta dorosłego bojownika o sprawiedliwość, o motyw jego działań, zasad, postaw. Ten odpowiedział: - Bo takie są układy… Chłopiec nie był zadowolony z takiego uzasadnienia powinności moralnej. (Po kolędzie: Dziecko wysłane przez rodziców po alkohol mówi: „Ale ja tak nie mogę, bo tak nie wolno!”). Skąd dziecko to wie? Z prawa naturalnego.
W tym miejscu warto poznać myśl wybitnego, można powiedzieć Doktora Kościoła – Benedykta XV. Refleksje na temat podstaw prawa zaczął od małej opowieści zaczerpniętej z Pisma Świętego:
Pierwsza Księga Królewska opowiada nam, że Bóg pozwolił młodemu królowi Salomonowi z okazji jego intronizacji, aby swobodnie poprosił Go o cokolwiek. O co poprosi młody władca w tej tak ważnej chwili? O powodzenie, bogactwo, długie życie, o zgubę nieprzyjaciół? O nic takiego nie poprosił. Odpowiada mianowicie: „Racz dać Twemu słudze serce rozumne do sądzenia Twego ludu i rozróżniania dobra i zła …” (1 Krl 3, 9). Biblia opisując to zdarzenie chce nam pokazać, co w ostateczności winno być dla polityka ważne. […] Sukces może być również zwodniczy, prowadząc tym samym do zafałszowania prawa, do niszczenia sprawiedliwości. „Czymże są więc wyzute ze sprawiedliwości państwa, jeśli nie wielkimi bandami rozbójników?” – powiedział kiedyś św. Augustyn. My, Niemcy, wiemy z własnego doświadczenia, że słowa te nie są czczymi pogróżkami. Przeżyliśmy oddzielenie się władzy od prawa, przeciwstawienie się władzy prawu, podeptania przez nią prawa, tak iż państwo stało się narzędziem niszczenia prawa – stało się bardzo dobrze zorganizowaną bandą złoczyńców, która mogła zagrozić całemu światu i zepchnąć go na skraj przepaści. […] W tej historycznej chwili, gdy człowiek osiągnął władzę dotychczas niewyobrażalną, zadanie to staje się szczególnie naglące. Człowiek jest w stanie zniszczyć świat; może manipulować samym sobą. Może, by tak rzec, tworzyć byty ludzkie i usuwać inne istoty z bycia ludźmi. Jak rozpoznajemy, co jest słuszne? Jak możemy odróżnić dobro od zła, prawo dobre od prawa pozornego? Prośba Salomonowa pozostaje decydującym pytaniem, przed którym polityk i polityka stają także dzisiaj.
W odniesieniu do wielkiej części spraw, które należy regulować pod względem prawnym, zagadnienie większości może być kryterium wystarczającym. Oczywiste jest jednak, że w podstawowych kwestiach prawa, których stawką jest godność człowieka i człowieczeństwa, zasada większościowa nie wystarcza. […] Obowiązujące prawo było w rzeczywistości bezprawiem. Ale w przypadku decyzji polityka demokratycznego pytanie o to, co naprawdę odpowiada prawu prawdy, co jest naprawdę słuszne i może stawać się prawem, nie jest równie oczywiste. To, co w odniesieniu do podstawowych zagadnień antropologicznych jest słuszne i może stać się obowiązującym prawem, nie jest całkiem oczywiste samo przez się. […]
Jak rozpoznaje się to, co jest słuszne? W historii przepisy prawne były niemal zawsze uzasadniane religijnie: to, co między ludźmi jest słuszne, rozstrzyga się na gruncie odniesienia do Bóstwa. W przeciwieństwie do innych wielkich religii chrześcijaństwo nigdy nie narzucało państwu i społeczeństwu prawa objawionego, uregulowania prawnego, wywodzonego z objawienia. Odwoływało się natomiast do natury i rozumu jako prawdziwych źródeł prawa – odwoływało się do zgody między rozumem obiektywnym a subiektywnym, Z tego kontaktu narodziła się zachodnia kultura prawna, która miała i do dzisiaj ma decydujące znaczenie dla kultury prawnej ludzkości. Z tej przedchrześcijańskiej więzi między prawem a filozofią wywodzi się droga, prowadząca – przez chrześcijańskie średniowiecze – do rozwoju prawnego okresu oświecenia aż do Deklaracji Praw Człowieka. […]
Dla rozwoju prawa i dla rozwoju ludzkości rozstrzygające było to, że teologowie chrześcijańscy zajęli stanowisko przeciw prawu religijnemu, które wymagało wiary w bóstwa i stanęli po stronie filozofii, uznając za źródło prawa, obowiązujące wszystkich, rozum i naturę w ich wzajemnym powiązaniu. Wyboru tego dokonał już św. Paweł, gdy w Liście do Rzymian stwierdza: „Bo gdy poganie, którzy Prawa [czyli Tory Izraela] nie mają, idąc za naturą, czynią to, co Prawo nakazuje, sami dla siebie są Prawem. Wykazują oni, że treść Prawa wypisana jest w ich sercach, gdy jednocześnie ich sumienie staje jako świadek...” (Rz 2, 14 nn.). Jawią się tu dwa podstawowe ujęcia natury i sumienia, w których „sumienie” jest niczym innym jak „sercem rozumnym” Salomona. W ostatnim półwieczu nastąpiła dramatyczna zmiana sytuacji. Idea prawa naturalnego jest dzisiaj postrzegana jako specyficzna nauka katolicka, o której nie warto dyskutować poza środowiskiem katolickim, tak iż prawie wstyd jest wymieniać nawet jej nazwę. Człowiek nie jest tylko wolnością, którą się tworzy dla niej samej. Człowiek nie stwarza sam siebie. […]
W tym miejscu należałoby przywołać na pomoc dziedzictwo kulturalne Europy. Na podstawie przekonania o istnieniu Boga Stwórcy rozwinięto ideę praw człowieka, ideę równości wszystkich ludzi wobec prawa, rozumienie nienaruszalności godności ludzkiej w każdej pojedynczej osobie oraz świadomość odpowiedzialności ludzi za ich działanie. […] Kultura Europy zrodziła się ze spotkania Jerozolimy, Aten i Rzymu – ze spotkania wiary w Boga Izraela, filozoficznego rozumu Greków i prawniczej myśli Rzymu. To potrójne spotkanie tworzy głęboką tożsamość Europy. Spotkanie to, świadome odpowiedzialności człowieka przed Bogiem i uznając nienaruszalną godność człowieka, każdego człowieka, umocniło kryteria prawa, których obrona jest naszym zadaniem w obecnym okresie dziejowym” (przemówienia w Bundestagu, 22.09.2011).
10. Przerażająca jest perspektywa, według której ludzkie prawo (stanowione, pozytywne) miałoby zastąpić etykę i uznane jako ważniejsze od prawa naturalnego. Już św. Jan Paweł w parlamencie polskim (1999) przestrzegał, że wtedy łatwo o ukryty totalitaryzm, o manipulacje.
Gdy nie ma obiektywnej prawdy moralnej, władza robi, co jej odpowiada, co tylko chce, co jest bardzo niebezpieczne. Dlatego to w preambule Konstytucji i nie tylko w niej powinno być odniesienie do Boga lub przynajmniej do obiektywnych powszechnie uznawanych wartości, norm i zasad. Wolność jest wartością z prawa naturalnego, nie z przydziału, czy nadania władzy. Pierwszą wartością i najcenniejszą jest miłość i prawda. Te wartości strzegą prawdziwej ludzkiej wolności. Bez tych wartości obiektywnych (miłość, prawda, piękno, sprawiedliwość, pokój, uczciwość, dobroć) opacznie rozumiana wolność niweczy samą siebie. A ponadto człowiek nie wie kim jest, po co żyje, jak ma żyć, czy warto się starać, dlaczego warto… Dla jakiej wartości nawet życie jest gotów oddać (św. o. Maksymilian Kolbe). Zwykły humanizm, np. dla własnej satysfakcji nie wystarczy.
W krajach sytych, pragnących życia przyjemnego, toczy się obecnie potężny filozoficzny bój. Skoro filozoficzny to znaczy naukowy bój o pierwszeństwo miłości i prawdy. Wszak celem nauki jest prawda. Fałszywe ideologie jak gender chcą koniecznie ubrać się w poważne szaty naukowości. Tymczasem to prawda wyzwala, a nie odwrotnie. Brak tych wartości rujnuje życie społeczne, międzynarodowe i jest źródłem deprawacji, zagubienia człowieka, zwłaszcza młodego. Za ks. prof. T. Styczniem mówimy: „Etyka jest orędziem o godności osoby ludzkiej”. Wiele może się zmieniać w człowieku, w środowisku, w dziejach, ale nie zmienia się natura ludzka, w której wypisane jest naturalne prawo moralne. Człowiek to nie tylko bios, ale i etos. Wierzy bowiem, tworzy kulturę, odnajduje sens życia, wie kim jest, dokąd zdąża, jaka jest jego godność i ostateczne powołanie, jaka jest jego odpowiedzialność za życie w prawdzie, pragnie kochać i być kochanym, w naturalnej wolności szuka prawdy, pragnie wspólnoty, ceni rodzinę. Na te fundamentalne ludzkie pragnienia i pytania Jezus odpowiedział wskazując na siebie: Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem.
11. Etyka wychowawcza - kilka uwag.
Etyka w swych fundamentalnych normach jest niezależna od uwarunkowań, np. obyczajowych (etologia), psychologicznych, ideologicznych, politycznych układów, teologicznych, społecznych. Obyczaje można i trzeba zmieniać według norm etycznych, nie odwrotnie. Psychologiczne, socjologiczne czy kulturowe okoliczności nie przekreślają, ani nie zmienią praw wynikających z prawa naturalnego, które jest niezmienne, uniwersalne i niezbywalne (Dekalog). Kultura ma opierać się na normach prawa naturalnego. Twórcy kultury nie tworzą norm, ale mają się nimi kierować. W przeciwnym razie są burzycielami w świecie wartości moralnych, gorszycielami. Gdyby ktoś nie znał Ewangelii, nie wiedział nic o teologii, to i tak zna przynajmniej podstawowe prawdy moralne (św. Tomasz z Akwinu). Istnieje bowiem prasumienie ludzkości, syndereza ukazująca tak fundamentalną normę jak choćby tę, że dobro należy czynić a zła unikać. Etyka odrzuca wszelki determinizm. Uznaje oczywiście uwarunkowania, które mogą zmniejszać winę moralną i odpowiedzialność, ale nie zmieniają norm. Fundamentalne prawo nie ma źródła w ewolucjonizmie ani w statystyce („już tak wielu zmieniło poglądy czy postępowanie”, „większość głosowała przeciw”…) ale w prawie naturalnym a więc prawie, które w istocie ma nadprzyrodzone pochodzenie. Rozum ludzki je rozeznaje, odkrywa jako wypisane w naturze ludzkiej, w sumieniu. Wspólnota ludzi, czy legalnie rządzący mogą na podstawie prawa naturalnego ustanawiać szczegółowe zasady postępowania. Uczestnictwo człowieka w sposób wolny i rozumny w planach Opatrzności Bożej nazywa się teonomią. Normy etyczne wówczas okazują się nie narzucane z góry (heteronomia) ani dowolnie tworzone (autonomizm), ale przyjęte jako własne, głęboko wypisane w sercu człowieka. Blask prawdy jest w człowieku (św. Augustyn, Veritatis splendor).
Każdy już od dzieciństwa, ale szczególnie w okresie dorastania, w sposób naturalny pyta, szuka, niekiedy bardzo gorączkowo, prawdy moralnej. Okres buntu jest pozorną kontestacją norm moralnych. Właśnie młody człowiek chce jasno wiedzieć co jest dobre a co złe. Niezmiernie ważna jest dla niego motywacja. Nie wystarczy powiedzieć, że takie jest prawo (ludzkie, deontonomizm). Trzeba mu powiedzieć skąd i czyje to prawo. Że jest to Boże prawo. Obudzić prawdę tkwiącą w jego sercu. W tej sprawie wychowawcy (rodzicom) nie wolno się spóźnić ani niczego zaniedbać.
Zawsze, ale w szczególny sposób w obecnych czasach, dla wychowanka ważna jest sprawa wolności. Wartości wyższe, duchowe, prawdę, miłość, dobro, piękno trzeba wychowankom ukazywać i to tak, by je dobrze poznali i by ich porywały. Dzieci, młodzież z natury chcą dążyć do ideałów. Wcale nie przeraża ich ani nie odpycha to, że w pełni one są nieosiągalne. Stopniowo poznawane wartości, zwłaszcza przez doświadczanie i przez osobowy wzór wychowawców sprawi, że młodzi przyjmą w sposób wolny normy, wartości jako swoje (interioryzacja) i ochotnie będą dążyć do ideałów.
Wspomniana wyżej konieczność poznania kim jest człowiek pomaga wychowankowi zrozumieć, że nie tylko i nie tyle o nakaz prawa, paragraf czy zwyczaj chodzi, ale o coś więcej, o prawdziwe dobro osoby. Niewątpliwie niezbędna jest antropologia filozoficzna. Od odpowiedzi na pytanie: Kim jestem, kim jest drugi człowiek? zależy zrozumienie po co są i jakie mają być normy etyczne. „Błąd antropologiczny” (mówi o tym Jan Paweł II Wielki) tkwi u podstaw zafałszowania etyki. Wtedy nawet Powszechna Deklaracja Praw Człowieka jest wykorzystywana przez złą interpretację do siania zamętu i podważania prawa naturalnego (aborcja, eutanazja wbrew prawu do życia). Szanując i ceniąc wysoko wielki dar Boży jakim jest wolność woli człowieka, etyka przestrzega przed apoteozą wolności. Wśród wartości: prawda, sumienie i wolność, na pierwszym miejscu należy stawiać prawdę: „Poznacie Prawdę, a Prawda was wyzwoli”. Sumienie ma słuchać Prawdy. Gorączkowo jej stale szuka. Młodzieży trzeba wyjaśnić, że nie traci wolności, gdy słucha Prawdy. Przeciwnie: Prawda, sumienie stoją na straży wolności człowieka. Błąd, przed którym przestrzega etyka wychowawcza, to właśnie ten: postawienie wolności nad wszystko, nad prawdą i sumieniem.
W wychowaniu trzeba ukazywać motywację personalistyczną. Człowiek ma tak wielką godność („obraz Boży”, „Bóg stał się człowiekiem”), że zawsze trzeba tę godność osoby ludzkiej akceptować. Brak tej fundamentalnej akceptacji, szacunku dla godności osoby ludzkiej powoduje przerażające czyny (Auschwitz, Sybir, agresję młodych). „Będziesz miłował…” – najwyższą normą, ponieważ Miłość i Prawda są najcenniejszymi wartościami dla osoby ludzkiej. Nie obejdzie się w wychowaniu bez motywacji wiary. Dziecko, młodzież (dorośli również) poszukują autorytetu, osobowego wzoru, ideału, jakim jest Jezus Chrystus i Jego święci przyjaciele. Pozornie młodzi burzą się na autorytety, ale jednocześni bardzo szczerze szukają prawdziwego autorytetu. Nie wystarczają im przejściowi idole czy guru. Ci ostatni są niebezpieczni, gdy młodzi nie trafią na prawdziwy autorytet moralny.
■ o. Józef Szańca OFMConv – rozszerzona wersja wykładu wygłoszonego w DLP ’90 (04.02.2016)