Młodzieńczym dębom na nowe tysiąclecie
Raduję się tym, że spotkanie nasze ma miejsce wczesnym rankiem. Tak przystoi ludziom młodym, zwłaszcza tym, przed którymi jest jeszcze długa droga. W daleką drogę, zwłaszcza turystyczną, wybieramy się zazwyczaj wczesnym rankiem. Jeżeli więc przybyliście tu wcześniej, aniżeli było w programie, to znaczy, że zdolni jesteście podjąć trudy dalekiej drogi, otwartej przed młodym pokoleniem nowego tysiąclecia Polski chrześcijańskiej.
Pozdrawiam Was całym sercem i daję wyraz swej radości, że Was tutaj widzę. Zerwaliście się rano, mimo, iż na ogół wolicie wstawać później, a siedzieć dłużej po nocach. Kościół Boży podrywa Was wcześnie i chwali takich, którzy czuwają u drzwi jego od wczesnego ranka. Tym więcej, że jak słyszę, macie udać się zaraz, i to pod rygorami, na stadiony.
Idąc na stadiony, pamiętajcie o tym, co mówił święty Paweł Apostoł. Przyglądał się on zapewne wyczynom sportowym na wielkich stadionach starożytnej Grecji i Romy i widział, że „każdy, który idzie w zawody, od wszystkiego się powstrzymuje”. I Wy musicie ponieść wiele wyrzeczeń, bo wprawdzie „wszyscy biegną, ale jeden tylko otrzymuje nagrodę”. Upomina więc Apostoł; „Tak biegnijcie, abyście ją otrzymali” (1 Kor 9,24).
W otwartych drzwiach ku przyszłości – spojrzenie w przeszłość
Tego Ci życzą, Droga Młodzieży, biskupi Polski katolickiej, która dobiegając do kresu pierwszego tysiąclecia i do końca wielkiego „Te Deum” Narodu, otwiera śmiało drzwi ku przyszłości. Nie lęka się jej, patrzy w nią spokojnie i ufnie. Podobnie czynił ongiś, przed tysiącem lat, nasz wspaniały jubilat, książę gnieźnieński i poznański, Mieszko I, otwierając drzwi ku Nowemu... Śmiało wkraczał w próg Polski chrześcijań¬skiej w 966 roku, za czasów Ojca świętego Jana XIII, który nas przyjął do Kościoła Chrystusowego. Śmiało wszedł na drogę – ku Nowemu...
Obecnie zamykamy okres pierwszego tysiąclecia. Ty, Droga Młodzieży, należysz raczej do Polski drugiego tysiąclecia. Wnikając w przeszłość historyczną w licznych rozważaniach, we wszystkich niemal katedrach biskupich, gdy modlitwom towarzyszą sesje naukowe, dochodzimy do wniosku, że przez dzieje dziesięciu wieków przebiliśmy się możliwie z godnością i honorem. Chociaż pesymiści i ludzie smutni lubią wygrzebywać z dalekiej przeszłości fakty i zdarzenia niemiłe dla wspomnień, pamiętajmy, że całość dziejowa naszej przeszłości jest wspaniała. Jest lepsza, aniżeli całość dziejowa innych narodów, nawet chrześcijańskich. Przy łasce Bożej, pod natchnieniem Ewangelii Chrystusowej, w znaku Krzyża, przezwyciężaliśmy siebie i nasze słabości mężniej i lepiej, aniżeli udało się to innym. Zapewne, możemy myśleć – „słudzy nieużyteczni jesteśmy”. Ale możemy też myśleć, jak Apostoł, że łaska Boża, która w nas działała, daremna nie była!
Polska w swej przeszłości stawiała niekiedy długie, wielomilowe kroki i przekraczała śmiało ówczesny rozwój myślenia społeczno-politycznego. Można przytoczyć wiele przykładów. Wielkie postacie naszych władców i zwierzchników z dalekiej przeszłości pouczają nas o tym. Jakże wspaniałe i mężne było patrzenie w przyszłość bohaterskiego Mieczysława i Bolesława! Trzeba było odwagi, wielkiej śmiałości i głębokiej kultury osobistej, aby tak śmiało i odważnie spojrzeć w przyszłość i zobaczyć dzieje narodu polskiego jako dzieje narodu chrześcijańskiego i przyszłość chrześcijaństwa. Było to zawsze i jest dzisiaj do naśladowania.
A oto wzory koronowanych matek. Dawały one narodowi takich synów, którzy padali, jak szaniec na drodze przed zalewem barbarzyństwa. Czczona dzisiaj Jadwiga Śląska, jednocząca swym duchem dwa narody, daje takiego syna, który poświęcając młode życie pod Legnicą zabezpiecza życie narodu, A chociaż nie zdołał złamać najeźdźczych szeregów, pozostawił tak wspaniały wzór poświęcenia za braci, że warto go naśladować i dziś. Może natchnęły go słowa i przykład Chrystusa, o którym powiedziano, że „lepiej jest, aby raczej jeden człowiek zginął za naród, niż., żeby cały naród miał zginąć” (J 11,50). A może przeniknęło go to, co powiedział Chrystus. „Nie masz większej miłości nad tę, gdy ktoś duszę swoją daje za przyjaciół swoich” (J 15,13).
Wzoru takiej miłości i mocy ducha potrzeba zawsze – w każdej epoce, w każdym wieku, w każdym roku i w każdej godzinie – zarówno człowiekowi i rodzinie, jak narodowi i państwu.
Dalekie spojrzenie w przyszłość Jadwigi Wawelskiej rozszerzyło granice chrześcijaństwa i naszej Ojczyzny. Żywa wiara, którą Jadwiga niosła w sercu i którą naśladowali inni, dała nam zwycięstwo miłości nad żelastwem, rdzewiejącym na polach grunwaldzkich. Mocą tego ducha stanął przed ówczesnym trybunałem narodów, na Soborze w Konstancji, potężny duchem Polak, Paweł Włodkowic, który pouczał cały Sobór, że dobra kulturalne i moce duchowe dla przyszłości zdobywa się nie żelazem, mieczem, przemocą, siłą i gwałtem, ale wolnością, miłością i poszanowaniem praw. Ludzi zdobywa się otwartym sercem, a nie zaciśniętą pięścią.
Mądrość ta weszła w skład kultury narodowej. Dzisiaj w Anglii opublikowano w rozległej monografii pisma naszego Rodaka. Głowy mężów uczonych i wielkich polityków współczesnych z szacunkiem skłaniają się przed taką mądrością, która rozumie, że gwałt, przemoc, siła, bezprawie, naruszenie praw osoby ludzkiej, pogwałcenie podstawowego prawa do prawdy, wolności, sprawiedliwości, miłości i szacunku, to broń o krótkiej rękojeści, która poza chwilowym sukcesem nie gwarantuje trwałości zwycięstwa.
Gdy wczytujemy się w pisma naszego rodaka, Pawła Włodkowica, ze zdumieniem odkrywamy ich echo we wspaniałej encyklice Jana XXIII „Pacem in terris”. Byłoby ciekawe dokładniejsze zestawienie tej zależności, może nie werbalnej, ale w perspektywie istotnego dorobku kultury chrześcijaństwa. Wspaniale to wygląda! Na polską myśl polityczną, zawartą w tych pismach, a odnowioną w nauce Jana XXIII i w całej linii postępowania Pawła VI, patrzy dzisiaj z uznaniem cały świat.
Zapewne, nie będziemy podnosili głowy ponad niebiosa, ale ku niebiosom, ku Ojcu Niebieskiemu i ku Synowi Bożemu, który nauczył nas dawać duszę za braci. W ten sposób chcemy podnosić głowy w wiary nowym tysiącleciu.
Boże rozwiązanie interesującego Was problemu — tych dwojga
W czasie Mszy świętej subdiakon przeczytał ku uczczeniu świętej Jadwigi Śląskiej lekcję archaiczną z Ksiąg Starego Przymierza. Wczytując się w akcenty tej lekcji, w której uwielbiona jest ówczesna kobieta, widzimy jej sylwetkę, zalety osobiste, domowe, społeczne, a nawet gospodarcze. Widzimy też wspaniałe rozwiązanie problemu stosunku tych dwojga, problemu, który Was, Młodzieży, tak żywo obchodzi, a który – jak myśli się niekiedy – trzeba dzisiaj inaczej rozwiązywać.
Zważcie, ile przedziwnej swobody posiadała kobieta, wychwalana w Księgach Mądrości! (por. Prz 31). Jak szeroką miała inicjatywę, jaką musiała mieć pozycję już wtedy, w ówczesnym świecie, chociaż tak dalekim od naszych czasów! Może niekiedy patrzymy na te odległe czasy z lekceważeniem. Tymczasem pragnęłoby się, aby współczesna kobieta miała tak wysoką pozycję w rodzinie, w narodzie i w życiu publicznym.
Dalszy krok to awans, który Bóg sam wyznaczył kobiecie – Maryi. Było to w Nazarecie, gdy pochwalały Ją niebiosa: „Bądź pozdrowiona, łaski pełna. Pan z Tobą, błogosławionaś Ty między niewiastami”. I oto zadanie niezwykłe, wspaniałe, gdy Boga, Słowo Przedwieczne, Wcielone na ziemi, która ma być zbawiona, powierza się Dziewczęciu z Nazaret. Ona przyjąwszy zadanie – „Oto ja służebnica Pańska” mogła śmiało o sobie powiedzieć: „Uczynił mi wielkie rzeczy, który możny jest i święte Imię Jego... Odtąd błogosławioną zwać mnie będą wszystkie narody” (Łk 1,48-49). I dotychczas zwą Ją błogosławioną! Nie ma wspanialszej niewiasty w dziejach ludzkości, jak Dziewczę z Nazaret, które zostało Bogurodzicą. Jest to awans społeczny i kulturalny kobiety.
Niedawno we Włocławku, przed obliczem Katedry Włocławskiej, pozwoliłem sobie powiedzieć, że Maryja to najbardziej „kulturalna Pani”. I tak jest. Wspanialszej postaci dotychczas nie widziano! Ta „kulturalna Pani” ma – jak dzisiaj uczy Sobór Watykański II – swoje przedziwne zadanie w misterium Chrystusa i Kościoła. Jest w nim obecna i działa. Rzecz oczywista, że działa inaczej, aniżeli Bóg Człowiek, bo jest Matką Boga Człowieka, a nie Bogiem, ale wolą Boga było, aby stała pod krzyżem Chrystusowym, pod krzyżem dziejów ludzkości i pod krzyżem naszego ochrzczonego narodu.
To jest rozwiązanie problemu, który i Was, Droga Młodzieży, żywo interesuje! Musicie nauczyć się rozwiązywać problem „tych dwojga”, do których już w raju powiedziano: „Czyńcie sobie ziemię poddaną” – Wy, oboje! Jest to takie wzajemne uszanowanie siebie, jakie okazał Jezus swej Matce i jakie Maryja okazała swojemu Synowi, przy którym przez całe życie wytrwale stała, aż po krzyż. Wielka, wzajemna cześć i uszanowanie w sobie wzajemnie godności człowieka. To jest postulat numer jeden na czasy dzisiejsze! Musimy się nauczyć wzajemnie szanować siebie, nawet kosztem własnym. Tak bowiem określa Chrystus prawo jednoczące ludzi: .,Będziesz miłował bliźniego swego, jako samego siebie”. Prawo to obowiązuje w każdym stosunku społecznym człowieka do człowieka, a cóż dopiero we wzajemnym stosunku miłości tych dwojga.
Prawdziwe zwycięstwo „Dawidową bronią" w walce ze „współczesnymi Goliatami”
Jest pewna kategoria ludzi, których trzeba jeszcze bardziej kochać, aniżeli siebie. „Miłujcie nieprzyjacioły wasze, dobrze czyńcie tym, którzy was mają w nienawiści” (Łk 6,27). Dobrze im czyńcie, to znaczy – nie poprzestawajcie na tym, że im przebaczycie, ale więcej – dobrze im czyńcie! To jest dopiero kultura, prawdziwe zwycięstwo, awans ludzkości, gdy człowiek umie tak przezwyciężyć siebie, aby móc przejść niejako ponad sobą i wspiąć się daleko wyżej, nad siebie.
Apostoł nam mówi: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj”. W nagrodę weźmiesz wewnętrzną satysfakcję, bo „tak czyniąc węgli żarzących nasypiesz na głowę przeciwnika” (Rz 12,20). To jest dopiero zwycięstwo! „Żarzące węgle” – to obudzone sumienie i wstyd, którego doznają ludzie krzywdzący innych.
Młodzieży! Miejcie wielkie zaufanie do mądrości twórczej Stworzyciela nieba, ziemi i ludzi! On tak ukształtował osobowość ludzką, że przez swoją rozumność, wolność i wolę miłowania, nieustannie przebija się ona poprzez wszystko, co jest z nieprawdy, kłamstwa, złości, nieprawości i nienawiści. W tym „pojedynku” wymiarze światowym ścierają się potężne siły. Z jednej strony – kłamstwo, nierozum, namiętność i nienawiść, jak gdyby „Goliatowe” zastępy. A z drugiej – prawda, wzmocniona wiarą, miłość nadprzyrodzona i duch czynienia dobrze, w wolności. Na tym poziomie rozgrywa się obecnie walka kulturalna w dziejach. My, polscy biskupi, znając młodzież polską nowego tysiąclecia, ufamy i wierzymy, że ona zwycięży, choćby „Dawidową bronią”, gdy wyjdzie na spotkanie i stanie w szranki do walki ze „współczesnymi Goliatami”. Zwycięży „kamyczkiem wybranym z potoku”, który utkwi w samym czole niegodziwca. Tym kamyczkiem, kamieniem wszelkiego budowania, jest Brat wasz i Przyjaciel, Jezus Chrystus, Jego prawo i duch Jego nauki.
Droga Młodzieży! Nie myśl o nas źle i nie posądzaj nas o to, że my o Tobie myślimy źle. Umiemy rozróżniać. Wiemy, że w młodzieńczych szeregach znajdują się ludzie, którym może imponują chwilowe „nastroje”, jakieś mody czy egzotyka. Ale to mija, jak jesienny liść, spadający z drzewa. Pozostaje drzewo – dąb, który pręży swoje ramiona pod niebiosa. Ty jesteś tym dębem, Droga Młodzieży! Rdzeń duchowy polskiej młodzieży, wchodzącej w bramy nowego tysiąclecia, jest dzięki Bogu i Matce Najświętszej – zdrowy!
Was, którym służymy ze czcią, pokorą i miłością, oddajemy przez Maryję, Dziewicę Wspomożycielkę, Panu naszemu Jezusowi Chrystusowi, który jest Wodzem wiary i Ojcem przyszłego wieku – w nowe tysiąclecie.
Imieniem całego Episkopatu Prymas Polski pozdrawia Młodzież Akademicką i pracowniczą Wrocławia. Błogosławi Wam na drogi Boże, abyście ziemię, przywróconą ojcom waszym, czynili sobie poddaną w Panu, w Jego miłości, wolności, sprawiedliwości i cierpliwości.
■ Stefan Kardynał Wyszyński – homilia wygłoszona w Archikatedrze Wrocławskiej do młodzieży akademickiej (16 października 1966); podkreślenie Stanisław Andrzej Potycz