Słowo wydawcy do powieści Tomasza Łysiaka „Psy Tartaru”
Tempo gonitwy za sukcesem, jaka przetacza się przez masową kulturę, coraz częściej oddziela to, co "łał i cool" od tego co sensowne. Jedni jadą bez trzymanki, byleby się sprzedawało, inni gorzknieją w poczuciu niezrozumienia. Tym cenniejszy jest dar uwodzenia odbiorcy kunsztem opowiadania, ale także danie mu czegoś więcej, znacznie więcej.
Oto mam poczucie, że od dawna w polskiej prozie historycznej nie było tak brawurowej i barwnej powieści. Od dawna nikt spośród ,polskich autorów nie stworzył tak sugestywnej wizji polskiego średniowiecza. Od dawna nikt w literaturze popularnej nie stanął tak serio w obronie "kilku starych zaklęć".
"Psy Tartaru" to powieść awanturnicza i heroiczna o antybohaterach i zarazem arcybohaterach, o ich losach pełnych grozy i krotochwili, magii i rycerskiej świętości. Opowieść o tym pierwszym razie, gdy Polska stała się Przedmurzem Chrześcijaństwa. Historia polskiego władcy, który ginie broniąc chrześcijańskiego. świata przed piekielną nawałnicą ze Wschodu.
„Psy Tartaru" to zwieńczenie trylogii "Kroniki Szalbierskie", ale podobnie jak u Mistrza tej formy – budowa powieści pozwala odebrać ją w pełni także czytelnikom nie znającym dwóch pierwszych części, a więc "Szalbierza" i „Bliznobrodego".
Tomasz Łysiak zakochał się w XIII-wiecznej Polsce. Dostrzegł w niej i opisał niebywałą intensywność wydarzeń, malowniczą rubaszność, urok obyczaju i kolorytu, ale chyba przede wszystkim to, czego tak dojmująco brakuje w dzisiejszej spsiałej kulturze masowej – przepiękną czystość uczuć najwyższych: honoru, heroizmu i miłości.
"Psy Tartaru" to – w przeciwieństwie do dwóch pierwszych części Szalbierskiej Trylogii, gdzie dominowała fikcja, nawet fantastyka – powieść przede wszystkim historyczna, głęboko osadzona w dramatycznych i ważnych faktach z dziejów Polski i Europy. Mamy tu na przykład prawdziwy fresk obyczaju w XIII-wiecznym Wrocławiu. Tętnią życiem ulice i wyspy, targi i karczmy, kościoły i leprozoria. W tle wydarzeń trafimy na opisy obyczajów, potraw, zabaw, modlitw, ubiorów. Poznamy światek wrocławskich rzezimieszków (czyli obrzynaczy trzosów), oszustów, fałszywych pątników i pospolitych morderców. Zanurzymy się w zaułki, odnajdziemy – jak pod Notre-Dame Wiktora Hugo – Podwórce Cudów, trafiamy pod furtę nieistniejącego już dzisiaj klasztoru Zakonu Świętego Ducha przy ujściu Oławy do Odry...
Fikcyjni bohaterowie uczestniczą w wydarzeniach historycznych: zdobyciu przez Mongołów Kijowa, obronie i upadku Sandomierza, bitwach pod Turskiem i Chmielnikiem, obronie Wrocławia i wreszcie – uznawanej za jedną z najważniejszych bitew w historii Europy – bitwie pod Legnicą.
W fabułę wplecione są postaci historyczne. Święty Jacek Odrowąż prezentowany jest zgodnie z duchem opisujących go legend i zapisów żywota, a jego atrybuty (monstrancja oraz trzymana na ręku Matka Boża) stają się jednym z głównych motorów akcji. W powieści spotykamy istny korowód postaci autentycznych: wojewoda kijowski Dymitr, wodzowie tatarscy – Batu-chan, Subedej, Ordu, obrońca Wrocławia bł. Czesław Odrowąż, księżna Anna, święta Jadwiga, papież Grzegorz IX, cesarz Fryderyk II Hohenstauf, krzyżacki Mistrz Poppo von Ostern, legat papieski Giovanni da Pian del Carpine i wielu, wielu innych.
Tomasz Łysiak podejmuje pełną ekspresji próbę uchwycenia grozy tatarskiego najazdu. Studium niebywale nowoczesnych i zaskakujących również dzisiejszego czytelnika technik wojennych przeplata się z opisami mrożących krew w żyłach praktyk zwycięskich minganów Batu-chana. Kulminacja następuje w najpełniejszym od czasów Zofii Kossak-Szczuckiej opisie bitwy pod Legnicą. Autor oparł się na większości dostępnych źródeł historycznych i opracowań, w tym Kronik Długosza i zapisów C. de Bridia (bezpośrednia relacja bitwy od strony tatarskiej, spisana przez polskiego podróżnika, franciszkanina Benedykta Polaka).
Opisując bitwę dokonuje też Tomasz Łysiak własnej interpretacji historycznej. Jak choćby opisując słynny "atak gazowy" Tatarów. W "Psach Tartaru" użycie dymu bojowego ma zupełnie inny charakter, tożsamy z technikami używanymi przez Mongołów w czasie wcześniejszych kampanii. Podobnie jest z wyjaśnieniem zagadki nagłego odwrotu części sił polskich w momencie, gdy bitwa zdawała się być już wygraną.
Najważniejszą postacią powieści jest książę Henryk Śląski zwany Pobożnym. Oto zmaga się z własnym przeznaczeniem, czuje nadchodzącą śmierć. Jest uosobieniem wiary w odnowienie i zjednoczenie polskich księstw pod jedną koroną. Jako stronnik papieski w walce z cesarzem i Niemcami jest coraz bliższy zrealizowania marzeń o Królestwie Polskim. W czasie tatarskiego najazdu czuje się obrońcą chrześcijańskiego świata. Staje do bitwy i – niczym Leonidas – walczy do końca, wraz z czwórką najwierniejszych rycerzy. I jak Leonidas – przegrywa przez zdradę jednego człowieka. By w końcu zginąć śmiercią męczeńską. Właśnie – męczeńską. Pierwotnie sądzono, że Henryk zginął na polu bitwy śmiercią rycerską. Tymczasem z relacji mongolskich przywiezionych przez Benedykta Polaka okazało się, że Henryk na polu bitwy był jedynie ranny. Zaś po bitwie został postawiony przed Ordu, zmuszony do ukorzenia się i uznania władzy chana. Odmówił i umarł śmiercią męczeńską – za prawdę i za wiarę. Stało się to dnia 9 kwietnia Roku Pańskiego 1241.
Ma Henryk – jak się uznaje – wiele cech 'postaci chrystologicznej: okres lęku i modlitwy przed głównym Dniem, pogodzenie z wolą bożą i koniecznością odkupienia świata, postać Matki cierpiącej w czasie męczeństwa, dwie kobiety szukające ciała na miejscu śmierci – polu bitwy, przebicie boku włócznią...
Dwukrotnie malował Henryka Pobożnego Matejko, a Wyspiański nawet go koronował w swoim rapsodzie i wybrał do panteonu polskich władców w projekcie witraży na Wawel.
Przez propagandę PRL-u Henryk – jako "najbardziej chrześcijański polski władca" – został zepchnięty w cień. Chętnie pisano o wojującym z Niemcami Łokietku, nie zaś o obrońcy chrześcijańskiej Polski przed barbarzyńskim najazdem ze Wschodu. Próbowano też w propagandzie Pobożnego zniemczyć – jego, który Niemców bił, prowadził propapieską i wyraźnie antyniemiecką politykę, zaś słowa wypowiedziane przez niego w czasie bitwy pod Legnicą stanowią najstarsze zachowane zdanie polskie ("Gorze szą nam stało", wcześniejsze od "Day ać ya pobrusę…").
Przez lata jedynie środowiska tradycjonalistyczne pielęgnowały legendę Henryka. Powieścią "Psy Tartaru" Tomasz Łysiak chce przywrócić świadomości społecznej, a może i kulturze masowej postać Henryka Pobożnego.
"Na Termopilach ja się nie odważę osadzić konia w wąwozowym szlaku, bo tam być muszą tak patrzące twarze, że serce skruszy wstyd w każdym Polaku..." – pisał Słowacki w poemacie o Beniowskim. A przecież znał polską historię, słynne zwycięstwa, obrony i ofiary. Widać żadnego z nich nie uznał za godne porównania do heroizmu Leonidasa. Może nie znał historii Henryka Śląskiego zwanego Pobożnym.
"Szalbierz" był powieściowym debiutem Tomasza Łysiaka. "Psy Tartaru" są jego trzecią powieścią. Miałem honor je wydać mając poczucie, że polskiej literaturze przybył ktoś naprawdę istotny, kto z siłą talentu i konsekwencją łączy trzy najważniejsze w tym fachu przymioty: wyobraźnię, pasję i wierność.
■ Maciej Pawlicki – słowo wydawcy do powieści Tomasza Łysiaka pt. „Psy Tartaru” (Warszawa 2010)