Legnica w wiekach średnich
1. Wiek XIII był bodaj najbardziej płodnym w skutki okresem w dziejach Legnicy i całego Śląska. Napływ osadników z Zachodu, lokacje miast i wsi na prawie niemieckim w jego różnych odmianach, ustabilizowanie sieci osadniczej i parafialnej, rozwój kulturalny całej dzielnicy – to tylko główne wątki poruszane zazwyczaj przy omawianiu tego okresu. […]
Śląsk, dziedzictwo synów Władysława Wygnańca, odzyskane przez nich ostatecznie w 1163 roku po bezpośredniej interwencji cesarskiej, przeżywał w XII i XIII wieku okres bardzo intensywnego rozwoju, który miał decydujące znaczenie dla późniejszej, wielowiekowej zamożności tej dzielnicy. Zasługa to po części jej wyjątkowego położenia – na pograniczu wpływów polskich, czeskich i niemieckich, ale także mądrej i przewidującej polityki gospodarczej miejscowych książąt: Bolesława Wysokiego, Henryków Brodatego i Pobożnego, i ich następców. […]
2. To zapewne pożar, który w 1338 r. strawił większą część miasta (w tym ratusz i jego archiwum), jest przyczyną, dla której nie znamy daty lokacji Legnicy. R. Żerelik i M. Goliński, podsumowując dotychczasowe badania na ten temat, podważyli wiarygodność części już i tak skromnych przekazów źródłowych i zatrzymali się na stwierdzeniu, że lokacja musiała nastąpić najpóźniej w roku 1253 (datę post quem wyznacza w naturalny sposób najazd tatarski z 1241 r.). […]
Brak dokumentu lokacyjnego (nie wiemy nawet, czy taki dokument istniał) pozbawia nas pewności co do osoby zasadźcy i jego późniejszych uprawnień w roli wójta dziedzicznego. Pozostaje nam zatem opierać się na źródłach nieco późniejszych. Zasadźcą i pierwszym wójtem dziedzicznym był – jak się wydaje – Wolkmar, którego znamy z kilku źródeł, tyle że nie legnickich. W nekrologu cysterskiego klasztoru w Lubiążu znajdujemy dwie istotne dla nas notatki – 22 lipca nieznanego roku wpisano: Ob[iit] Wolckmarus aduo-catus de Legnicz, Joannes, Conradus, Nicolaus [filii] eius, Radomilus frater eius, w innym miejscu zaś Item o[biit] Adelheidis civissa Legnicensis, quae comparauit lapidem de sepo annuatim. Oba wpisy pozwala ze sobą połączyć spisana ok. 1262–1264 r. Vita sanctae Hedvigis, która przynosi nam wieść o Adelajdzie, wdowie po Folkmarze z Legnicy uzdrowionej u grobu Świętej1) . Listy źródeł dopełnia dokument lokacyjny Bochni (1253), w którym jako zasadźca występuje Mikołaj, syn Volkmara, niegdyś mieszczanina legnickiego.
W roku 1264 książę Bolesław Rogatka w jednym z dokumentów wyrównał biskupowi i trzem legnickim kościołom parafialnym straty poniesione wskutek przeprowadzonej przez niego lokacji miasta i dopiero to źródło daje nam pewność co do tego aktu. Natomiast o tym, że zapanowało w Legnicy prawo magdeburskie, dowiadujemy się po raz pierwszy w roku 1280 – wówczas to kolejny władca, Henryk V, sprzedał wójtostwo dziedziczne w mieście dwóm mieszczanom z Jawora: Fryderykowi i Hellenboldowi, określając przy tej okazji szczegółowo ich uprawnienia. Zgodnie z prawem magdeburskim do wójtostwa należał co trzeci denar z sądownictwa (nad miastem i 100 łanami miejskimi), czterołanowy folwark i dodatkowo 8,5 łana, dwór mieszkalny w mieście, rzeźnia, 55 kamieni łoju z jatek, łaźnia dająca 10 grzywien rocznie. Za zgodą księcia wójt mógł wybudować rzeźnię, ławy piekarskie, rzeźnicze i szewskie, łaźnie, kamery kupieckie i kramy – i czerpać z nich dochody. W końcu w przypadku rozbudowy miasta wójt miał prawo do co dziesiątego dworu.
Otwarta początkowo kwestia redakcji prawa magdeburskiego została uregulowana w roku 1293, kiedy to książę Henryk V nadał miastu to prawo w wersji obowiązującej we Wrocławiu. Oznaczało to powołanie w mieście rady i ławy, corocznie zmienianych – tak jak we Wrocławiu, choć w Magdeburgu urzędy ławnicze były obsadzane dożywotnio – i rzeczywiście w tym samym dokumencie spotykamy jako świadków sześciu mieszczan legnickich, być może rajców. Pewność istnienia rady zyskujemy jednak dopiero w roku 1302, z dokumentu wystawionego przez universitas consulum nec non ci-vium civitatis Legnicensis dla rady wrocławskiej z zobowiązaniem nieudzielania otrzymanego prawa żadnemu miastu poza własnym weichbildem.
Do kompetencji rady należał ogólny zarząd nad sprawami miasta i utrzymanie porządku (sprawy policyjne), ława pod przewodnictwem wójta dziedzicznego była organem sądowym. Pomijając niepewnych co do funkcji mieszczan występujących w cytowanych wyżej dokumentach z 1293 i 1302 r., pierwszym, znanym nam z imienia, burmistrzem był Mikołaj (1315), a radę w pełnym składzie spotykamy dopiero w roku 1320. Początkowo było pięciu rajców, od kadencji 1346/1347 sześciu. Nieco wcześniej, bo już w 1306 r., spotykamy w źródłach po raz pierwszy pełny skład ławy – wójta dziedzicznego i siedmiu ławników.
W dniu 31 stycznia 1353 r. książę Wacław I nadał Legnicy przywilej wolnego wyboru rajców i ławników. Odtąd co roku w Środę Popielcową (in die cineram) ustępujący rajcy mieli prawo i obowiązek dokonać wyboru członków nowej rady – ci zaś mianowali nowych ławników. Wszystkie czynności wyborcze miały być zupełne wolne od nacisków książęcych, a nowi rajcy i ławnicy przysięgę składać mieli na ręce rajców ustępujących. Przywilej nie określał liczby ławników (choć było ich zazwyczaj siedmiu), natomiast rajców miało być sześciu – trzech wybieranych spośród godnych, wpływowych kupców (ex numero seniorum seu mercatorum) i trzech spośród takichże rzemieślników (de operarijs vel mechanicis). Choć większość jego zapisów stała się z czasem nieaktualna, przywilej księcia Wacława dał miastu stabilizację ustrojową na kilka kolejnych wieków i pozostał istotną częścią miejskiego porządku prawnego aż do czasów pruskich.
Sprecyzowanie wymagań odnośnie rajców znajdujemy w legnickiej księdze prawa miejskiego w redakcji Mikołaja Wurma (koniec XIV w.). Zgodnie z nią rajca nie mógł mieć mniej niż 24 i więcej niż 70 lat. Musiał też być zdrowy. Z udziału w radzie wykluczało widoczne kalectwo (zwłaszcza utrata wzroku, słuchu i głosu) i poważna choroba z kategorii „społecznych” (alkoholizm, epilepsja, lunatyzm). Ta sama księga świecką władzę rady i burmistrza porównuje do władzy duchowej posiadanej w mieście przez proboszcza. Tak jak ten ostatni miał rządzić parafią i nauczać lud wiary Chrystusowej, tak rzeczą burmistrza było sprawować władzę w imieniu księcia jako pana lennego.
Od roku 1353 już tylko dziedziczne wójtostwo stało na drodze do uzyskania przez mieszczan pełnej samorządności – stąd naturalne dążenie do jego wykupu, charakterystyczne dla wszystkich dużych miast. Domyślać się jedynie możemy, że problemem nie była jedynie chęć zakupu ze strony społeczności miejskiej. Potrzebna wszak była taka sama chęć po stronie potencjalnego sprzedawcy i wynegocjowanie odpowiedniej ceny, urząd dawał przecież wójtowi dziedzicznemu wysoką pozycję społeczną i spore dochody. Właściwa okazja pojawiła się w roku 1373 – miasto wykupiło wówczas urząd od małoletnich synów zmarłego wójta Franczka. Zapewne tylko przez przypadek w tym samym roku i w podobnych okolicznościach doszło do wykupu dziedzicznego wójtostwa w Świdnicy (we Wrocławiu wykupiono wój-tostwo „na raty” w latach 1324–1329).
Od momentu wykupu wójtostwa dziedzicznego jego obowiązki przejął każdorazowy trzeci w kolejności rajca, który odtąd łączył swoją osobą oba kolegia – był jednocześnie rajcą i wójtem-przewodniczącym ławy. Rozwiązania takiego nie obserwujemy w żadnym innym mieście śląskim (choć podobne znajdujemy w Toruniu). Sam urząd wójtowski zazwyczaj jednak zachowywano, degradując go do pozycji urzędnika komunalnego, powoływanego i zależnego od rady miejskiej i wykonującego niższe sądownictwo (tak choćby w Świdnicy). W Legnicy z kolei dla potrzeb niższego sądownictwa stworzono urząd podwójciego, o którym będzie mowa niżej.
Wykup wójtostwa dziedzicznego oznaczał także ostateczną stabilizację systemu władz miejskich – aż po wiek XVIII rada liczyła już zawsze sześciu członków (burmistrz i pięciu rajców), a ława ośmiu (wójt i siedmiu ławników). Dla miasta tej wielkości i rangi było to, jak się wydaje, właściwą liczebnie reprezentacją. W Świdnicy, mieście pod oboma względami po-dobnym, również było sześciu rajców i siedmiu ławników. Legnicę, miasto książęce, ominęły też liczne zmiany ustrojowe, które stały się udziałem dużych miast śląskich podległych bezpośredniej władzy królewskiej. Wprowadzane – raz jako „reformy”, raz jako represje – dotknęły zwłaszcza Wrocław […]
3. O znaczeniu przedlokacyjnej Legnicy świadczy poziom organizacji kościelnej. Już w pierwszej dekadzie XIII wieku pojawiają się wzmianki o dwóch kościołach parafialnych – św. Piotra dla tzw. „Górnego Miasta” i Marii Panny dla ,,Dolnego”. Przy tej ostatniej świątyni znajdował się dwór biskupa wrocławskiego, wzniesiony z powodu konieczności kontaktu z często przebywającym tu księciem.
Kilka lat później (1218 r.) pojawia się w źródłach położona na północ od zamku kaplica Świętego Grobu, ale dowiadujemy się przy tej okazji, że urzędujący tam kapłan pełni swą posługę już od 30 lat, a przed nim czynił to jego ojciec. Tak więc kościółek powstał najpóźniej w II połowie XII wieku, czyli w czasie, kiedy na Śląsk powrócili synowie Władysława Wygnańca. Być może właśnie jeden z nich, Bolesław Wysoki, ufundował go na pamiątkę krucjaty z 1147, w której u boku cesarza miał brać udział także jego ojciec. Nie do końca z początku jasny status kaplicy, wyjaśniają źródła ostatecznie w roku 1233, kiedy to pojawia się w nich niejaki Albert, proboszcz kościoła Świętego Grobu. Tak więc była to wówczas obok wspomnianych kościołów św. Piotra i Marii Panny, trzecia świątynia parafialna w Legnicy. Statusu tego jednak długo nie utrzymała, w 1262 roku kościółek stał się siedzibą nowoutworzonego archidiakonatu legnickiego i pozostał takim do połowy następnego wieku, kiedy to książęta Wacław i Ludwik ufundowali przy nim kapitułę kanoników.
Jeśli nie liczyć nieweryfikowalnych źródłowo legend o pobycie we wczesnośredniowiecznej Legnicy benedyktynów, założyć trzeba, że przedlokacyjna osada pozbawiona była klasztorów. Istniały jednak oczywiście silne związki gospodarcze z pobliskim klasztorem w Lubiążu, który w samej Legnicy i jej okolicach posiadał liczne posiadłości i renty. Mnisi z tego klasztoru mieli prawo patronatu nad […] kaplicą św. Wawrzyńca na zamku legnickim, analogiczne prawa do kaplicy św. Benedykta posiadali norbertanie z podwrocławskiego Ołbina. Obie te kaplice stanowiły jedną centralną, opartą na planie dwunastoboku piętrową budowlę. Jej relikty odkryte zostały w latach 60. minionego niedawno wieku.
Pierwsze klasztory pojawiły się w Legnicy pod koniec XIII wieku. W 1277 r., na rok przed swoją śmiercią, książę Bolesław Rogatka ufundował na terenie ,,Dolnego Miasta” klasztor dominikanów p.w. św. Krzyża z przeznaczeniem na nekropolię swojej rodziny. Później przybyli do miasta synowie św. Franciszka z Asyżu, i nie bez pomocy kolejnego władcy, księcia Henryka Grubego, wybudowali klasztor i kościół p.w. św. Jana. W 1288 r. tenże sam książę Henryk ufundował na przedmieściu chojnowskim klasztor, szpital i kościół św. Mikołaja oddane zakonowi krzyżowców z czerwoną gwiazdą.
Ustabilizowanie struktur kościelnych pozwala domyślać się istnienia już w tym czasie w Legnicy szkół parafialnych, przynajmniej przy dwóch kościołach parafialnych położonych w obrębie murów miejskich. Pierwsza pewna wzmianka o szkole św. Piotra pochodzi wprawdzie dopiero z roku 1308, ale jest to dokument o dość szczególnej treści: oto biskup wrocławski Henryk z Wierzbnej znosi nałożone przez swoich poprzedników na legnicką szkołę ograniczenie nauczania do samego tylko trivium, i zezwala na wykładanie tu także podstaw logiki. Trudno ten fakt interpretować inaczej jak tylko uznanie dla wysokiego poziomu nauczania, mającego swe źródła niewątpliwie w okresie wcześniejszym. Próbuje się niekiedy wiązać wysoki poziom legnickiej szkoły z osobą Witelona. Ten pierwszy śląski uczony, według opinii niektórych historyków pochodzić miał właśnie z Legnicy, tu chodzić do szkoły, którą po studiach w Padwie miał również przez pewien czas prowadzić. Żadne źródła nie potwierdzają tych tez, choć w pismach Witelona znaleźć można kilka wzmianek natury autobiograficznej, wskazujących, że bywał tutaj i znał kilka osób: Henryka, plebana od św. Piotra, człowieka bywałego w świecie i znającego języki, rycerza Henryka Kota i nieznaną z imienia prostą Niemkę. Ta ostatnia, mimo, iż nigdy nie chodziła do szkoły mówiła wieloma językami, więcej – rozgłaszała wieści o dawnych wyczynach nieznanych sobie ludzi w odległych krainach, mimo że prawdopodobnie nigdy nie opuściła na dłużej Legnicy. Trudno się dziwić, że diagnoza Witelona i plebana Henryka była zgodna: kobieta musi znajdować się pod wpływem demona, istoty żywej o ponadludzkiej mocy. Warte odnotowania jest też dobitne stwierdzenie Witelona, że kobieta, o której mowa była Niemką, ale Legnica jest polskim grodem.
1) Prelegent opowiedział podczas wykładu o tym uzdrowieniu, które opisał w artykule Legnica w XIII wieku. Wybrane problemy („Rocznik Bocheński”, t. VI/2008) następująco: Sporządzony w latach 1262-1264 spis cudów dziejących się u grobu Świętej, przynosi nam taki oto casus: oto Adelajda, wdowa po Folkmarze (!) z Legnicy, cierpiąca na bóle prawej ręki i prawego ramienia od stawu barkowego aż po palce, bóle tak silne, że nie tylko nie mogła sama się ubierać, ale nawet unieść ramienia. Gdy nie pomogły żadne lekarstwa Adelajda zwróciła się do Świętej z prośbą: „Święta Jadwigo, kochałaś mnie za swego życia, okaż mi miłosierdzie i zwróć mi moją rękę i ramię”. Poleciła następnie płatnerzowi wykonać rękę z wosku, którą najpierw złożyła na grobie Świętej, a następnie kazała przywiązać do swojego ramienia. Ból oczywiście ustąpił.
■ Stanisław Jujeczka – skrót wykładu pt. „Legnica w wiekach średnich”, opracowany przez S.A. Potycza, z wykorzystaniem tekstów S. Jujeczki: Legnica w XIII wieku. Wybrane problemy, „Rocznik Bocheński”, t. VI/2008 (cz. 1 i 3 skrótu) i wstępu do książki: S. Jujeczka, K. Kupeć, Urzędnicy miejscy Legnicy do 1740/1741 roku, Toruń 2012 (cz. 2 skrótu).
Patrz też: http://wroc.academia.edu/StanisławJujeczka