Ewangelicy w Legnicy w dobie 500 lat Reformacji
Początki i idea Reformacji
Aby podjąć się rozważań na temat świadectwa i dziedzictwa Reformacji na Śląsku, należałoby krótko wspomnieć o idei i początkach tego dzieła i procesu odnowy Kościoła, którego jednym z inicjatorów był augustiański mnich Marcin Luter. celowo mówię o nim jako o jednym z wielu. Bo choć rzeczywiście jemu przypisuje się przybicie do drzwi kościoła zamkowego w Wittenberdze 95 tez 31 października 1517 roku, choć jego uznaje się powszechnie za Ojca Reformacji i absolutnie nie chcę w żaden sposób tych jego dokonań umniejszać. Lecz warto, mówiąc o początkach Reformacji wspomnieć również, że inicjatorów tego wielkiego projektu było wielu. Luter nie był pierwszym, który publicznie wyraził swój sprzeciw ówczesnym działaniom Kościoła. Wiek wcześniej do publicznej dysputy przystąpił Jan Hus, który również zachęcał do powrotu ku źródłom, do głoszenia czystej nauki Pisma Świętego, do wzorców pierwszego chrześcijańskiego kościoła, nie do kształtowania urzędu kościelnego, hierarchii, układów, zależności, do mieszania się w politykę. Jego głos śmiem twierdzić wcale nie został obojętny. Bo choć wiemy, że Hus zostaje oficjalnie przez sobór w Konstancji potępiony i wydany na stos, gdzie w strasznych męczarniach umiera. To jednak wydaje się, że sto lat później pewne ziarno, które zostało przez niego zasiane zaczyna przynosić plon. Tak samo jak i te ziarna, które wieki wcześniej zasiali tak zwani prekursorzy Reformacji, czyli: Piotr Waldus, od jego imienia mamy istniejący do dzisiaj Kościół Waldensów, Jan Wicklef, czy Hieronim Savanarola, którzy zgodnie twierdzili, że kościół zachodni wyraźnie zmienił tor i oddalił się od drogi, którą wskazuje Pismo Święte. Nie uznawali oni nauki o czyśćcu, o odpustach, nie zgadzali się na oddawanie czci obrazom, relikwiom, świętym. Jak również za niebiblijną uważali naukę o transsubstancjacji, czyli przemianie opłatka i wina w ciało Chrystusa, która dzieje się za sprawą kapłana podczas każdej mszy. Oni, prekursorzy Reformacji zazwyczaj za te poglądy zapłacili na stosie, ówczesny Kościół uznał ich za heretyków i w historii właśnie tak o nich się mówi. Lecz trzeba pamiętać, że już oni przygotowali dobry grunt dla XVI Reformacji, bo oni słusznie dostrzegli problem i domagali się zmian.
Można zastanawiać się dlaczego im się nie udało, a udało się Lutrowi i innym Reformatorom wiek później. I w tym miejscu trzeba na Reformację spojrzeć już nieco szerzej. O ile wcześniej ziemscy władcy, książęta i cesarz wiedli w miarę spokojne życie. Nikt nie wtrącał się im do prywatnych własności, nikt niczego nie próbował zawłaszczać, ani kupować. Ręka biskupa Rzymu już wtedy pewnie sięgała daleko, lecz mimo wszystko nie aż tak, by zakłócać spokój możnych ówczesnego świata. Co też rzecz jasna miało przełożenie na politykę. Kościół prowadził swoją politykę, władcy świeccy swoją i szczególnie ci drudzy nie wtrącali się zbytnio w to, co kościelne. Wiek XVI przyniósł jednak zmianę. Zachłanność Rzymu na dobra książęce, próba mieszania się w polityczne sprawy poszczególnych księstw i całego cesarstwa sprawiły, że powstało realne zagrożenie, że rozdział pomiędzy Państwem, a Kościołem zostanie zniesiony, a kościelny hierarcha wkrótce stanie się panem wszystkich. To rzecz jasna nie podobało się książętom. Lecz trudno byłoby siłą kościołowi się przeciwstawić. Dlatego idealnym momentem było wówczas wystąpienie Lutra. Jemu, jak nikomu innemu wcześniej sprzyjali książęta, sprzyjały kręgi uniwersyteckie. W dobrym momencie Jan Gutenberg wynalazł druk, co z całą pewnością było znaczącym ułatwieniem rozwoju nowej idei, początku reformy Kościoła zachodniego. Oczywiście, że na Lutra czyhały te same niebezpieczeństwa, co na jego poprzedników. Kto wie, czy wyklęty bullą papieską także nie trafiłby na stos. Lecz tu przychylność władzy świeckiej, a konkretnie elektora saskiego Fryderyka Mądrego sprawiła, że Luter w ciszy i spokoju mógł się ukrywać na zamku Wartburg, a przy okazji mógł zająć się tłumaczeniem Pisma Świętego na język niemiecki, co w szybkim czasie stało się jedną z wizytówek Reformacji.
Jak to się stało, że Luter zdecydował się na taki właśnie krok? Wbrew woli ojca wstąpił do klasztoru. Tam wiele czasu spędzał na lekturze Pisma Świętego, codziennych modlitwach, zgłębianiu tajemnicy Bożego Słowa. Już tam szybko zdał sobie sprawę, że charakter bliskiego mu Kościoła odbiega od tego, który oparty ma być na biblijnych zasadach. Lecz stopniowo hamowany przez innych współbraci nie decydował się na radykalny krok. Dopiero podróż do Rzymu była dla niego prawdziwym przełomem. Luter pojechał tam, by z bliska zobaczyć stolicę apostolską, ale także, by wykupić odpust za duszę swojego dziadka. To, co tam zobaczył, przerosło jego oczekiwania, przecierał oczy ze zdumienia, gdy widział, jak funkcjonuje Rzym. Maszynka odpustowa, zapełniająca pieniędzmi papieskie skarbce, domy publiczne dla księży, totalne zepsucie, które bardziej przypominało Sodomę i Gomorę. Zdruzgotany wrócił do Wittenbergi, ale przede wszystkim podjął się dalszej wnikliwej lektury Pisma Świętego. Szczególnie jego uwagę zwrócił List ap. Pawła do Rzymian, w którym Luter znalazł potwierdzenie swoich dotychczasowych przemyśleń, o tym, że grzesznik usprawiedliwiony jest jedynie z łaski Bożej przez wiarę. I żadne ludzkie zasługi nie są w stanie zagwarantować zbawienia, a tym bardziej kupowanie odpustów. Ta myśl co raz bardziej pchała go do przodu i umacniała w przeświadczeniu, że trzeba w końcu się temu przeciwstawić. Stąd najpierw 95 tez, w których Luter wyraża swój sprzeciw wobec odpustów, później kolejne pisma, które bardzo szybko drukowano i dostarczano coraz szerszemu gronu. A wezwanie do odnowy Kościoła zataczać mogło coraz to szersze kręgi. W tym miejscu trzeba od razu zaznaczyć, że Luter nie zakładał podziału Kościoła zachodniego, za co po dzień dzisiejszy wielu go wini. Sytuacja jednak rozwijała się bardzo dynamicznie i kiedy papież zorientował się, że zwolenników zmian jest znacznie więcej niż mu się wydaje, niewiele dało się zrobić. Na tym gruncie Lutra po prostu zlekceważono. Ponad to Luter miał za sobą mur w postaci władzy książęcej i elektora saskiego Fryderyka Mądrego, z którym papież nie chciał wchodzić w radykalny spór. Do tego wszystkiego bulla, wyklinająca Lutra ze struktur kościoła i pozbawiająca go jakiejkolwiek godności, którą sam zainteresowany publicznie decyduje się spalić. Czym zrywa jakiekolwiek więzi z papiestwem, a wraz ze swoimi współpracownikami i rzeszą zwolenników ogłasza na sejmie w Augsburgu program proponowanych zmian, uznając jedynie Pismo Święte za podstawę i źródło wiary, jedynie Chrystusa uznając Zbawicielem człowieka i jedynym Pośrednikiem w drodze do zbawienia. Z nauki Pisma Świętego płynie też zasada, że usprawiedliwieni jesteśmy tylko z łaski Bożej, i tylko przez wiarę w zbawcze dzieło Jezusa Chrystusa, a nie w jakąkolwiek ludzką zasługę. Luter odrzuca więc szeroko rozbudowaną tradycję, mądrości soborowe, które od XI wieku szczególnie szły w złą stronę i niewiele miały wspólnego z Pismem Świętym. Reformacja odrzuca też kult świętych, kult obrazów i relikwii, wprowadza język ojczysty do nabożeństw, wszystkich zachęca do lektury Pisma Świętego i samodzielnego poznawania prawdy o Bogu i zbawieniu. Czyni przez to Kościół bardziej otwarty i przyjazny wiernym. Za formalną datę powstanie kościoła ewangelicko- augsburskiego uznaje się dzień 25 czerwca 1530 roku, kiedy to podczas wspomnianego sejmu w Augsburgu, Filip Melanchton, bliski współpracownik Lutra odczytał Confesio Augustana czyli Wyznanie Augsburskie, streszczające w oparciu o naukę Pisma Świętego najważniejsze zasady kościoła ewangelickiego. Ewangelickiego, bo opartego na prawdzie zawartej w Ewangelii. Tak dokonuje się rozdział kolejny kościoła powszechnego, bo przypomnijmy, że już w XI wieku kościół dzieli się na wschodni i zachodni. Rozdział ten dopełnia się jednak kilkanaście lat później, kiedy to Sobór Trydencki ogłasza, że nie ma zbawienia poza kościołem rzymsko-katolickim, uzurpując sobie prawo do zawłaszczenia terminu kościoła powszechnego, który jest jak najbardziej ponadczasowym i absolutnie biblijnym, a nie przypisanym do konkretnej instytucji.
Reformacja na Śląsku i w Księstwie Legnickim
Reformacyjne treści bardzo szybko zaczęły się rozprzestrzeniać i zataczały coraz to szersze kręgi. Nie trzeba więc było wiele czasu, by nauka Lutra przywędrowała także na tereny Śląska. Pierwsze nabożeństwo w duchu ewangelickim odbyło się tutaj już w roku 1518, a zatem rok po przybiciu przez Lutra 95 tez. Miało to miejsce w prywatnej posiadłości znanej rodziny szlacheckiej von Zedlitz w Nowym Kościele, miejscowości, która leży pomiędzy Złotoryją, a Świerzawą. Tam, na polecenie hrabiego zaproszono jednego ze zwolenników Marcina Lutra niejakiego Melchiora Hoffmana, który odprawił historyczne nabożeństwo. Nie trzeba było wiele czekać na kolejne, bo już w 1522 roku w legnickim Kościele Marii Panny w Święto Zesłania Ducha Świętego, początkiem czerwca ks. Fabian Eckel odprawił pierwsze kościelne nabożeństwo na Śląsku i pierwsze na terenie księstwa legnicko-brzeskiego. Rok później to samo stało się we Wrocławiu za sprawą ks. Jana Hessa. I tak kolejne miasta przyjmowały nauki reformacyjne , a w ten sposób dokonywała się odnowa Kościoła. Warto zwrócić uwagę, że owa zmiana dokonywała się bardzo płynnie i dynamicznie. Nie było wówczas jeszcze przecież wykształconych ewangelickich duchownych, którzy by po odpowiednim przygotowaniu zajmowali miejsce na poszczególnych parafiach. Nie było też tak, by siłą przejmowano Kościoły, gdyż zazwyczaj to całe parafie, całe miejscowości zmieniały swoją orientację konfesyjną, a duchowni w poszczególnych miejscach pozostawali ci sami, gdyż sami także zgadzali się z potrzebą zmian. Wiele rzeczy temu sprzyjało. Trzeba powiedzieć, że książęta i ziemscy władcy chętnie przyjmowali naukę Lutra, trudno więc było im się radykalnie przeciwstawić. Oprócz tego wewnętrzna potrzeba indywidualnej więzi z Bogiem sprawiała, że w momencie, gdy do liturgii nabożeństwa wprowadzono język narodowy, który dla wszystkich był zrozumiały kościoły znów zaczęły wypełniać się po brzegi. Kolejne afery i handlowanie odpustami zastąpiło rzetelne studiowanie i wykładanie Słowa Bożego.
Reformacja stopniowo ogarniała cały Śląsk. Na drogę reformacyjną wstępowały kolejno rady miejskie, kolejni książęta śląscy i prawie cała szlachta. Wpływy kościoła katolickiego stopniowo malały, ograniczając się w drugiej połowie XVI wieku praktycznie tylko do Ostrowa Tumskiego we Wrocławiu, niektórych dóbr klasztornych i pewnych części Górnego Śląska. Duży wpływ na tak szybki rozwój nauki Lutra na Śląsku miał tak zwany śląski humanizm, który charakteryzował się przede wszystkim ponadczasowym moralizmem. Stworzył on bowiem nowy wzorzec duchownego, który idzie z duchem czasu, stawiając oprócz duszpasterstwa i administrowania parafią, również na kulturę, sztukę, poezję, muzykę. Stąd wielu śląskich ewangelickich duchownych pozostawiło po sobie cały wachlarz pieśni, wierszy, które do dzisiaj śpiewane i cytowane są w kościołach. W ewangelickim nabożeństwie, dzięki wprowadzeniu języka narodowego większe znaczenie zaczęły odgrywać pieśni, które stały się jego ważnym elementem, który uaktywniał wiernych i sprawiał, że czynnie mogli uczestniczyć w nabożeństwach. Nie byli więc jedynie jak dotąd wyłącznie słuchaczami, ale razem wespół z duchownym tworzyli tę społeczność. Oczywiście, jeśli chodzi o formy liturgiczne, to niewiele się zmieniło, gdyż ramowy kształt katolickiej mszy pozostał. Ale trudno zgodzić się z tymi, którzy mówią, że dla zwykłych, prostych ludzi ta zmiana konfesyjna była praktycznie nieodczuwalna. Była. Bo odtąd wszystko było dla nich czytelne i zrozumiałe. Łacina jeszcze długo była językiem humanizmu, ale w nabożeństwach słusznie została wyparta językiem narodowym. Ponadto z liturgii sukcesywnie znikały obrzędy związane z dotychczasowymi procesjami, kultem świętych, czy relikwii. Komunię świętą, zgodnie z zaleceniem Jezusa Chrystusa przyjmowano pod dwiema postaciami.
Poszczególne rady miejskie, głównie na polecenie książąt obsadzały kolejne parafie duchownymi, którzy należeli do obozu reformacji. Już w 1525 roku we Wrocławiu przyjęto i zatwierdzono nowy katechizm i porządek liturgiczny, do którego przedmowę napisał sam Marcin Luter. Warto powiedzieć, że w największym śląskim mieście reformacji sprzyjali też kolejni biskupi katoliccy, którzy wszak konfesji nie zmienili, to jednak nie stawiali większego oporu dla rozwoju nauki Lutra. Co też szybko zostało dostrzeżone, gdyż sam Filip Melanchton napisał o Wrocławiu, że nie ma na Śląsku drugiego tak bardzo sprzyjającego reformacji miastu. Z biegiem czasu podobnie było także w Legnicy, Środzie Śląskiej, Bolesławcu, Jeleniej Górze, Lubaniu, Ścinawie, Brzegu, Namysłowie, Miliczu, Jaworze i wielu jeszcze innych większych ośrodkach. W skutek czego przy kościele katolickim w połowie XVI wieku na terenie ówczesnej diecezji wrocławskiej pozostało jedynie około 200 parafii. W samej Legnicy i na terenie księstwa legnicko- brzeskiego przyjmowanie nowej nauki odbywało się równie łagodnie. Tak działo się przede wszystkim za sprawą księcia Fryderyka II Legnickiego, który w 1539 roku oficjalnie przyjął luteranizm i poczynił wiele starań, by umożliwić jego rozwój na terenie swojego księstwa. Sprowadził wielu bliskich współpracowników Lutra, teologów, duchownych, którzy krzewili tu nową naukę. Do tych przede wszystkim zaliczyć trzeba Valentina Trotzendorfa, związanego głownie ze Złotoryją, rektora szkoły ewangelickiej, ale także reformatora tutejszych ziem. Wspomnieć wypada również o Kasparze Schwenkfeldzie, który działał głównie w Legnicy i przez długi czas był prawą ręką w sprawach wiary legnickiego księcia. Jednak w późniejszym czasie jego odmienne poglądy na temat realnej obecności Chrystusa w Eucharystii oraz specyficzna mistyczna pobożność sprawiły, że musiał Legnicę opuścić.
Ewangelicki Kościół Marii Panny jest dzisiaj jedynym, aczkolwiek najważniejszym świadectwem reformacji w Legnicy. Tutaj nieprzerwanie od czerwca 1522 roku ewangelicy gromadzą się na swoich nabożeństwach i w obecnym obszarze Rzeczypospolitej Polskiej jest to dzisiaj jedyny kościół z tak długą protestancką tradycją. Co dla wielu stanowi ciekawostkę, swoje wezwanie zachował do dzisiaj, tak jak w XVI wieku nosi imię Marii Panny. Ale nie ma w tym nic dziwnego, wszak po pierwsze Luter nigdy nie krył swojej fascynacji osobą matki Pana Jezusa, a po drugie Maria, tak jak i inne postacie biblijne godna jest naśladowania. To, że luteranie do niej się nie modlą, ani nie traktują jej jako pośredniczki, w niczym nie przeszkadza, by kościół nadal był nazywany jej imieniem. To też dobre świadectwo, że po reformacji nie zacierano na siłę wszystkich śladów katolicyzmu, tak jak czynili to zwolennicy szwajcarskiego nurtu reformacji Jana Kalwina, pozbywając się z przejętych kościołów pięknych obrazów, ołtarzy i elementów architektury. Luter wszak sprzeciwiał się rozpowszechnionemu kultowi obrazów, ale stanowczo też opowiadał się przeciwko niszczeniu elementów wystroju przejętych kościołów. W samej Legnicy świadectw reformacji z całą pewnością jest wiele, bo jednak przez dobre 400 lat jej oddziaływanie kształtowało historię, rozwój i znaczenie tego miasta. Do dzisiaj w wielu miejscach i budynkach widoczne są tak zwane „róże Lutra”, traktowane jako herb luterańskiego kościoła. Nad głównym wejściem kościoła Piotra i Pawła do dzisiaj widnieją w języku niemieckim słowa, które na sejmie w Wormacji, wypowiedział wezwany do odwołania swoich poglądów Luter: Oto stoję, inaczej nie mogę. Tak mi dopomóż Bóg! Mało kto też pewnie wie, że figury Marcina Lutra i Filipa Melanchtona do dziś znajdują się na budynku obecnej Szkoły Podstawowej nr 4 u zbiegu ulic Piastowskiej i Senatorskiej. To tylko kilka śladów Reformacji i obecności w historii naszego miasta ewangelicyzmu.
Kościół Marii Panny
Kościół Ewangelicki Marii Panny jest najstarszym legnickich kościołem farnym. Dzieje budowy kościoła pozostają jednak do schyłku średniowiecza spowite w mroku. Jego początki wg historyków niemieckich sięgają drugiej połowy XII wieku, kiedy to Bolesław Wysoki około 1170 roku nieopodal zamku wybudował niewielki jednonawowy, prawdopodobnie drewniany, kościółek. W roku 1192 wzniesiono na miejsce starego, który okazał się za mały, nową budowlę z kamienia łamanego piaskowca. Pierwsze wzmianki o istnieniu kościoła pochodzą z dokumentu klasztoru lubiąskiego z roku 1195, w którym wymienia się targ obok kościoła pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny w Legnicy. W roku 1203 wymienia się po raz pierwszy proboszcza tego kościoła. Z kolei w 1208 roku Henryk Brodaty darowuje klasztorowi w Trzebnicy dziesięciny z parafii Najświętszej Marii Panny. Ten pierwszy murowany kościół był kościołem romańskim, położonym w północno- zachodniej części obecnej budowli. Był on kościołem jednonawowym, zakończonym od wschodu krótkim prezbiterium z półkolistą apsydą. Kolejna przebudowa przypada na okres panowania Henryków Śląskich. W owym czasie była to budowla bazylikowa o trójnawowym korpusie z bardzo wąskimi nawami bocznymi i prosto zamkniętym, wydłużonym prezbiterium. Świątynię wzniesiono z cegły i ciosów piaskowca. 9 kwietnia 1241 roku, według kronikarza Jana Długosza, Henryk Pobożny modlił się w kościele Mariackim przed wyruszeniem na bitwę znaną w historii jako bitwa pod Legnicą i to było chyba najważniejsze wydarzenie patrząc z perspektywy czasu w średniowiecznej historii tego kościoła.
W rocznikach Jana Długosza możemy znaleźć ciekawe słowa: Kiedy książę Henryk wychodził ze swoimi oddziałami z miasta Legnicy, by podjąć wojnę z Tatarami, ze szczytu kościoła, w którym poprzedniego dnia złożono ofiary Boskiemu Majestatowi dla zapewnienia bezpieczeństwa jemu i jego wojsku, zsunął się kamień i spadł koło głowy jadącego w swej wspaniałej zbroi księcia i omal nie rozbił mu głowy. Ten wypadek uznali wszyscy za ostrzeżenie z nieba, albo za złą wróżbę. Wskazywał on na niebezpieczeństwo, na które miał się narazić książę Henryk i jego wojsko.
Kościół, z którego wyruszył książę Henryk II Pobożny na bitwę z Tatarami był, kilka wieków później, pierwszym kościołem ewangelickim w Legnicy i jednym z pierwszych kościołów ewangelickich na Śląsku. Obecnie jest kościołem parafialnym Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Legnicy. W jego wnętrzu bitwa pod Legnicą została przedstawiona na dwóch witrażach. Pierwszy wykonany przez Otto Linnemanna w roku 1905 ukazuje postać Henryka Pobożnego podczas nabożeństwa przed bitwą. Drugi wykonany również w 1905 roku przez Carla de Bouche, umieszczony w nawie ołtarzowej, przedstawia scenę znalezienia ciała księcia Henryka przez jego matkę Jadwigę, uznawaną w kościele rzymskokatolickim za świętą. I w tym miejscu chciałbym się na chwilę zatrzymać. Bo te dwa witraże stanowią z całą pewnością piękne odniesienie do historii zarówno tego miejsca jak i historii całego Śląska, która wszak porusza wydarzenie z czasów średniowiecza. Jednak pomimo to, wybierając tematykę galerii witraży na początku XX wieku postanowiono, oprócz scen biblijnych i tych związanych bezpośrednio z Reformacją i historią kościoła ewangelickiego, włączyć także tę, która wymiernie wpisywała się w dzieje Legnicy i okolic.
Zanim Henryk II Pobożny przekroczył bramę Wrocławską, wstąpił wraz z rycerstwem do kościoła Mariackiego, aby poświęcić oręż. Na witrażu przedstawiającym to wydarzenie widać, że rwącemu się do walki księciu brak cierpliwości i dlatego postanawia opuścić mszę przed jej zakończeniem. Zdumieni jego towarzysze spoglądają na wodza, wróżąc z tego nieszczęście. Kto bowiem opuszcza nabożeństwo przed końcowym błogosławieństwem, nie może liczyć na pomyślność niebios. Henryk II odziany w płaszcz trzyma w jednej ręce hełm z orłem, a w drugiej miecz. Jego rysy wzięto z nagrobka znajdującego się w kościele św. Wincentego we Wrocławiu. Na prawo od niego znajduje się rycerz von Rothkirch, który zgodnie z legendą nosił jego sztandar. Poznajemy go po trzech orlich głowach. Za nim stoi rycerz von Zedlitz z klamrą u pasa ozdobioną czerwonym proporczykiem, rycerz von Busewoy (Bożywoj) z orlim tułowiem i szachownicą. W środkowej partii witraża z lewej strony znajduje się grupka rycerzy w pancerzach: panowie von Brauchitsch i von Reinbaben za skaczącym jeleniem, von Prittwitz z czarno-żółtą szachownicą, von Nostitz z rogami bawołu. Nad nimi, ponad kreską, od lewa na prawo, tarcze von Köckritza z trzema liliami, von Seydlitza z trzema rybami i von Tschammera z rogami jelenia i bawołu. Z przeciwnej strony tego pola przedstawiono korpus łosia von Abschatz, głowę byka panów Strachwitz i ozdobioną wieżami warownię panów Pogarell. Ozdobną posadzkę przybrano herbami joannitów i krzyżaków, gdyż i tych wezwano do walki. Przy ołtarzu kapłan wraz z ministrantami odprawia mszę. Na galerii muzykanci trąbią w trąby i biją w bębny. Witraż zaprojektowali synowie prof. Linnemana z Franfurtu nad Menem. Pod witrażem umieszczono napis: Ufundowano przez członków parafii Piotra i Pawła. A.D. 1905. Notabene parafii, która również była w tym czasie ewangelicka.
Z kolei drugi witraż, traktujący o losach księcia Henryka Pobożnego, witraż znajdujący się nad ołtarzem, ufundowany przez cesarza Wilhelma II. W części dolnej przedstawia Ukrzyżowanie i Zmartwychwstanie Pana Jezusa. W górnej części widzimy pochyloną postać Jadwigi, uznawanej w kościele rzymskokatolickim za świętą i patronkę Śląska, stojącą u ciała swego syna Henryka II Pobożnego na pobojowisku w Legnickim Polu w 1241 roku. Witraż jest dziełem mistrza z Monachium Carla de Bouché. Z całą pewnością na uwagę zasługuje fakt, iż to symboliczne wspomnienie postaci księcia znajduje się w najbardziej wyeksponowanym miejscu kościoła i co więcej wkomponowane zostało w witraż przedstawiający sedno całej chrześcijańskiej teologii, czyli scenę ukrzyżowania i zmartwychwstania Chrystusa. Niezależnie jakiego przecież jesteśmy wyznania to wszelkie rozmowy na temat istoty naszej wiary rozpoczynamy właśnie od krzyża Chrystusa, gdzie dokonuje się zbawienie grzesznika i pustego grobu, z którego wyszedł triumfujący Zbawiciel. Jeśli więc w tę najważniejszą z biblijnych scen wpleciono historię o Henryku Pobożnym, można uznać, że jego dzieło zasługuje na wysoką ocenę. I co do tego chyba nie mamy tu wątpliwości.
25 maja 1338 r. podczas pożaru miasta doszczętnie płonie kościół Marii Panny. W roku 1362 mówi się także o spalonej plebani kościoła Mariackiego. Na mocy decyzji podjętej przez Radę Miejską Legnicy w latach 1362-1386 kościół odbudowano i przekształcono w budowlę halową. Nowo zbudowany kościół pod względem powierzchni był około czterokrotnie większy od poprzedniego. Był teraz trójnawową, siedmioprzęsłową halą wzniesioną na planie bazyliki. Około 1417 roku wybudowano podwójną kaplicę ufundowaną przez cech sukienników. Dalsza rozbudowa wnętrza była utrudniona ze względu na graniczenie kościoła od strony wschodniej z uliczką, która była niezbędna do obrony murów miejskich. Tak więc zdecydowano się na przesklepienie uliczki i wniesienie ołtarza na tym sklepieniu. W roku 1487 wieża kościoła po uprzednim podwyższeniu została zaopatrzona w nowy miedziany hełm. Po remoncie w 1689 roku na wieży zostały zawieszone nowe dzwony.
11 marca 1822 kościół ponownie płonie w wyniku uderzenia pioruna. W latach 1824-1829 został odbudowany. W tym okresie dobudowano nawy, przekształcono kościół ponownie w budynek halowy, a także zbudowano w elewacji zachodniej dwie nowe wieże o jednakowej wysokości. Działania remontowe nie wpłynęły pozytywnie na budowlę, bowiem założenie od strony zachodniej 200 stopni z piaskowca i podwyższenie obu wież spowodowało nadmierne obciążenie. Budowla opadła, a pomiędzy wieżami i korpusem głównym powstały znaczne rysy na sklepieniu i murach zewnętrznych, a z okien zaczęły odpadać maswerki.
W dniu 10 września 1903 roku. Komisja Budowlana sporządziła aktualny raport o szkodach budowlanych. 18 października 1903 roku przystąpiono do przebudowy kościoła. Podczas prac remontowych zostały zlikwidowane wewnętrzne empory oraz wykonane witraże. Pomalowane zostało wnętrze kościoła w geometryczne wzory mauretańskie. Rozległe roboty objęły także wieże, dach i południowe dobudowane kaplice. Prace ukończono tak szybko, że już 31 maja 1906 r. mogła mieć miejsce uroczystość poświęcenia kościoła. 9 czerwca 1908 roku kościół Marii Panny został ponownie przekazany do użytku Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w obecności cesarza Wilhelma II.
Mówiąc o kościele, trzeba wspomnieć również o organach. Pierwsza wzmianka o korzystaniu z organów w kościele Mariackim pochodzi z roku 1414. Instrument ten służył prawdopodobnie do 1500 roku, w którym to powstały nowe, prawdopodobnie większe organy usytuowane w prezbiterium. W 100 lat później, wzniesiony został w zachodniej części nawy głównej nowy chór muzyczny, i tam znalazły się wyremontowane i nieco przebudowane organy z prezbiterium, które przetrwały do roku 1735. Wtedy właśnie parafia powierzyła budowę nowego, reprezentacyjnego instrumentu Michaelowi Röderowi. Organy Rödera w legnickim kościele Mariackim liczyły 35 głosów rozdzielonych między 2 manuały i klawiaturę pedałową. Były także zaopatrzone, w typowe dla baroku, mechaniczne urządzenia grające - wirującą gwiazdę, dzwonki i kotły, na których grały putta umieszczone w prospekcie. Organy miały w każdej sekcji zróżnicowany zestaw głosów, a ich dobór pozwalał realizować wielogłosową fakturę ówczesnej muzyki. Na uwagę zasługuje wspaniały prospekt organów, rozbudowany na całą szerokość i wysokość nawy, bogato zdobiony dekoracją snycerską oraz rzeźbą figuralną. Jest to jeden z nielicznych elementów instrumentu, który zachował się do dziś w pierwotnej postaci. Pierwsza większa przebudowa organów miała miejsce w 1848 roku. Jej celem była zmiana charakteru brzmienia na homofoniczne. Gruntownej przebudowy instrumentu dokonała w roku 1914 firma organmistrzowska K. G. Weigle ze Stuttgartu. Rozbudowana została wówczas dyspozycja, w pełni odpowiadająca romantycznej estetyce brzmienia, zaś zmiana traktury z mechanicznej na pneumatyczną spowodowała konieczność wymiany większości elementów technicznych instrumentu. Praktycznie powstał nowy instrument w zabytkowej obudowie. W roku 1928, podczas remontu organów firma Weiglego przywróciła w III manuale barokowy zestaw głosów. Ostatni gruntowny remont miał miejsce w latach 1974-1977 i został przeprowadzony przez firmę Dymitra Szczerbaniaka z Łodzi.
Obecnie zarówno walory brzmieniowe jak i stan techniczny pozwalają zaliczyć organy w kościele ewangelickim Marii Panny w Legnicy do grupy cennych instrumentów koncertowych i to nie tylko w skali Dolnego Śląska. Przez niektórych zaliczany jest jako instrument klasy europejskiej. Rosnąca liczba utworów skomponowanych na ten właśnie instrument stanowi tylko potwierdzenie jego wartości. W kościele odbywają się każdego roku liczne koncerty i festiwale organowe.
Duchowość ewangelicka
Duchowość ewangelicka charakteryzuje się przede wszystkim prostotą. Wynika to przede wszystkim z teologii opartej wyłącznie na prawdzie Pisma Świętego. Luterańska interpretacja pozbawiona jest tradycji mocno rozbudowanej i zakorzenionej w funkcjonowanie innych wyznań. Obrzędy związane z kultem świętych, relikwii czy obrazów czynią liturgię ewangelicką znacznie skromniejszą, aczkolwiek z całą pewnością nie mniej wartościowszą. Owa skromność ma również swoje przełożenie na wystrój świątyni, które z reguły pozbawione są bogatych elementów, licznych zdobień, złoceń. Wyjątek stanowić mogą Kościoły Pokoju oraz świątynie powstałe przy silnym zaangażowaniu książąt i rodów szlacheckich, które konkretnie zaakcentować chciały swój wkład, fundując budowę lub poszczególne elementy wyposażenia. Dzięki temu też kościoły te stanowią wspaniałe zaplecze historyczne i są żywą atrakcją turystyczną.
W skład wyposażenia kościołów ewangelickich wchodzą przede wszystkim ołtarz, ambona, chrzcielnica i organy. Dwa pierwsze, a zwłaszcza ambona służy do zwiastowania Słowa Bożego, z kolei ołtarz to miejsce społeczności modlitwy i Sakramentu Komunii Świętej. Chrzcielnica służy do sprawowania drugiego z sakramentów, czyli Chrztu Świętego. Organy zaś szczególnie po reformie kościoła odgrywały niezwykle istotną rolę muzyczną, która ubogacała całe nabożeństwo. Kościół Ewangelicki jest kościołem śpiewającym. Wierni podczas nabożeństwa korzystają ze śpiewników, z których śpiewają przynajmniej pięć wyznaczonych na każdą niedzielę pieśni. Przez co aktywnie uczestniczą w nabożeństwie. Rozwój pieśni ewangelickiej rozpoczął się już w XVI wieku. Sam Marcin Luter skomponował i napisał ich kilkanaście. Lecz szczytowy okres w tej dziedzinie przypada na wiek XVII i XVIII. To wtedy powstają dzieła pieśniarzy i poetów chętnie śpiewane w kościołach ewangelickich po dziś dzień. Jednym z najbardziej znanych ewangelickich pieśniarzy jest ks. Paul Gerhardt urodzony w Górnych Łużycach, ale warto też wspomnieć o innych ważnych, szczególnie na naszych terenach. Do nich należy ks. Benjamin Schmolck z Chróstnika, ks. Johann Heermann z Rudnej, Ehrenfried Liebich ze Złotoryi Martin Behm z Lubania czy Andreas Gryphius z Głogowa. Ewangelickie nabożeństwo składa się z części liturgicznej, śpiewanej przez zbór na przemian z księdzem, główną część stanowi kazanie, czyli zwiastowanie Słowa Bożego w oparciu o konkretny fragment biblijny oraz Sakrament Komunii Świętej i modlitwa. Spowiedź w kościele ewangelickim jest powszechna, co wcale nie oznacza, że jest to pójście na łatwiznę, polegające na zmówieniu na pamięć jednej modlitwy. Spowiedź przede wszystkim polega na indywidualnej rozmowie z Bogiem, która dopiero stanowi element przygotowania do spowiedzi powszechnej podczas nabożeństwa. Komunię wierni przyjmują pod dwiema postaciami, pod postacią opłatka i wina, łącząc się swą wiarą z Chrystusem i wierząc w Jego realną obecność w naszym życiu. Duchowny ewangelicki nie sprawuje ofiary, nie zamienia tych elementów w ciało i krew Chrystusa mocą wypowiadanych przez siebie słów. W rozumieniu ewangelickim największe znaczenie ma wiara w ukrzyżowanego i zmartwychwstałego dla grzesznika Chrystusa. Dlatego każdy, takim, jakim jest ma prawo przystąpić w kościele ewangelickim do Komunii Świętej jeśli tylko wierzy. Nie odmawia się dostępu do tego sakramentu nikomu, przypominając, że Chrystus dał go przede wszystkim ku pokrzepieniu i ku posileniu tym, którzy źle się mają, a w społeczności z Nim doznać mogą pociechy.
Na swoich nabożeństwach ewangelicy spotykają się przede wszystkim w niedzielę, jak również w święta chrześcijańskiego kościoła, takie jak: Boże Narodzenie, Wielkanoc, czy Zesłanie Ducha Świętego. W okresie adwentu i postu w wielu parafiach odbywają się także tygodniowe nabożeństwa, których celem jest refleksja, skupienie i należyte duchowe przygotowanie na zbliżające święta. Pod względem liturgicznym najważniejszym świętem w kościele ewangelickim jest Wielki Piątek, pamiątka śmierci Chrystusa na krzyżu, jako, że reformacja mocno podkreślała znaczenie krzyża dla zbawienia grzesznika. Choć z natury to dzień żałoby, to jednak jest to dzień przełomowy dla grzesznego świata, bo właśnie na krzyżu Bóg przebacza, okazuje łaskę, by w wielkanocny poranek potwierdzić, że jest Bogiem we wszystkim i ponad wszystkim. Oprócz tradycyjnych świąt roku kościelnego zwrócić należy również uwagę na kilka świąt okolicznościowych. Do takich zalicza się Dziękczynne Święto Żniw w pierwszą niedzielę października, kiedy w sposób szczególny wierni dziękują Bogu za plony i żniwa. W Legnicy to święto ma swój dodatkowy wymiar, bo wtedy właśnie zjeżdżają się byli mieszkańcy Legnicy, by wspólnie to święto w swoim rodzinnym mieście i kościele przeżywać. Kolejnym świętem jest Pamiątka Reformacji, 31 października, czyli wspomnienie wydarzeń z 1517 roku, a z drugiej strony przypomnienie, że przed blisko 500 laty rozpoczęła się reforma Kościoła, która trwa po dziś dzień. Tak właśnie chciał Luter, mówiąc po latach, że kościół zreformowany stale musi się reformować.
Na czele parafii ewangelickiej stoi proboszcz, ale organem zarządzającym parafią jest Zgromadzenie Parafialne, w skład którego wchodzą wszyscy członkowie parafii, którzy opłacają składkę parafialną w kwocie 1% od przychodu. W ten sposób wyrażają też swoją odpowiedzialność za duchową wspólnotę. Z jednej strony wkładając w jej utrzymanie cząstkę swojego dobra, lecz z drugiej mając pełną kontrolę nad budżetem, działalnością parafii i podejmowaniu kluczowych dla jej rozwoju decyzji, w tym także w wyborze proboszcza, który nie jest z góry narzucany, lecz wybierany przez parafian. Duchowny jest częścią Zgromadzenia Parafialnego, lecz posiada tylko jeden głos. Formalnie on stoi na czele parafii, lecz w praktyce duże pole działania pozostawia się świeckim członkom, którzy na różnych płaszczyznach życia parafialnego mogą się realizować i służyć zawodowym doświadczeniem.
Niezwykle ważny element kształtowania duchowości ewangelickiej ma edukacja. Ta rozpoczynać powinna się w rodzinnym domu, gdzie ojciec rodziny powinien nauczać swoich domowników podstawowych prawd wiary. Tak w swojej przedmowie do Małego Katechizmu pisał Marcin Luter, zachęcając całe rodziny do uczestniczenia w życiu parafialnym. To w domu człowiek powinien nauczyć się pierwszych modlitw, razem z bliskimi czytać Słowo Boże. To przede wszystkim zasługa reformacji, że w każdym domu mogło znaleźć się Pismo Święte w ojczystym języku. Każdy miał do niego dostęp, każdy sam mógł poznawać prawdy o Bogu. Dla tych, którzy mieli jakieś pytania i wątpliwości organizowano Godziny Biblijne, polegające na analizowaniu w obecności duchownego poszczególnych fragmentów z Pisma Świętego i dyskusji na ich temat. Dla dzieci organizowane są specjalne nabożeństwa z programem dostosowanym do ich potrzeb. Nauczanie lekcji religii odbywa się na wszystkich poziomach kształcenia, w większych parafiach w szkołach, w mniejszych w pomieszczeniach parafialnych. Potwierdzeniem wyznania wiary w Trójjedynego Boga przez młodego ewangelika jest akt konfirmacji, do której przystępuje się w wieku 15 lat. Wtedy również po raz pierwszy przystępuje się to Komunii Świętej.
Ważnym elementem duchowości ewangelickiej jest niesienie pomocy bliźniemu. Od czasów reformacji aż do II Wojny Światowej w samej Legnicy istniało kilka domów opieki dla osób starszych i samotnych, domy sierot i samotnych matek oraz wdów. Idea niesienia pomocy mocno zakorzeniła się w funkcjonowaniu poszczególnych parafii. Dbano o tych, którzy nie mogli uczestniczyć w nabożeństwach, otaczano ich wsparciem i troską, regularnie odwiedzano. Wszystko to sprzyjało pielęgnowaniu i duchowemu wzrostowi zarówno tych obdarowywanych, jak i obdarowujących.
Znaczenie Reformacji dla Śląska
Patrząc dziś, z perspektywy czasu jakie znaczenie miała reformacja dla Śląska, wcale nie subiektywnie, lecz obiektywnie należy przyznać, że miała znaczenie kolosalne. Wraz z Reformacją rozpoczyna się prawdziwy rozkwit w dziedzinie literatury. Ewangelickie drukarnie w Brzegu, we Wrocławiu czy Oleśnicy nie nadążały w drukowaniu kolejnych egzemplarzy Biblii w języku niemieckim. Ponadto zaczęły powstawać różnego rodzaju śpiewniki, modlitewniki, zbiory kazań, katechizmy czy agendy, które wypełniały domowe biblioteki, ale przede wszystkim ubogacały duchowe życie wiernych, którzy w swoim rodzinnym gronie je studiowali. Reformacja propagując rozpowszechnienie się języka zrozumiałego dla wszystkich, przyczyniła się mocno do pobudzenia świadomości narodowej. Zarówno tu na Śląsku, jak i w Polsce. Po wojnie trzydziestoletniej kiedy część północno- wschodnia część Śląska znalazła się po polskiej stronie prężnie działały drukarnie w Byczynie, Namysłowie, Kluczborku. Tu drukowano w języku polskim, a wzorem były dzieła klasyków nomen omen ewangelików Reja i Kochanowskiego. Oprócz literatury, reformacja swoje wpływy odcisnęła również w muzyce. Niemiecki protestantyzm wydał wielu znamienitych kompozytorów i twórców, jak chociażby: Johann Sebastian Bach, czy Georg Friedrich Händel. Pieśń nie tylko w nabożeństwach zaczęła odgrywać większą rolę, ale przyczyniła się do rozwoju chórów i zespołów. Rozwojowi na płaszczyźnie nauki i edukacji także trudno nie przypisać zasług reformy kościoła. Ewangelickie szkoły publiczne, gimnazja, a nawet uniwersytety, które w kolejnych latach kształciły wybitnych fachowców. Znacząco też podnosiły poziom wykształcenia ludności.
Zachęcanie do wzięcia odpowiedzialności za swoje życie, do pomnażania otrzymanych talentów skłaniała mocno do poważnego traktowania swoich obowiązków, pracy i zaangażowania dla wspólnego dobra. W dobie reformacji przecież rodzi się idea ewangelickiego etosu pracy, polegającego na sumiennym, uczciwym i odpowiedzialnym wykonywaniu powierzonych obowiązków. Taka postawa wymiernie oddziaływała także na rozwój gospodarczy oraz ekonomiczny, czego z całą pewnością doświadczył też i Śląsk, będąc najbardziej nowoczesnym i rozwiniętym regionem w Polsce po II Wojnie Światowej. Spuścizna Reformacji jest zatem i w tym zakresie nieoceniona.
Kościół ewangelicki dzisiaj w Polsce i w Legnicy
Kościół Ewangelicko- Augsburski w Polsce jest jak każdy kościół krajowy kościołem autonomicznym. Nie posiada rozbudowanego systemu hierarchicznego, a tytuły, takie jak biskup bardziej odpowiadają funkcji reprezentanta całego Kościoła, czy poszczególnej Diecezji na płaszczyźnie zewnętrznej niż swego rodzaju nadzorcy i tego, z którego zdaniem liczyć mają się wszyscy. Najwyższą władzą kościoła jest Synod, złożony zarówno z duchownych, jak i świeckich członków. Synod wybiera też biskupa kościoła na okres dziesięciu lat. Władzą wykonawczą jest Konsystorz, składający się z biskupa kościoła oraz członków świeckich i duchownych. Aktualnie kościół liczy około 70 tysięcy wiernych, skupionych w 133 parafiach. Ewangelickie nabożeństwa odbywają się w blisko 300 kościołach i kaplicach w całym kraju. Terytorialnie kościół podzielony jest na sześć diecezji. Najmniejszy obszar zajmuje Diecezja Cieszyńska, lecz żyje tam najwięcej ewangelików w Polsce. Z tej diecezji między innymi wywodzą się takie postacie jak: Jerzy Buzek, czy Adam Małysz. Diecezja Wrocławska jest z kolei diecezją diasporalną, gdzie żyje najmniej ewangelików.
W skład diecezji wchodzi jedynie 16 parafii, a terytorialnie diecezja sięga od Kotliny Kłodzkiej po Szczecin. Nasze parafie, kościoły i kaplice znajdują się w trzech województwach: Dolnośląskim: we Wrocławiu, Międzyborzu, Sycowie, Oleśnicy, Wołowie, Ząbkowicach Śląskich, Opolnicy, Kłodzku, Kudowie Zdroju, Nowej Rudzie, Bielawie, Dzierżoniowie, Świdnicy, Wałbrzychu, Kamiennej Górze, Karpaczu, Cieplicach, Jaworze, Nowym Kościele, Legnicy, Głogowie, Bolesławcu, Lubaniu, Bogatyni i Zgorzelcu. Lubuskim: w Zielonej Górze, Nowej Soli, Kożuchowie, Żarach, Żaganiu, Słubicach, Gorzowie Wielkopolskim oraz Zachodniopomorskim: w Barlinku, Szczecinie, Kładzinie i Trzebiatowie.
Jeszcze na początku XX wieku w Legnicy blisko 80 % mieszkańców stanowili ewangelicy, którzy posiadali kilka kościołów i obiektów sakralnych, wiele szkół, domów pomocy. Te realia po wojnie uległy drastycznej zmianie. Z każdej liczącej po kilkanaście tysięcy wiernych parafii ewangelickich została jedna, która swoim zasięgiem obejmuje kilka powiatów. Ewangelicki Kościół Marii Panny jako jedyny ostał się w rękach ewangelickich, choć na przełomie ostatnich dziesięcioleci wiele było prób przejęcia go. Od roku 1946 funkcjonuje przy kościele polska parafia ewangelicka, w skład której wchodzą przede wszystkim polscy ewangelicy, przesiedleni tu po wojnie oraz ci, którzy na przestrzeni ostatnich lat zdecydowali się zmienić wyznanie. Średnio w każdym roku jest kilka takich osób, są także ci, którzy z parafią sympatyzują, włączając się w różne wspólne działania. Kościół Marii Panny jest z całą pewnością jednym z największych zabytków całego Śląska. Stąd przed wiekami na słynną bitwę pod Legnicą wyruszał książę Henryk Pobożny, ale tutaj także odbyło się pierwsze ewangelickie nabożeństwo na Śląsku. Ewangelickie związki z tym kościołem trwają więc już blisko 500 lat. Choć realia są znacznie inne niż jeszcze 100 lat temu, to jednak parafia stara się wychodzić naprzeciw potrzebom zarówno mieszkańców, jak i tych, którzy odwiedzają Legnicę. Od kilku lat kościół udostępniany jest zwiedzającym, odrestaurowana wieża spełnia funkcje widokowe, a urokliwe wnętrze z wysoko wyniesionym ołtarzem, przepiękną drewnianą amboną i wybornym barokowym prospektem organowym zapierają dech w piersi. Przyozdobione witrażami okna tworzą niepowtarzalną grę świateł, które w zależności od wpadających promieni słonecznych tworzą niezapomniany klimat. Witraże przedstawiają sceny biblijne, ale także historyczne dla miasta i regionu oraz sceny nawiązujące do Reformacji. W Kościele odbywają się cykliczne koncerty i festiwale organowe: Wieczory Organowe, Conversatorium Organowe, czy Legnica Cantat. Z racji swego położenia kościół obecny jest również w przestrzeni miejskiej podczas okolicznościowych imprez kulturalnych i rozrywkowych.
Aktywność parafii ewangelickiej na innych polach mocno uzależniona była od możliwości. Po wojnie parafii odebrano wszystkie nieruchomości i dopiero w ubiegłym roku w tym zakresie nastąpiła zmiana. Po wielu latach starań niedaleko stąd parafia nabyła od Skarbu Państwa nieruchomość, w której docelowo mieścić się będzie centrum parafialne z zapleczem kancelaryjnym, katechetycznym i mieszkalnym. W drugiej części od lutego tego roku prężnie działa już wypożyczalnia sprzętu rehabilitacyjnego, gdzie za symboliczne pieniądze wypożyczyć można sprzęt dla osób potrzebujących, taki jak: łóżka, wózki inwalidzkie, chodziki, krzesła toaletowe, itp. W tym zakresie parafia chce się rozwijać, realizować w ten sposób założenia iście reformacyjne, jak niesienie pomocy innym. Z pewnością potrzeba czasu, by wiele przedsięwzięć, które dzisiaj są w planach udało się zrealizować, gdyż możliwości parafii wciąż są ograniczone. Jednak chciałbym i mocno w to wierzę, by parafia ewangelicka w Legnicy, w mieście z takimi ewangelickimi tradycjami znów miała swoje wymierne miejsce, a złośliwym nie kojarzyła się tylko z wymierającą niemieckością, ale z prężnie działającą jednostką, która chce realizować swoje cele, pomnażać talenty i działać z myślą o wszystkich, stając się otwarta na potrzeby i wyzwania współczesnego świata.
Kościół Ewangelicko-Augsburski chce iść z duchem czasu i nie tkwić tylko we wspomnieniach i przeszłości wypracowanej tradycji. Każde pokolenie niesie ze sobą pewną potrzebę zmian i kościół także musi temu podołać. Bo pojęcie Reformacji nie jest terminem historycznym, ono jest wciąż żywym słowem, które w każdym kolejnym stuleciu zmusza do myślenia, do ciągłego ulepszania. Każdy wiek ma przecież swoje potrzeby, wyzwania, zmienia się życie, zmieniają się okoliczności, warunki, zmieniają się społeczeństwa, czy Kościół jest na tyle doskonały, że może pozostać w dobie XVI wieku. Myślę, że Luter nie wypowiadałby słów, o tym, że kościół stale musi się reformować, gdyby chciał, żeby każda kolejna epoka, każdy kolejny rozdział historii Kościoła kurczowo trzymał się raz wypracowanego w XVI wieku modelu. Różne były potrzeby i metody kiedyś, inne są dzisiaj, a zatem i Kościół nie może stać w miejscu. Lecz powinien wychodzić naprzeciw troskom i problemom współczesnego człowieka. Nie potępiać go z góry za to jaki jest, ale umożliwić mu społeczność z Bogiem, ze Słowem Bożym i Sakramentem. Dlatego kościół ewangelicki nie popiera rozwodów, ale dopuszcza je i wspiera tych którym się nie powiodło, nie zamyka im dostępu do Chrystusa. Po to zniesiono celibat księży, by mając własne rodziny znali problemy tych, którym służyć mają duszpasterską radą w relacjach małżeńskich i w wychowywaniu dzieci. Kościół nie chce być obojętny na sprawę in vitro, aborcji, transplantologii i przekazywania organów. To trudne tematy, ale w każdym z nich potrzeba wyczucia, nie kategorycznych nakazów i zakazów, lecz dialogu i indywidualnego podejścia, tak by każdy zainteresowany nie poczuł się od progu zaatakowany i zaszufladkowany, lecz by miał możliwość funkcjonowania we wspólnocie ludzi przede wszystkim wierzących, mających świadomość własnej grzeszności, ale chcących też swoje, życie, świat i Kościół zmieniać na lepsze.
■ ks. Jerzy Gansel – powyższy tekst wykładu z 09.02.2017 został przygotowany przez ks. Jerzego Gansela