Henryk Pobożny
Stanisław Wyspiański napisał piękny rapsod o Henryku Pobożnym, księciu śląskim, synu św. Jadwigi i Henryka Brodatego. W rapsodzie nie tylko księcia "koronował", lecz przydał mu jeszcze atrybuty męczennika, opisując go w szkarłatnym chrystusowym płaszczu. Jak się okazuje, nie bez racji. Przed nami kolejna rocznica bitwy pod Legnicą, w której wojska śląskie, krakowskie, opolskie i cudzoziemskie (krzyżowcy) biły się z niezwykle nowoczesną – jak na tamte czasy – armią mongolską. W tym roku obchodzimy też rok jadwiżański, gdyż mija właśnie 750-lecie kanonizacji św. Jadwigi, fundatorki wielu klasztorów, w tym tego najbardziej znanego – trzebnickiego.
Wkrótce też rozpocznie się proces beatyfikacyjny legnickiego męczennika. O tym, że Henryk zginął za wiarę, świadczą liczne legendy przekazywane z pokolenia na pokolenia, a także sposoby odwzorowywania księcia na pieczęciach czy obrazach. Ale najważniejsze jest jedno historyczne źródło spisana przez mnicha C. de Bridia relacja Benedykta Polaka z rozmów z samymi Tatarami. Gdy Benedykt Polak wraz z franciszkaninem Giovannim da Pian del Carpine przebywał kilka lat po bitwie w stolicy tatarskiej w Karakorum, zanotował opowieść o bitwie legnickiej. Dzięki jego relacji dowiedzieliśmy się, że Mongołowie w pewnej chwili uznali, iż bitwa jest dla nich przegrana, a także, że – wbrew wersji kronikarza Jana Długosza – Henryk Pobożny nie zginął na polu bitwy. Rannego przeniesiono do obozu tatarskiego, gdzie był przymuszany, aby oddał hołd jednemu z zabitych wodzów. Odmówił i poniósł śmierć męczeńską. Tatarzy obcięli mu głowę.
Kilka lat temu w Legnicy powstało Bractwo Henryka Pobożnego i księżnej Anny, które wspiera nie tylko ideę wyniesienia na ołtarze książęcej pary, lecz też krzewi wartości stanowiące dziedzictwo Pobożnego – jego nieugiętą postawę i obronę chrześcijańskiej cywilizacji przed pogańską nawałnicą ze Wschodu.
Potrzeba nam bardzo tego błogosławionego – szczególnie w czasie, gdy Europa słabnie pod islamskim naporem. Henryk Pobożny może być wzorem dla dzisiejszych pokoleń.
■ Tomasz Łysiak – wSIECI, nr 14 z 03.04.2017