Walka o wolną Polskę to moja rodzinna tradycja
Z ks. Stanisławem Araszczukiem, odznaczonym przez Prezydenta RP Krzyżem Wolności i Solidarności, rozmawia Monika Łukaszów
Ks. Stanisław Araszczuk, proboszcz parafii św. Tadeusza Apostoła w Legnicy otrzymał państwowe odznaczenie od Prezydenta Polski. Krzyż Wolności i Solidarności przyznawany jest byłym działaczom opozycji. W imieniu Prezydenta RP odznaczenie wręczył wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej Jan Baster. Ks. Araszczuk, jako wikariusz w parafii pw. Maryi Matki Kościoła w Dzierżoniowie, w latach 1984-88 był założycielem i opiekunem Duszpasterstwa Ludzi Pracy Ziemi Dzierżoniowskiej. Inicjował działania o charakterze opozycyjno-patriotycznym, a także zajmował się kolportażem wydawnictw podziemnych. Dziś ma także status pokrzywdzonego przez Służbę Bezpieczeństwa.
- Proszę Księdza, co takiego Ksiądz robił w latach 80. XX wieku, że Księdza osobą zainteresowała się Służba Bezpieczeństwa?
- W 1984 r. otrzymałem dekret na wikariusza parafii Matki Bożej Matki Kościoła w Dzierżoniowie i w tej parafii pracowałem przez 4 lata. Kard. H. Gulbinowicz postanowił, że będę duszpasterzem ludzi pracy ziemi dzierżoniowskiej. Mając już swoje korzenie w duszpasterstwie akademickim "Wawrzyny", gdzie czynnie działałem, przyjąłem decyzję Księdza Kardynała i rozpocząłem pracę, jako duszpasterz ludzi pracy. To duszpasterstwo obejmowało nie tylko Dzierżoniów, ale także Bielawę, Pieszyce i Piławę. Wtedy też, w 1985 r., do Bielawy został skierowany ks. Marian Kopko, który już w Legnicy miał wiele osiągnięć w związku z duszpasterstwem Ludzi Pracy i z działalnością na rzecz wolności naszej ojczyzny. Wtedy wspólnie podjęliśmy działania w dwóch ośrodkach w Dzierżoniowie i Bielawie. W Dzierżoniowie były wykłady z historii współczesnej, z Nauki Społecznej Kościoła. Organizowaliśmy także spotkania, które miały pokazać godność ludzi pracy. Były też pielgrzymki na spotkania np. z Papieżem do Gdańska, do Częstochowy, czy pielgrzymki na grób ks. Jerzego Popiełuszki. Inna nasza działalność związana była z propagowaniem publikacji z tzw. drugiego obiegu. Były one nieosiągalne w księgarniach czy bibliotekach. Dostawaliśmy je z Wrocławia i staraliśmy się je rozprowadzać w środowisku, aby jak najwięcej ludzi poznało prawdziwą historię, ale także zagrożenia, jakie stanowią działania władz komunistycznych.
Ksiądz ma dziś też status poszkodowanego przez SB. W jaki sposób Ksiądz był inwigilowany?
- Przez szereg lat, i są na to materiały w IPN, działalność duszpasterstwa ludzi pracy, do której należeli członkowie "Solidarności", nie podobała się ówczesnym władzom. Dlatego też starano się wszystkimi sposobami niszczyć ludzi i struktury. Jest to opisane w artykule „SOR «Prolog» – duszpasterstwo ludzi pracy na ziemi dzierżoniowskiej w materiałach operacyjnych Służby Bezpieczeństwa w latach 1987-1989”. I rzeczywiście, były takie działania SB, które nazwano „Prolog”, by działalność duszpasterstwa ludzi pracy zniszczyć. By pokazać ich, jako osoby niebezpieczne. Podstawiono kilku tajnych współpracowników. Jeden miał pseudonim „Kaligula” i to właśnie on zebrał najwięcej materiałów, które później dostarczał oficerom SB zarówno w Dzierżoniowie, jak i w Wałbrzychu. Nazwiska tych oficerów SB są dziś ujawnione. Przebywają teraz już na emeryturze i żyją sobie spokojnie, a wtedy działali można powiedzieć czasem nawet brutalnie.
Ksiądz był w IPN i oglądał swoją teczkę, którą służby SB przygotowywały przez lata na Księdza. Było jakieś zaskoczenie, zdziwienie?
- Moja teczka została zniszczona prawdopodobnie w 1991 r. Zostały z niej 4 karty, w których jest mowa o rozpoczęciu działań przeciwko mojej osobie. Te działania były podejmowane aż do roku 1989. Wtedy to przekazano teczkę Służbie Bezpieczeństwa w Lublinie i tam też te materiały się pojawiły. Wtedy już studiowałem na KUL. Rzeczywiście, byłem trochę zaskoczony, bo to był czas, gdy przygotowywano się do rozmów okrągłego stołu. A mimo wszystko trwała nadal inwigilacja Kościoła. Tak więc z tych materiałów, które są dostępne w IPN we Wrocławiu, to są 4 tomy związane z działalnością duszpasterstwa ludzi pracy. Przewijają się też i nazwiska tych. którzy brali czyn udział w duszpasterstwie, ale także osób, które donosiły na mnie i urządzały różnego rodzaju prowokacje. Smutne jest to, że wśród tych, którzy donosili, byli także księża z Dzierżoniowa. Uczestniczyli w spotkaniach, a potem robili z tych spotkań notatki.
- Niedawno odebrał Ksiądz Krzyż Wolności i Solidarności przyznany przez prezydenta Andrzeja Dudę. Dołączył Ksiądz do grona księży, którzy już to odznaczenie otrzymali, np. ks. Mariana Kopko, ks. Władysława Jóźków, czy śp. ks. Gniatczyka. Jakie uczucia Księdzu towarzyszyły?
- To wielka radość otrzymać takie odznaczenie. Dla mnie też z tego względu, że Krzyż Wolności i Solidarności nawiązuje do Krzyża Niepodległości, który został wydany w 1930 r. Mój dziadek Jan Araszczuk otrzymał taki Krzyż Niepodległości. Jest on przechowywany w naszej rodzinie, jak swego rodzaju relikwia. Dziadek wspominał o tamtych czasach, o swojej walce o niepodległość, brał też udział w wojnie 1920 r. i dlatego tym bardziej jestem szczęśliwy, że ten Krzyż otrzymałem, bo przypomina swoim wzorem Krzyż Niepodległości. Mogę powiedzieć, że jest to taka rodzinna tradycja.
■ Monika Łukaszów – „Niedziela” nr 29 (1245) z 16 lipca 2017