Spotkanie Św. Franciszka z sułtanem

[image]   Duszpasterstwo Ludzi Pracy ’90 w Legnicy wiele uwagi poświęca życiu i działalności świętych Kościoła katolickiego. Biografie świętych są bowiem interesujące, a płynące z nich przesłanie uniwersalne i zawsze aktualne. W listopadzie wygłosił tu wykład pt. „Święty Franciszek z Asyżu u sułtana Egiptu – franciszkanie a islam” o. dr Tadeusz Słotwiński ofm – franciszkanin, profesor Wyższego Seminarium Duchownego Antonianum we Wrocławiu, autor wielu publikacji i książek poświęconych świętym franciszkańskim.









Od ducha krucjaty do ducha braterstwa
[image]
   Wiosną 1205 r. Franciszek zaciąga się do wojska. W Spoleto spędza pierwszą noc. We śnie ukazuje mu się sala pełna oręża i słyszy głos Chrystusa wzywający go, by myślał o innych sprawach. Franciszek wraca do Asyżu. Rozpoczyna się proces jego przemiany. Staje się człowiekiem spotkania, najpierw z Jezusem ukrzyżowanym. Przechodzi od mentalności krucjaty do płomiennego umiłowania Pana Jezusa. Spotkanie z Chrystusem popycha go ku ludziom, a każdy rodzaj spotkania (z trędowatymi, z bandytami, z sułtanem, z wilkiem itd.) pociąga za sobą upadek jakiegoś muru, przekroczenie jakiejś granicy. Taki człowiek nie może już być obywatelem tylko jednego miasta – ma stać się bratem wszystkich ludzi. Życie świętego będzie teraz pielgrzymką braterstwa.
   W tej pielgrzymce drogę zagradzały mu trzy granice: trąd – jako choroba wyrzucająca za bramy miast dotkniętych nią ludzi; trąd moralny – czyli mur dzielący ludzi zdrowo myślących od niepokornych moralnie (bandyci, grzesznicy); trąd duchowy – za trędowatych duchowo uważano niechrześcijan, pogan z Azji, przede wszystkim muzułmanów, członków narodu saraceńskiego (w średniowieczu określeniem „saracen” obejmowano wszystkich Arabów i wyznawców islamu, zwłaszcza tych walczących z krzyżowcami). Franciszek przekracza wszystkie te granice, w tym tę trzecią, której dotyczył wykład.

Św. Franciszek u saracenów
[image]
   W 1212 r. próbował pierwszy raz udać się na Wschód, by spotkać się z saracenami. Podróż nie udała się. Usiłował w następnym roku – idąc przez Zachód – zbliżyć się do Maurów w Hiszpanii, ale zachorował i musiał wrócić. Wreszcie, w 1219 r., dopłynął do Egiptu z zamiarem przyniesienia chrześcijaństwa sułtanowi Melek-el-Kamelowi walczącemu z uczestnikami V krucjaty. Franciszek poszedł do sułtana jako człowiek i chrześcijanin – nie w imieniu krucjaty, papieża, czy króla. Powiedział: - Jestem chrześcijaninem, zaprowadźcie mnie do waszego pana. Staje przed człowiekiem innej wiary, przed przywódcą nieprzyjacielskiego obozu – przekonany, że również on uczciwie szuka drogi zbawienia.
   Melek-el-Kamel chciał się dowiedzieć, jaka jest naprawdę wiara i cześć Franciszka dla Ukrzyżowanego. Polecił zatem przez salę, w której gościł go rozciągnąć dywan ozdobiony licznymi krzyżami. Sułtan uważał, że jeżeli zakonnik przejdzie po krzyżach, znieważy swojego Boga, jeżeli zaś nie przejdzie obrazi jego. Franciszek, będąc pod natchnieniem Ducha Świętego, przeszedł po dywanie. Sułtan uradowany, iż złapał świętego na bezczeszczeniu symbolu swej wiary, rzekł: - Wy, chrześcijanie, czcicie krzyż jako szczególny znak waszego Boga. Jak zatem nie lękałeś się podeptać tego znaku? A Franciszek odparł: - Powinniście pamiętać, że razem z naszym Panem zostali ukrzyżowani dwaj łotrzy. My mamy krzyż Jezusa Chrystusa, naszego Boga i Zbawiciela i ten krzyż czcimy, i ten przyciskamy do serca z całą pobożnością. Krzyż Chrystusa przeszedł do nas, u was zostały krzyże łotrów i nie mam żadnego lęku, by te krzyże deptać.
   Natomiast św. Franciszek przedstawił sułtanowi taką propozycję: - Rozpal ogień, sułtanie. Wejdziemy w niego, ja i twoi uczeni. Jeśli ja spłonę, to znaczy, że wasza religia jest prawdziwa. Jeśli twoi uczeni, że moja. Za pośrednictwem tego sądu Bożego Franciszek chciał udowodnić wyższość chrześcijaństwa. Niestety, sułtan nie odnalazł kapłanów gotowych na aż tak wielkie poświęcenie.
   Wracając do Italii, Franciszek przywiózł ze sobą odkrycie wśród muzułmanów wartości religijnych, np. adoracji Boga (5 razy dziennie) polegającej na uklęknięciu i pochyleniu się twarzą do ziemi, na znak muezina wzywającego z wysokości minaretu. Przez to Franciszek stał się promotorem praktyki zapraszania całego ludu chrześcijańskiego w określonych godzinach, na głos dzwonu, do wielbienia Boga (Anioł Pański).

Czy wyprawa św. Franciszka była sukcesem?
[image]   Prelegent nie ma co do tego żadnych wątpliwości: była sukcesem. Franciszek zaskarbił sobie sympatię i życzliwość sułtana, który przy pożegnaniu prosił go: - Módl się za mną, aby Bóg raczył mi ukazać, jakie prawo i wiara są Mu najmilsze. Ich spotkanie było świadectwem pewnego pojednania i pokoju – doszło do duchowego porozumienia z sułtanem, muzułmaninem. Pewna kronika arabska przekazuje nawet wiadomość, że sułtan przeżył, pod wpływem zakonnika wielkiej świętości, głęboką zmianę swych uczuć.
   Jednak wielu biografów świętego uważało, że jego podróż do Egiptu i wizyta u sułtana były nieudane, ponieważ nikogo nie nawrócił, nie zdobył palmy męczeństwa i nic nie pomógł wyprawie krzyżowej. Dopiero w XX wieku, kiedy zaczęto na nowo odczytywać charyzmat franciszkański, pojęto, że „braterstwo” i „minoritas” (duch pokory i służby) – dwa podstawowe składniki bytowania Zakonu – stoją także u podstaw jego misji ewangelizacyjnej oraz dialogu z wyznawcami innych religii, w tym także z muzułmanami. Wydarzenie to zostało ostatecznie zaakceptowane i zaczyna owocować nie tylko w życiu i posłannictwie Braci Mniejszych. Świadczy o tym np. dokument watykańskiego Sekretariatu ds. Niechrześcijan „Postawa Kościoła wobec wyznawców innych religii” (1984).

   Tak się złożyło, że wykład o. T. Słotwińskiego został wygłoszony kilka dni po zamachach w Paryżu, których sprawcami byli muzułmanie. Po wykładzie, podczas dyskusji, nawiązywano do tych tragicznych wydarzeń, zastanawiając się w szczególności: czy dialog z muzułmanami jest obecnie możliwy, a jeżeli tak, czy doprowadzi do pokojowego współistnienia muzułmanów z chrześcijanami oraz jak postępować z muzułmanami. Zauważono, że obecna sytuacja jest bardzo podobna do tej z czasów św. Franciszka, gdy panowała powszechna opinia, iż nie ma możliwości nawiązania kontaktu z saracenami, ponieważ nie ma żadnej wspólnej płaszczyzny z nimi. A mimo to święty nie przyłączył się do tej opinii i nawiązał dialog z sułtanem. Oby teraz też było to możliwe.

■ Stanisław Andrzej Potycz – artykuł napisany dla „Niedzieli”
Zdjęcia pochodzą z portalu: http://stacja7.pl/swieci/tajemnicza-wyprawa-sw-franciszka/

(c) 2006-2024 https://www.dlp90.pl