Zapis z czasu pobytu Ojca Świętego Jana Pawła II
Środa, 4 czerwca 1997
Godz. 17.30. W obrębie „Księżówki” w Zakopanem panuje już pełne wyciszenie. Reporter radiowy informuje, że Jan Paweł II wszedł do kaplicy Jasnogórskiej. Tymczasem Dom, który zwykle służy jako miejsce rekolekcyjne i wypoczynkowe dla duchowieństwa, jest przygotowany, aby przez kilka dni pełnić funkcję rezydencji Głowy Kościoła. Dyrektor „Księżówki”, ksiądz Tomasz Boroń, mówi: Ten Dom na czas pobytu Ojca Świętego stanie się małym „Watykanem”. Będzie Jego Domem, Domem Ojca Świętego. Pogoda w ostatnich dniach przykra, ustępuje teraz miejsca słońcu. Ogród przed gmachem schludnie zadbany – jak zwykle – tym razem wzbogacony dyskretnie kwiatami żółtego i białego koloru. Przed krzyżem, stojącym pomiędzy świerkami, siostry Franciszkanki Rodziny Maryi pełniące opiekę nad „Księżówką”, położyły gliniany wazon z bukietem biało-czerwonych kwiatów. Ściany zewnętrzne budynku podkreślone zostały żółto-białą girlandą, zaczynającą się od mieszkania przeznaczonego dla Najdostojniejszego Gościa i biegnącą wzdłuż balkonu aż do części najstarszej budynku. Dom, który teraz nosi oficjalną nazwę „Dom Rekolekcyjny Konferencji Episkopatu Polski «Księżówka»”, posiada bogatą historię. Zatrzymywali się tu różni przybysze i goście, wśród nich bywał tu również wielokrotnie Kardynał Karol Wojtyła. Tym razem pojawia się tu jako Papież. Już samo stwierdzenie „Ojciec Święty będzie w «Księżówce», Ojciec Święty będzie w Zakopanem”, wzbudzało radość, jaką odczuwać mogą ludzie, których skala uczuciowa znana jest nie tylko w tym regionie. Radość prawdziwego uniesienia, wyciskająca z oczu łzy.
Godz. 18.00. Jan Paweł II wchodzi na szczyt Jasnej Góry. Koło „Księżówki” zachodzące słońce przedarło się przez drzewa ogrodu i oświetliło krzyż z wizerunkiem Chrystusa, Ksiądz Tomasz opowiada mi, że umieścił ten znak Chrystusowej Męki w obecnym miejscu za radą Kardynała Macharskiego. Było tak: Ksiądz Kardynał przebywał na rekonwalescencji po niebezpiecznej operacji. Któregoś dnia patrząc przy mnie na ogród powiedział, że tu Krzyża nie ma. – A gdzie go postawić? – zapytał Ksiądz Dyrektor. Metropolita Krakowski wskazał miejsce przed sobą i powiedział: tu będzie dobrze. Okoliczności sprzyjały, bo krzyż był przygotowany i jakby czekał na taki sygnał. Ksiądz Boroń mógł zaraz zlecić robotnikom umiejscowienie go we wskazanym miejscu. Krzyż w ogrodzie „Księżówki” jest więc także pamiątką dziękczynienia za powracanie do zdrowia Krakowskiego Kardynała z czasu pontyfikatu Jana Pawła II.
Godz. 19.15. Ojciec Święty błogosławi z Jasnej Góry, a komentator przekazuje wiadomość, że Jan Paweł II udaje się do Zakopanego. Pod Tatrami zaś mimo późnej godziny słońce utrzymuje światło. Ksiądz Dyrektor jeszcze raz sprawdził układ dekoracji na budynku. Poprzedniego dnia byłem świadkiem, jak zastanawiał się z plastykiem nad właściwym ustawieniem symboli papieskich i dekoracji. Ostateczna decyzja szła w tym kierunku, że od strony południowej nad głównym wejściem spływa flaga papieska w dwóch kierunkach wychodząc spod dużego herbu Jana Pawła II umieszczonego na górnej części wieży. Od strony wschodniej budynku, czyli na starej budowli, widzianej od ul. Przewodników Tatrzańskich, na tle flagi żółto-białej umieszczone zostało godło Stolicy Apostolskiej, znak przebywania Następcy św. Piotra Apostoła. Strona zachodnia „Księżówki” pod względem praktycznym będzie miejscem pokazywania się Ojca Świętego. Drzwi na podwórko są najbliżej windy i to przez nie Papież będzie wychodził do pojazdu przed odjazdem i po przyjeździe z innych miejsc Podhala. Na tej części budynku zdecydował Ksiądz Dyrektor umieścić herby Papieża i Ojczyzny. Robotnicy, którzy upinali dekoracje, wyjaśnili, że wyraża się w tym układzie hasło „Bóg, honor i Ojczyzna”. – Widzę godło narodowe i znak, który jest chlubą Polaków – stwierdziłem – a gdzie jest symbol Boga – zapytałem próbując ich zaskoczyć. Wtedy oni bez zastanowienia wskazali niebo nad „Księżówką”, jako na znak Boga.
Na mieszkanie dla Ojca Świętego wybrane zostały pokoje narożne „Księżówki” położone od strony południowo-zachodniej, na pierwszym piętrze. W pomieszczeniach ułożono sprzęty podstawowe przygotowane w dobrym, podhalańskim guście, z delikatnymi ozdobami. W gabinecie oprócz biurka i fotelu kilka krzeseł. Na ścianie niewielka kopia obrazu „Ecce Homo” i Krzyż. Drugi pokój będzie sypialnią z niezbędnymi sprzętami. Łóżko, nocna szafka, klęcznik. Z prawej strony od przedpokoju małe pomieszczenie dostosowano, aby stalo się kaplicą. Pokój tak mały, że pomieścić może zaledwie kilka osób. Nad ołtarzem Krzyż umocowany na północnej ścianie, czyli naprzeciw wejścia. Przed ołtarzem – klęcznik. Z boku kopia figury Macki Bożej Ludźmierskiej. Pomyślałem wchodząc w celu zrobienia fotografii: znakomite ustronie na samotne spotkanie z Bogiem „sam na sam”. Takiej chwili zmagania Papieża o kształt moralny „oblicza tej ziemi” nie będą mogli zakłócić dziennikarze.
Zmrok zapadł. Telewizja przekazuje skrót papieskich wypowiedzi z dnia dzisiejszego na temat obrony życia i jego wartości. Ktoś z obecnych na sali powiedział, że Biuro Ochrony Rządu każe być w pogotowiu na przybycie Papieża. Udajemy się w kierunku drzwi wejściowych. Siostry pracujące w „Księżówce” ustawiły się wzdłuż ściany, trzymając chleb i sól, oraz bukiet pięknych kwiatów. Obok nich cztery dziewczyny pomagające w kuchni. Są księża: ks. Tomasz Boroń, ks. Jan Zając z Kurii, ks. Zbigniew Liana, ks. Jan Machniak, ks. Grzegorz Ryś i ks. Mariusz Flanek, którzy zajmą się gośćmi towarzyszącymi Papieżowi. Dla porządku ustawiamy się z jednej i drugiej strony wejścia. Jest kilkanaście osób.
Dochodziła godz. 9.30, gdy od ulicy doszedł lekki poszum świadczący, że jakiejś grupie udało się przedostać w pobliże „Księżówki”. I zaraz po tym słychać wyraźnie odgłosy radości powitania. Tuż za moment w bramie ogrodu zjawił się papieski samochód, wewnątrz oświetlony, który wiózł dostojnego Gościa. W przestrzeń ciszy tatrzańskiej, gdzie nieco wcześniej słychać było jedynie pomruk drzew i wyciszenie opustoszałego ogrodu zakopiańskiego, przedostał się nagle główny Gospodarz, który wnosi ze sobą koncentrację sił ducha. Ktoś westchnął: Jest! I spojrzenia zebranych w mgnieniu oka skierowały się w kierunku zbliżającego się pojazdu z Ojcem Świętym. Ten wjazd w warunkach kameralnych odbiegał od innych, znanych z relacji fotoreporterów. Tu nie mogli się dostać z wyjątkiem fotografa watykańskiego. Nie utrwalą chwili, która ma charakter wyciszenia. Ksiądz Dyrektor miał powiedzieć kilka zdań przywitania, ale w czasie schodzenia Ojca Świętego z pojazdu ktoś ze służby zalecił, aby ustawić się w jednym rzędzie. Zrobiło się rodzinnie. Zbędne stały się oficjalne słowa. Jan Paweł II podchodził do poszczególnych osób, które przedstawiał Kardynał Macharski. Jeszcze chwila wymiany zdań w holu, rozglądnięcie się Papieża w celu przypomnienia sobie dawnych pobytów, gdy tu przyjeżdżał jako pasterz krakowski. Było to jednak przed osiemnastu laty. Ileż to spraw musiało się w Ojczyźnie zmienić, żeby doszło do tej chwili oddechu wśród tatrzańskich smreków i wśród ludzi im podobnych. Jan Paweł II popatrzył na portrety przypominające księży, którzy kierowali tym Domem w poprzednich dziesiątkach lat. Wśród nich znajduje się budowniczy nowej części budynku, ks. prałat Władysław Maćkowski.
Jutro dzień prywatny Jana Pawła II. Pierwszy taki dzień w Ojczyźnie w przeciągu dotychczasowych pielgrzymek. Dla nas, którzy mieli możliwość usłużyć tej sprawie, to czas zamieszkania z Ojcem Świętym pod jednym dachem. Wieczór cichy i dostojny wypełniony tym spokojem, który wiąże się z przyjmowaniem tajemnicy.
Czwartek, 5 czerwca 1997
Prywatność dnia Ojca Świętego wydawała się tak oczywista, że pod uwagę brana była jedynie sprawa zagospodarowania czasu osobom z orszaku papieskiego. Część miała się udać przez Kuźnice na Kalatówki może na Halę Kondratową, druga grupa miała zorganizowany przejazd spławem Dunajca.
W starej części „Księżówki” znajduje się kaplica z dekoracyjnie rzeźbionym drewnianym ołtarzem. Znad tabernakulum patrzy figura Matki Bożej nawiązująca do rzymskiej Madonny Pokoju. Przybyszom przypomina, że Matka Odkupiciela wychodzi z łaską pokoju naprzeciw modlącym się tutaj. Mszę św. odprawianą przez Ojca Świętego organizatorzy przewidzieli na godz. 7.30. W koncelebrę mogli się włączyć tylko księża obecni w budynku i Metropolita Krakowski.
Była dopiero godz. 7.00, gdy ku zaskoczeniu kilku osób będących w kaplicy, wszedł Papież na poranną modlitwę. Kiedy przechodził południową stroną kaplicy, odważyłem się dyskretnie utrwalić to wejście na fotografii. Pamiątką pozostaną też zdjęcia Jana Pawła II rozmodlonego na klęczniku w tutejszej kaplicy. Temat rozmowy z Bogiem pozostanie tajemnicą. Pozostanie też tajemnicą silą modlitwy, która to miejsce uczyni jeszcze bardziej ożywczym dla ducha przychodzących tu na pokrzepienie duszy.
Po Mszy św. wzdłuż korytarza prowadzącego do mieszkania papieskiego ustawiła się nieduża kolejka uczestników dzisiejszej Eucharystii. Byli wśród nich opiekunowie Domu, pełniący codzienną służbę. Z tej wymiany życzliwości pozostanie leż kilkanaście zdjęć i zapis w przeżyciach tych, którzy mogli doznać duchowego wsparcia.
Dzień prywatny Ojca Świętego. Do ostatniej chwili nie zostały ujawnione prywatne plany Ojca Świętego. Wiadomo było jedynie, że Papież skorzysta z dobrej pogody, aby popatrzyć na wybrany teren w Tatrach. Ekipa towarzysząca skorzystała w dużej mierze z możliwości spływu Dunajcem w Pieninach. W ten sposób znaleźli się na łódkach flisackich w jednej grupie Ksiądz Prymas, Nuncjusz Apostolski, Sekretarz Episkopatu, ale też Watykańczycy, którym wyprawa sprawiła wyjątkowo dużo radości. Kiedy Goście Papiescy zajmowali miejsca na łódkach, ponad Pieninami pokazały się helikoptery. Siało się oczywiste, że Ojciec Święty zwiedza Podhale, Pieniny i Tatry przystrojone w świeży śnieg. Śnieg w czerwcu kontrastował z wiosenną zielenią. Przypomniało się spostrzeżenie z pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny, podczas której Jan Paweł II zauważył, że Tatry się zawstydziły i zasłoniły. Rozeszła się przy tamtych odwiedzinach wiadomość, że górale chcieli z radości ozdobić krzyż na Giewoncie, ale czujność ówczesnych władz politycznych na to nie pozwoliła. Mgła pokryła wtedy całe Tatry, a po zakończeniu Mszy św. na lotnisku w Nowym Targu deszcz niemal potopem zalał rozchodzące się tłumy ludzi. A jak będzie jutro pod Giewontem?
Po południu okazało się, że Jan Paweł II wyrusza samochodem na przejazd w kierunku Morskiego Oka. Niespodzianka jedna za drugą. Wyszedłem, aby być świadkiem wyjazdu. Nie myśląc psuć prywatności dnia Papieża zdecydowałem, że nie będę robił zdjęć przy tym wyjeździe, mówiąc sobie, że będzie jeszcze kilka okazji, by udokumentować wyjazd i przyjazd Ojca Świętego. Tymczasem przygotowanie służb dokonało się błyskawicznie i gdy Papież wsiadał do samochodu z Watykanu, ksiądz Tomasz spojrzał w moim kierunku i powiedział: Wskocz do auta z grupą. Jest jedno wolne miejsce. Będziesz wszystko widział. Była godz. 17.50. Kolumna samochodów ruszyła ulicami Zakopanego: Przewodników Tatrzańskich, Chełmońskiego, dalej przez Poronin w kierunku Morskiego Oka. Siedząc w przedzie „busika” jadącego jako trzeci pojazd po dwóch autach z ochroną mogłem obserwować zachowanie przechodniów. Znakomite studium różnych reakcji. Wiadomo było powszechnie, że Ojciec Święty w tym dniu może gdzieś pojechać. A tu pędzi kolumna samochodów na sygnale. Był to wystarczający znak, że przejeżdża Papież. Najbardziej czujnymi byli turyści wracający z gór. Prawie wszyscy odgadywali, jaka to kolumna jedzie i większość „odkrywała” z niezwykłą radością: Papież w aucie. Najczęstszym odruchem było gwałtowne wyciągnięcie ręki w kierunku Jana Pawła II dla powitania lub wskazania najbliższym, że oto tam jest! Lub spokojniejsza reakcja – machanie ręką dla pozdrowienia, Niektórzy podskakiwali wprost z radości. Taką też czujność wykazywały dzieci. Zdarzało się też, że szedł ktoś zamyślony i reagował dopiero wtedy, kiedy ktoś inny zwrócił mu uwagę na niezwykłość sytuacji.
Przejazd do Morskiego Oka trwał ponad godzinę. Ojciec Święty wysiadł z auta przed schroniskiem o godz. 17.55. Popatrzył na góry. Wszedł po schodach schroniska na werandę i rozglądnął się wzdłuż panoramy ukazującej góry poza jeziorem. Udał się do środka budynku. Tu przywitała go załoga. Duże poruszenie, może zaskoczenie. O wizycie dowiedzieli się kilkanaście minut wcześniej. Spotkanie można rzec turystyczne, proste w swej naturze. Na zewnątrz schroniska wiał zimny wiatr. Papież okryty dodatkowo przed zimnem wyszedł na zewnątrz po chwili rozmowy i wpisaniu się do księgi pamiątkowej. Zdjęcia telewizyjne pokazały Jana Pawła II, jak po wyjściu ze schroniska stanął przy barierce odgradzającej turystów od Morskiego Oka. Po chwili zamyślenia Ojciec Święty rozejrzał się w prawo i podszedł do małej grupy. Wśród uczestników byli też Dyrektor Parku Tatrzańskiego i Burmistrz Zakopanego. Nastąpiła wymiana zdań i pamiątkowa fotografia. Papież przeszedł jeszcze kilkanaście kroków w kierunku północno-zachodnim, gdzie znalazła się grupa młodzieży ze swoim katechetą. Przybyli znad morza. I o tej godzinie podeszli pod schroniska, aby się tu zatrzymać. Zaskoczenie ich było tak wielkie, kiedy podjechała kolumna pod Morskie Oko, że nie wiedzieli, co się dzieje i patrzyli zdumieni, iż Ojciec Święty wysiada z pojazdu.
Rzeczywistość to, czy sen? – zdawali się pytać wzrokiem. Kiedy zostali odsunięci przez ochronę, może uświadomili sobie, ze jest to prawda, którą jako nieliczni widzieli na własne oczy. Widząc ich magiczne oniemienie, powiedziałem stojąc obok, to naprawdę Ojciec Święty. Papież podszedł do nich i zapytał, skąd są. Ksiądz prowadzący grupę wyjaśnił, że są grupą formacyjną, wędrującą teraz po górach. I rozpoczęli śpiewać młodzieżową pieśń „Barkę”. Przy tej melodii, unoszącej się pod Morskim Okiem Jan Paweł II wszedł do samochodu.
W drodze powrotnej serpentyna prowadziła na Jaszczurówkę. Tam przed domem Sióstr Urszulanek Szarych samochód papieski zatrzymał się. W kaplicy domowej modlił się ze zgromadzonymi słowami Litanii do Serca Pana Jezusa.
Tymczasem na zewnątrz gromadziła się coraz większa rzesza ludzi, którzy chcieli być świadkami wydarzenia. Wieczór czerwcowy już się nachylił, gdy Ojciec Święty po godz. 20.00 powrócił do „Księżówki” na drugą noc.
Piątek, 6 czerwca 1997
Dla mieszkańców Zakopanego, całego Podhala, a także Orawy i Spisza to był wielki dzień. Na to święto przybyli również wierni z sąsiedniej Słowacji i wielu stron Polski. Dzień ponad dniami – mówili niektórzy górale. Przed wyruszeniem papieskiego orszaku nastąpiła dobra okazja, aby utrwalić wyjście Ojca Świętego z „Księżówki”. W progu witają Jana Pawła II kard. Sodano i abp Kowalczyk, jest obok ks. parł. Dziwisz. Krótka wymiana zdań i Papież kieruje się do papamobile, aby podjechać na Mszę św. pod Giewontem.
Na ten dzień czekało Zakopane i całe Podhale długi czas, na to spotkanie pracowało wielu ludzi. Przypomnijmy pokrótce, że podczas I Pielgrzymki do Ojczyzny odwiedził Nowy Targ i pod zachmurzonym niebem odprawił Eucharystię na lotnisku (8VI 1979). Jego obecnością cieszyło się około miliona wiernych. Wtedy Tatry były przysłonięte ciemnymi chmurami. Podczas drugich odwiedzin w Ojczyźnie organizatorzy wypracowali „prywatny” dzień dla Papieża, który spędzi w Tatrach. Był to jeszcze czas PRL. Ks. Bronisław Fidelus, który uczestniczył w wyprawie Ojca Świętego do Doliny Chochołowskiej zrelacjonował („Jan Paweł II w Tatrach”) barwnie i szczegółowo wycieczkę Papieża do schroniska na Polanie Chochołowskiej, gdzie doszło do spotkania z przywódcą „Solidarności”, która przedłużyła się o wędrówkę Doliną Jarząbczą do Jarząbczej Polany. Tam Jan Paweł II mógł zamyślić się na przezroczystą wodą Jarząbczego Potoku. I były odwiedziny u bacy w szałasie. Pomimo chłodu ustrojowego, sprzyjał słoneczny dzień 23 czerwca 1983 r.
Zwiastunem pełniejszych odwiedzin Zakopanego i Podhala była wypowiedź Ojca Świętego na Mariańskiej Górze w Lewoczy (3 VII 1995), w której uczestniczyło wielu Podhalan z delegacją władz miejskich Zakopanego. Mieli ze sobą transparent zapraszający Ojca Świętego pod Giewont. Papież nawiązał do niego i powiedział: „Może Matka Boża Lewocka zaprowadzi Papieża do Zakopanego. Niech górale tu pielgrzymują i modlą się o to. Z pomocą Boża, mam nadzieję, że Ojciec Święty dojedzie do Zakopanego”.
Ojciec Święty Jan Paweł II sprawował Eucharystię pod Krzyżem u stóp Giewontu. Papieski ołtarz umieszczony został pod Wielką Krokwią w dużym szałasie pasterskim, którego autorem jest Marek Szala, zbudowanym na wysokim podwyższeniu (22 m). Pod szczytem zadaszenia umieszczone są płaskorzeźby przedstawiające sceny biblijne. Po uroczystościach cały ołtarz umieszczony został obok sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach. Ze skoczni, którą ozdabiał duży krzyż białego koloru, spływał pas także białego płótna na odległość 750 m, łącząc przestań od znaku zbawienia pod niebem z miejscem ofiary na ziemi. Na de zieleni świerkowego lasu ten znak byt prosty i czytelny w swej wymowie. Gdy pojawił się Pasterz na swej Ojcowiźnie radości żywiołowej nie było końca, a z niej dobywała się pieśń „Tysiąc roków my cekali…”. W oprawie Papieskiej Eucharystii uczestniczyło jedenaście chórów i grała kapela góralska złożona ze 150 doborowych muzyków całego Podhala. Bogactwo strony muzycznej poszerzała reprezentacyjna orkiestra Straży Granicznej z Nowego Sącza. Ponad przestrzenią podnóża tatrzańskiego wypełnioną wielką rzeszą pielgrzymów unosił się huraganowy zryw melodii pod błękit słonecznego nieba i odbijał się echem po opustoszałych przestrzeniach skalnych. „Powitało Ojca Świętego, który pokochał tę ziemię – mówił na przywitanie Ojca Świętego Kard. Franciszek Macharski – piękno ośnieżonych gór, świeżej zieleni lasów i słońce – na chwałę swego Stwórcy. A na Podhalu zapaliły się ogniska na znak radości miłości”. Jako przedstawiciele ludzi gór wystąpili sołtysowie regionu prowadzeni przez burmistrza zakopanego Adama Bachledę-Curusia, który po klęcząc przed następcą św. Piotra, złożył Mu wzruszający hołd wypowiadając w imieniu pokoleń góralskich słowa wdzięczności i zaufania: „Dziękujemy, Ojcze Święty, żeś nas wydostał z czerwonej niewoli, a teraz chcesz i uczysz, jak dom ojczysty, polski, wysprzątać z tego, co hańbi, rujnuje, zniewala, gubi…”.
Msza św. pod Giewontem była beatyfikacyjną. Jan Paweł II wpisał do grona błogosławionych s. Bemardynę Marię Jabłońską (1878-1940) współzałożycielkę Sióstr Albertynek i założycielkę Zgromadzenia Sióstr Pasterek od Opatrzności Bożej, s. Marię Kartowską (1865-1935). Podczas tej Mszy wszystko przygotowane na miarę wieków. Przed Mszą św. pod Krokwią Jan Paweł II nawiedził kościół Krzyża Świętego, gdzie z Papieżem spotkali się cierpiący i chorzy.
Po południu Ojciec Święty nawiedził pustelnię św. Brata Alberta, a następnie udał się kolejką linową na Kasprowy Wierch. Zanim Ojciec Święty wszedł do samochodu, przystaną na placu przed drzwiami, co było dobrą okazją, na zrobienie fotografii. Wtedy też usłyszałem skierowane do mnie: ks. Misiniec w Chrzanowie, w Chrzanowie – i pokiwał głową życzliwie.
Sobota, 7 czerwca 1997
Ojciec Święty konsekrował kościół Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach, zbudowany jako wotum dziękczynne za ocalenie Jego życia po zamachu na placu św. Piotra 13 maja 1981 r. W przeciwieństwie do wczorajszego dnia, padał deszcz na trasie przejazdu, która była barwnie udekorowana a na transparentach widniały napisy: „Dzięki Ci, Matko za Jana Pawła II”, „Ojcze Święty, pomóż nam przezwyciężyć nasze kryzysy”, „Podhale jest wierne Ojcu Świętemu i Stolicy Apostolskiej”, „Nie zdradzimy polskiej sprawy”.
Przed Sanktuarium Matki Bożej grała kapela góralska oraz orkiestra Straży Granicznej. W drzwiach świątyni górale przywitali Ojca Świętego chlebem i solą, a chór śpiewał hymn „Gaude Mater Polonia”. Wśród koncelebransów był kustosz sanktuarium ks. Mirosław Drozdek SAC. Po uroczystości ulicą Kościeliską udał się do kościoła Świętej Rodziny na Krupówkach, gdzie spotkał się z dziećmi (ponad 400), które przystąpiły do pierwszej Komunii św. Ojciec Święty przechodząc środkiem kościoła błogosławił je, a one nawoływały: „Kochamy Cię, Ojcze Święty”. W przemówieniu Jan Paweł II powiedział do nich, że przyszedł potwierdzić to, co słyszały od katechizujących, że Pan Jezus ich wszystkich kocha, zachęcał też aby tę radosną nowinę zapamiętały na całe życie. Po zatrzymaniu się na plebanii udał się do „Księżówki”.
„Księżówka” pożegnała Ojca Świętego o godz. 16.00. Niebo się znów rozpogodziło. Zaświeciło na chwilę słońce. Na dziedzińcu „Księżówki” zagrała ludowa orkiestra ze Skały, rodzinnego miasta ks. Dyrektora. Znad miasta dochodził odgłos dzwonów kościelnych. Tatry wstrzymały burzę, która od Słowacji nadciągała. Tylko drzewa nuciły swoją odwieczną nutę, którą w tych okolicznościach słychać było inaczej. Pożegnanie na dziedzińcu od strony zachodniej z mieszkańcami Domu, wśród nich ks. dyr. Boroniem, który poprzedniego dnia został mianowany przez Papieża prałatem. Uczestniczyły też Matka Generalna Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi Bolesława Dębska i Matka Prowincjalna Janina Zygmunt. Z kolei nastąpiło pożegnanie ze służbą porządkową. Ostatnie fotografie na tym miejscu i samochód panoramiczny ruszył w kierunku Gubałówki, aby grzbietem górskim przez Ząb, Sierockie, Bańską i Maruszynę przejechać do sanktuarium Matki Bożej Ludźmierskiej.
Niebo nad Tatrami zaczerniło się od nadchodzącej burzy. Chmury zakotłowały niespokojnie. Ludzie rozbiegali się jak ptaki przy zmianie pogody. Jasność unosiła się nad doliną nowotarską, nad Ludźmierzem, gdzie rozpoczęło się nabożeństwo Różańcowe. W Zakopanem pozostała pustka niewymowna, wypełniona jednak tajemnicą, która tu się dokonała.
■ Ks. Stefan Misiniec – fragment książki Jan Paweł II w „Księżówce” i pod Giewontem (umieszczony także, ze zdjęciami, pod linkiem: https://www.ksiezowka.zakopane.pl/papiez/)