Nie wystarczy chcieć Go zobaczyć …
Wprowadzenie
Przez słowo, które słyszymy Bóg proponuje drogę, która bardzo często jest trudna, wymagająca, ale nigdy nie ma na niej przemocy. Wybór zawsze należy do nas.
Słowo Boże nie zna lęku przed żadną kulturą, obyczajami, przekonaniami światopoglądowymi czy moralnymi. Potrafi w nie wkroczyć z całą mocą.
Dzisiaj, kiedy odczytujemy Słowo, stawiamy pytanie: czego Ono nas uczy, jaki wyznacza kierunek dla naszego życia?
Intencje spotkania Jezusa
Jezus, ustanawiając Dwunastu i rozsyłając ich na misję, daje do zrozumienia, że pragnie zgromadzić Izraela w czas zbawienia (por. Łk 9,1-2). Jak na ten fakt reaguje miejscowy establishment władzy? Łukasz wspomina o zakłopotaniu Heroda Antypasa, który nie potrafi wpisać Nazarejczyka w żaden ze swoich schematów.
Nie wie, co myśleć o Jezusie, choć nie brak mu domysłów na Jego temat. Ewangelista wspomina przy okazji o tym, jak ludzie odbierają Jezusa. I tak jedni porównują Go do dawnego proroka, inni do Eliasza, jeszcze inni do powstałego z martwych Jana, ale także i oni nie rozumieją, na czym polega ta swoista nowość obecności Jezusa.
Jaka jest więc reakcja Heroda? „I starał się Go zobaczyć” (w. 9). Tak ewangelista komentuje pragnienie Heroda, lecz w istocie chęć dowiedzenia się czegoś o Jezusie jest czymś jak najbardziej pozytywnym, o ile stoi za tym szczera intencja.
Dobrym przykładem jest tu przypadek celnika Zacheusza (por. Łk 19,3). Jednak z całą pewnością nie jest to taki sam przypadek jak Heroda. Już sam fakt, że z całym cynizmem, bez żadnych skrupułów wyznaje, że to on kazał ściąć Jana Chrzciciela i w ten sposób uciszył niewygodny dla siebie głos – być może nawet bardziej niewygodny dla swojego publicznego wizerunku niż dla swojego zepsutego sumienia – świadczy o tym, że kieruje nim jedynie powierzchowna i chorobliwa ciekawość.
Staje się to o wiele bardziej zrozumiałe w opowiadaniu o męce i śmierci (Łk 23, 8-10). Najprościej mówiąc: Herod to uosobienie człowieka ciekawego, który wcale nie zamierza stać się uczniem Jezusa, a jedynie uwielbia obserwować nadzwyczajne zjawiska religijne. Kto wie, może nawet czeka na jakiś znak uczyniony przez Jezusa.
Przeciwko wszystkim „goniącym za nowinkami” występuje św. Paweł, uznając, iż takie zachowanie dowodzi wynaturzenia religijności człowieka.
Nasze pragnienie spotkania z Jezusem
Dzisiaj sporo mamy takich, którzy idą za Jezusem wyłącznie dla ciekawości. Sporo mamy takich goniących za nowinkami, spragnionych spektakularnych wydarzeń.
Pamiętajmy, że pragnienie podążania za Jezusem jest szczere tylko wtedy, gdy towarzyszy mu gotowość do poświęcenia, oddania się na Jego służbę. W przeciwnym razie religijna przygoda staje się bezsensowna: sprowadza się bowiem do poszukiwania nadzwyczajnych znaków zaspokajających ciekawość.
Nie wystarczy Go zobaczyć – trzeba na Niego patrzeć i iść za Nim.
■ Bp Marek Mendyk – homilia wygłoszona w Duszpasterstwie Ludzi Pracy ’90 podczas Mszy św. odprawionej 26 września 2019 r.