Mundur "Króla"

Opowieść o ppor. Stanisławie Kaszubskim

Mirosław Baka gra w filmie Dariusza Gajewskiego autentyczną postać podporucznika Stanisława Kaszubskiego pseudonim Król. Dlaczego właśnie ten wcześniej prawie nieznany oficer został wybrany na jednego z głównych bohaterów superprodukcji „Legiony”?

   Kilka lat temu byłem na spotkaniu z czytelnikami w Krakowie. Odbyło się ono w budynku Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół" przy ulicy Marszałka Józefa Piłsudskiego, niedaleko pomnika legionowej czwórki - słynnych braci Herzogów. Po spotkaniu podszedł do mnie siwy pan i wręczył upominek - niewielką, przedwojenną książeczkę. To był zbiór krótkich nowel dokumentalnych Józefa Kadena-Bandrowskiego wydanych pod tytułem "Droga Wolności". W książeczce znalazłem miły list - i wtedy dopiero zorientowałem się, że darczyńca to potomek rodziny Komendanta.
   W tej skromnej publikacji odnalazłem wstrząsający tekst o postaci, którą teraz mogą Państwo oglądać na ekranach kin, rewelacyjnie zagraną przez Mirosława Bakę. Była to opowieść o poruczniku Stanisławie Kaszubskim "Królu". W ten to przedziwny sposób, "Król", z czeluści całego wieku, zapomniany, odnajdywany jedynie w starych książkach i broszurach - stał się bohaterem, który teraz przemawia do serc tysięcy Polaków na ekranach kin. W scenariuszu znalazł się tak, jakby go tam wstawiła ręka samego Komendanta. I jakby On sam go wybrał, kazał wystąpić z szeregu i powiedział: "Obywatelu Król! Dwa kroki naprzód! Idźcie opowiedzieć Polakom o Legionach!".

Dusza żołnierza
   Na "Króla" jego żołnierze mówili "Wołodyjowski". Wielu Legionistów przybierało pseudonimy z Trylogii - było więc sporo Skrzetuskich, Kmiciców i Longinusów. Był też Król – Wołodyjowski. Ukochał Sienkiewicza, wyrósł na nim, od niego uczył się patriotycznych postaw. Przyszło mu potem w życie wcielać ideały, które najpierw z kart wielkiej literatury wyobraźnia wsączyła w duszę - ten najważniejszy oręż budujący żołnierza. „Podstawą armii jest dusza prostego żołnierza; dopóki dusza ta jest silna, armia wytrzymuje dolę i niedolę, gdy ta dusza się załamie - upadek armii jest nieuchronny" - napisał w roku 1919 Marszałek Józef Piłsudski i dodał: "Dobrym oficerem jest ten, który w duszę żołnierską umie wpoić hart, by ona nawet w smutnych kolejach wojny, niepowodzeniach i porażkach, nie złamała się. Swoich oficerów uczyłem tej prawdy, co było tern trudniej, że byliśmy jak sierota wśród lasu, że otaczały nas armie na innych metodach i na innych wzorach budowane i utrzymywane".
   Stanisław Kaszubski "Król" na tej nauce wyrósł, swój los i swoją śmierć wpisał w ten właśnie kierunek, w służbę przez budowanie duszy młodego żołnierza, Legionisty. Bez duszy - funkcjonującej na dobrym fundamencie moralnym, żyjącej miłością Ojczyzny - na nic by było budowanie siły zbrojnej.

Historii fałszować nie wolno
   Stanisław Kaszubski urodził się w domu, w którym pielęgnowano tradycje powstania styczniowego, ale poza tym miał w sobie ważny rys charakteru: wrażliwość na los mniejszych i słabszych. "Dzieciakiem będąc, przepadał Staś za zwierzętami w Warszawie czy na wsi, gotów był zawsze przygarnąć każdego bezdomnego psa, kota, czy nawet ... jeża" - pisał o nim w wydanej przed wojną niewielkiej biografii podpułkownik Zygmunt Zygmuntowicz. Ale z drugiej strony rósł na twardziela, takiego, który potem miał twardą ręką prowadzić i szkolić swoich Strzelców na prawdziwych żołnierzy. Uczył się fechtunku szablą, był dobrym szermierzem, jak jego wzór literacki - pan Wołodyjowski. W rosyjskim gimnazjum stawiał się Moskalom. Dzieci uczono wtedy historii z podręcznika napisanego przez Rosjanina Iłowajskiego, "starającego się wszystko, co polskie, zohydzić i sponiewierać". Pewnego dnia, gdy nauczyciel, w zgodzie z tekstem podręcznika, wykładał "polskie dzieje" (jeśli je w ogóle dziejami polskimi nazwać można), mały Kaszubski wstał i głośno zaprotestował. Zażądał sprostowania kłamstw! Innym razem tak opisał bitwę pod Racławicami, że rosyjski nauczyciel nazwał wszystko "brednią". Jaka była odpowiedź? Znajdujemy ją u Zygmuntowicza: "Brednią jest to, co pisze Iłowajski, prawdą zaś to, co powiedziałem - zaperzył się chłopiec. - Historii fałszować nie wolno". Za taką postawę został wyrzucony nie tylko z gimnazjum, ale w ogóle z miasta - rodzinie nakazano wynosić się z Warszawy. Mimo to w następnej szkole, w gimnazjum w Płocku, dalej nie dawał się systemowi "obrusienija", robienia na siłę Rosjaninem. Więc i stamtąd, za podburzanie kolegów do buntu, został wyrzucony. Ale wtedy już z wilczym biletem – nie mógł się uczyć nigdzie na obszarze Królestwa. Maturę robił eksternistycznie, w głębi Rosji.

Musi być Polska
   Pseudonim Król przybrał w trakcie rewolucji roku 1905. Siedział na Pawiaku. I ciągle był tak samo twardy. "Nie" znaczy "nie". "Tak" znaczy "tak". Koniec, kropka. Nie ma wybiegów, kluczenia, półśrodków, gierek. Prawda albo Kłamstwo. Odwaga albo tchórzostwo. Dobro albo Zło. Bez "światłocienia". I cały czas w konsekwentnym uporze – trzeba zwalczać Rosję jako największego wroga Polski. Został więc za to wszystko zesłany do archangielskiej guberni, a potem za pieniądze matki stamtąd wyciągnięty. Gdy wrócił z zesłania, przeniósł się do Krakowa i tam stał się duszą towarzystwa studenckiej braci. Jak z rękawa sypał piosenkami i żartami, a "szablą władał po mistrzowsku" (ten element jego umiejętności także pokazany jest w filmie "Legiony"). Udzielał się w jakichś stowarzyszeniach, ruchach, nawet śpiewał w chórze. Ale jedno w tym wszystkim powracało stale. Ciągle mówił: "Musi być Polska, tylko chciejcie chcieć!". "A gdy w Krakowie pojawił [się] Człowiek, który wbrew woli narodu starał się zeń ducha wykrzesać, zmóc bezwład jego wiekowy i wojsko polskie tworzyć zaczął, porwał się Król-Kaszubski, czujny na pierwszy zew. Nie uczniem, ale wyznawcą się stał Komendanta"

Targ o honor
[t[Zaczęła się droga legionowa. Szkoła Strzelca w Stróżach. Sierpień 1914 roku - gdy się na zew wojenny wszyscy zaczęli gromadzić w Oleandrach. Tu był też "Król". Pełnił służbę kucharza, medyka, a następnie dostał pod komendę swój własny pluton. Stał się oficerem i wychowawcą. Jego żołnierze byli góralami - musiał więc być naprawdę twardym facetem, by nad nimi zapanować. Gdy ich zobaczył po raz pierwszy, powiedział: "Nazywam się Król. W Związku Strzeleckim znają mnie. Jestem dumny, że dostałem pluton, w którym są sami Podhalanie. I wy będziecie ze mnie zadowoleni. W służbie wymagam bezwzględnej karności i posłuszeństwa, poza służbą jesteśmy sobie równi - obywatele". Kaszubski szedł ze swoimi chłopcami szlakiem legionowym przez Racławice, Skałę, Miechów, Jędrzejów. Brał udział w kolejnych bitwach. Aż do bitwy pod Łowczówkiem, która rozegrała się w Boże Narodzenie 1914 roku. Podczas Wigilii Polacy po obu stronach frontu zaśpiewali wspólnie kolędę. Stanisław Kaszubski-Król poszedł na patrol ze swoim oddziałem. Otoczeni przez Rosjan, zostali wzięci do niewoli... "Król" najpierw znalazł się w Radomyślu. Tam był przesłuchiwany przez posługującego się językiem polskim oficera rosyjskiego. Jako poddany cara został oskarżony o zdradę. W śledztwie pytano go, dlaczego walczył w szeregach Legionów. Odpowiadał wprost, bez używania wybiegów. Mówił, dlaczego walczy z Rosją, która mordowała Polaków, która wysyłała ich na Sybir, która zagrabiła nam Ojczyznę. Nie szukał żadnych wybiegów. Raczej korzystał z okazji, by w oczy powiedzieć Rosjanom, co myśli o ich imperialnej polityce. Skazano go na śmierć przez powieszenie. Za zdradę. Lecz to nie był koniec. Jak pisze Zygmuntowicz: "Rozpoczął się targ o jego duszę, targ o jego honor". Ów specyficzny rodzaj targu polegał na tym, iż przesłuchujący go oficer przedstawił ofertę: "Uratujesz głowę, jeśli wstąpisz do armii rosyjskiej". Założenie rosyjskiego munduru, czyli munduru wroga, było jednak oczywistym aktem zdrady, gorszym nawet niż dezercja (karana przecież śmiercią niejako automatycznie). Tym się stał ów targ istotniejszy z punktu widzenia propagandowego, że wszystko rozgrywało się nie w tajnym i zamkniętym świecie, lecz niejako publicznie, gdyż poza współwięźniami świadkami spektaklu - złamania oporu lub śmierci Kaszubskiego - mieli być mieszkańcy miasteczka Pilzno, dokąd go wcześniej przewieziono.

Nie wolno oddać sztandaru
   Przejście na stronę Rosjan miało mieć skutek propagandowy, miało znaczyć: .Patrzcie, Legioniści, wasz upór w walce przeciwko nam nie ma sensu. Patrzcie, oto jeden z oficerów Piłsudskiego zostawił go i poszedł do nas". "Król", wychowawca młodzieży legionowej, nie mógł na to przystać. I nie przystał. Gdy był prowadzony na szafot, pośród milczącego tłumu Polaków z Pilzna, po raz kolejny próbowano go skusić, podsuwając do podpisu papier gwarantujący ułaskawienie przez cara. Ciągle pod jednym warunkiem - porzucenia sprawy legionowej i wstąpienia w szeregi armii rosyjskiej, stania się rosyjskim oficerem. Nie zrobił tego. Zapłacił głową. Powieszono go w Pilźnie, 7 lutego 1915 roku. Przed śmiercią jeszcze krzyknął: "Niech żyje Komendant! Niech żyje Polska!". Wrzucono go do bezimiennego grobu. I żeby żaden ślad po nim nie pozostał, sotnia kozaków dostała rozkaz, by stratować to miejsce kopytami koni. By zetrzeć z powierzchni ziemi wspomnienie o bohaterze.
   Kiedy parę miesięcy później przesunął się front, udało się odnaleźć miejsce pochówku i ciało podporucznika w legionowym mundurze ekshumowano.
   O mundurze pisał właśnie w znakomitej noweli Juliusz Kaden-Bandrowski, próbujący
wyjaśnić, dlaczego Stanisław Kaszubski-Król trwał w oporze nawet wobec groźby śmierci. Porównał on możliwość porzucenia munduru Wojska Polskiego do porzucenia sztandaru na polu bitwy: "Czyliż podporucznik I Brygady Piłsudskiego miałby powiedzieć, na tym tu sądzie w Pilźnie, że nie jest sobą, skoro jest podporucznikiem I Brygady. Zdrada sztandaru! Sztandar, tym prostym rozumiany sercem, jakąż przedstawiał radość i ponętę? Tę chyba głównie, że go oddać nie można. Niech minie wszystko i niech śmierć przychodzi - nie wolno oddać sztandaru. Dlaczego, ach dlaczegóż, na koniec, nie wolno oddawać sztandaru? By za kilka lat, lub jutro, kilku takich samych Kaszubskich nie powiedziało: Wzięty do niewoli pod Łowczówkiem Kaszubski myślał, że sztandar oddać wolno".

Ty, któryś był z Legionu
   Wreszcie teraz, w 2019 roku, po ponad stu latach, widzowie w polskich kinach dowiedzą się, że pewien podporucznik Kaszubski-Król dał głowę za to, by wierność idei, wierność sprawie, wierność Polsce stały się żelaznym prawem dla każdego, komu w piersi bije serce polskie. I to jedna z najpiękniejszych rzeczy, jaką w sparszywiały, gnijący świat, w którym przychodzi nam żyć, przynosi film "Legiony".
   Pogrzeb podporucznika Kaszubskiego-Króla odbył się w 1915 roku. Był bardzo uroczysty. Powiewały polskie flagi. Tłumy żegnały bohatera w jego ostatniej drodze. Mówił nad trumną kapitan Kukiel: "Umarłeś inaczej, umarłeś nie żołnierską, męczeńską śmiercią. Ale konając tak, byłeś nieodrodnym od swoich poprzedników żołnierzem polskim. (... ) Dręczył i katował Moskal konfederatów, kołem łamani konali żołnierz przedzierający się pod sztandary Kościuszki, zabijano kijami żołnierzy listopadowych, którzy nie chcieli składać Mikołajowi nowej przysięgi i wieszano powstańców - i tak Ciebie powieszono, bracie, boś był poddanym Mikołaja i nie kryłeś tego, żeś jego poddany, za broń chwycił w walce o niepodległość. Za to, żeś był, jak tamci, »Księciem niezłomnym« polskich żołnierzy, żołnierzyku mały i prosty, szary oficerze z tłumu. Ty, któryś był z Legionu i któremu na imię Legion. Za to, żeś reprezentował mężnie i dumnie honor żołnierzy polskich wobec carskich oprawców, przynoszę Ci, bracie, od Twej ukochanej Brygady słowa czci i podzięki na Twą nową mogiłę. Wierzę, że o Twój grób ostrzyć będą bagnetów stal nowe pokolenia polskich żołnierzy, o ile przyjdzie jeszcze za wolność, za wiarę, za świętą sprawę Polski toczyć bój z szatanem".
   Spuszczono trumnę do murowanej krypty. Ciało było martwe, ale bój o duszę wygrany. A sztandar "Króla", duchowy jego sztandar, wiódł Legionistów dalej, do zwycięstwa. Dzisiaj znowu dumnie załopotał. Na bój z szatanem. By zawsze niezłomnie stać tam, gdzie Dobro.

■ Tomasz Łysiak – „Gazeta Polska” nr 39/2019
https://www.gazetapolska.pl/20480-mundur-krola-opowiesc-o-ppor-stanislawie-kaszubskim

(c) 2006-2024 https://www.dlp90.pl